Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2017, 11:38   #242
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Księżyc kryły ciemne, pierzaste chmury, więc tylko nikłe światło z okien mijanych budynków oświetlało drewnianą dróżkę. Obcasy stukały nieśmiało, jakby nie chciały zbudzić pierwszych śpiących tej chłodnej nocy mieszkańców.

Panna d’Artois miała pewne wątpliwości, odnośnie nachodzenia innych tak późno w nocy, jednak rozwiały się one, gdy dostrzegła jasne światło rzucane z okna warsztatu ciesielskiego. Wraz ze zmniejszającą się odległością, dochodzące stamtąd dźwięki pracy narastały nieznacznie.

Sophie zatrzymała się przed drzwiami, przygładziła sukienkę i włosy, po czym zastukała w twarde drewno. Oczekując na otwarcie drzwi można było nieco zdziwić się, gdy miast nich, otworzyło się okno pracowni. Ostrożnie wychyliła się z niej znana srebrnowłosa głowa.

- Pani Sophie...? - zapytała dziewczyna, która dopiero po chwili ułożyła sobie w głowie cel jej wizyty. - Ah tak. Proszę chwilkę poczekać - oznajmiła przyjaźnie, po czym ogarniając się zniknęła za zamkniętym oknem.

Na dole otworzyła jej mocno zdyszana. Nawet na tyle, że zaprosiła wiedźmę do stołu, by móc przysiąść i nabrać oddechu.

- Przepraszam, że nachodzę tak późno - odpowiedziała przekraczając próg i kierując się do stołu. - Mam za sobą naprawdę ciężki dzień.

Dziewczyna, mimo że schludnie ubrana, nie wyglądała najlepiej. Na bladej skórze dłoni i twarzy widoczne były zadrapania i stłuczenia, a ciężkie powieki opadały na zmęczone oczy.

- Ciężki dzień? Wygląda pani, jakby panią pobili... - zdziwiła się Laura przyglądając się twarzy Sophie. - Nic się pani poważnego nie stało? Może trzeba kogoś wezwać?

- O, nie. Po prostu potrzebuję zjeść jakiś ciepły posiłek i dobrze się wyspać. - Kobieta potarła czoło palcami, błądząc oczami gdzieś po posadzce i wzdychając ciężko.

- No dobrze... - odpowiedziała Laura niezbyt przekonana do całości. Po chwili jednak dała za wygraną i przeszła do rzeczy. - Zatem tak... Dziadek niestety już śpi, ale pomówiłam z nim o lasce, którą chce pani zamówić. Sprawa wygląda więc następująco: Koszt przyzwoicie wykonanej laski z przyzwoitego drewna i z przyzwoitymi zdobieniami to $8. Jeśli jakość miałaby być proporcjonalnie niższa, to możemy schodzić aż do $2. Jeśli chciałaby pani precyzyjniej wykonane ozdoby, czy dodatki takie jak schowek w główce, czy końcówcę, byłby to koszt $15. Mam też szkic zdobień - zaznaczyła, po czym sięgnęła wzrokiem w drugi brzeg stołu, na którym znajdowały się przedmioty pokazywane panu Trouve i szkicownik, w którym były omawiane szkice. Laura zsunęła przedmioty z zeszytu, sięgnęła do pokrętła lampy, by zrobić jaśniej, następnie przekartkowała do odpowiedniej strony i podsunęła kobiecie swoje rysunki.

- Myślę, że schowki nie będą potrzebne - stwierdziła panna d’Artois, wyobrażając sobie używającą ich panią Amandę. Kącik ust uniósł się w chwilowym rozbawieniu, a dziewczyna spojrzała na projekty zdobień. - Ten wygląda bardzo podobnie - powiedziała po chwili namysłu, wskazując palcem na prosty motyw roślinny. Był to jeden z mniej wyszukanych, spośród zaprezentowanych. - Choć ten zdecydowanie bardziej pasuje do stylu pani Rolande. - Tym razem palec skierowany był na delikatniejszy i nieco bardziej elegancki ornament. - Wspaniały talent - dodała z uznaniem, przenosząc wzrok na srebrnowłosą dziewczynę. - To pani rysunki?

- Mhm - odpowiedziała dość nieformalnie skinąwszy głową. - Z tego, co dziadek mi powiedział, tamta laska była pokryta w całości zdobieniami. Zamawiana ma być również taka? Na poprzedniej stronie są kształty główki.

