Miał nic nie pamiętać.
Pamiętał wszystko.
Zahija nie mogła oderwać oczu od krwawiących pleców niewolnicy. Małe dłonie, ukryte w zwojach ciemnych rękawów, zaciskały się w pięści. Prawa powieka zadrgała samowolnie. Krótki bezsilny śmiech wyrwał się z gardła wiedźmy.
Ekene rozglądała się po towarzyszach próbując zorientować się skąd właściwie wziął się gniew Hamadrio.
- Knur - warknęła cicho Zahija, jakby miało to posłużyć tropicielce za wszystkie odpowiedzi.
Stojący opodal Ianus dyskretnie, ale z dużą siłą przytrzymał jej nadgarstek aby stała na swoim miejscu. Nie ustała. Wylazła przed szereg z wysoko podniesionym podbródkiem w akompaniamencie grzechoczących amuletów i wisiorków.
- Nie ma powodu abyś cofał żołd wszystkim. Wystarczy, że nie wypłacisz go mnie - zaplotła ramiona na piersi. - I nie rozumiem skąd twój gniew. Właściwie wyświadczyłam ci przysługę. Gdybyśmy wieźli wino, też byś po drodze całe wypił?
Ostatnio edytowane przez liliel : 04-05-2017 o 22:55.
|