I faktycznie, po odwróceniu kartki po prawej stronie pojawiło się parę naszkicowanych propozycji główki laski. Od standardowej gładkiej kulki, po zdobioną, kończywszy na nieco innych wariantach jej bryły. Lewa strona natomiast prezentowała szkic architektury, wewnętrznego sklepienia murowanego budynku, w którym panna d’Artois z łatwością rozpoznałaby sklepienie tutejszej świątyni, gdyby nie była tak zmęczona.

- Na całej długości, ale wie pani, w dobrym smaku. Zresztą widać, że spokojnie mogę zdać się na pani wyczucie stylu - powiedziała, oglądając najrozmaitsze pomysły na wykończenie gałki. - Chyba ta będzie pasować. Jak pani myśli? - zapytała, wskazując na okrągłą główkę z subtelnym motywem.

- Dobrze, zatem taka zostanie przygotowana - oznajmiła przytakując głową.

- Kiedy pani Rolande będzie mogła ją odebrać? - zapytała, spoglądając już w kierunku drzwi i widząc oczami wyobraźni parujący posiłek. Jej zmęczony wzrok wychwycił niewielki, leżący na stole przedmiot, od którego słabo emanowała magia. Był to rzeźbiony patyk, grubości palca. Chyba ułamany. - Czy to też pani dzieło? - zapytała, wyraźnie zaciekawiona kawałkiem drewna. Oczy ożywiły się nagle, jak u dziecka, które zobaczyło słodycze. - Mogłabym obejrzeć?

- Ummm... Proszę - zezwoliła Laura, nie widząc przeciwwskazań. - Dziełem to moim nie jest. Właściwie mam z tym nie lada kłopot, gdyż staram się dowiedzieć, czym to dokładnie jest. Ojciec Theseus jak i pan Trouve, twierdzą, że jest to przedmiot magiczny, a w Szuwarach zabrakło jakiejkolwiek osoby, która byłaby biegła w magii - zarysowała nieco tła połamanemu patykowi z nieukrywanym strapieniem. - Zapewne skończy się to oddaniem szeryfowi. Co do laski, to może być wykonana najwcześniej od dwóch, do trzech dni.

Panna d’Artois w milczeniu obracała przedmiot przed oczami.

- Wygląda na to, że ojciec Theseus i pan Trouve mają rację - odparła w końcu. - Z całą pewnością czuć od niego magię, choć niestety na wiele się już nie przyda - dodała, oglądając złamany koniec. - Sporej części brakuje, ale był czymś w rodzaju alarmu lub pułapki i wisiał na klamce w jakimś gabinecie.

- Oh... To pani zna się na magii? - zapytała zaskoczona. Nie spodziewała się, że pomoc w rozwiązaniu zagadki znajdzie w klientce dziadka. - Niedobrze... Ten patyczek był razem z innymi przedmiotami i najwidoczniej bierze, czy też brał udział w losach Szuwarowego Maga. Pułapka, a alarm to spora różnica...

- Nie umiem stwierdzić, czy to jego dzieło. Nawet go nie poznałam. Słyszałam tylko, że zniknął i od jakiegoś czasu nikt go nie widział… - odrzekła, wzruszając ramionami. - Identyfikacja takiego przedmiotu bywa trudna i być może jest coś, czego nie dostrzegam, przez mój dzisiejszy stan. Niewykluczone, że wypoczęta zdołam zobaczyć coś jeszcze, jeśli pani na tym zależy - dodała, odkładając patyk na blat i odsuwając się od stołu by wstać.

Laura potrząsnęła ochoczo głową.

- W zniknięciu maga byli zamieszani państwo Lortie. Ten patyczek był wraz z rzeczami, które najwidoczniej znalazły się w ich posiadaniu. Magiczna identyfikacja byłaby tu niezwykle pomocna - przyznała wzrokiem wyrażając zainteresowanie.

Sama również powstała od stołu i razem skierowały się do wyjścia.

- W porządku, w takim razie może wpadnę jutro, jak tylko znajdę chwilę, a tymczasem… Wie pani jak to jest, ludzie myślą, że magia rozwiązuje wszystkie problemy i naprawdę potrafią zatruć życie, dlatego… Jakby to powiedzieć… Cenię sobie anonimowość. - Na zmęczonej twarzy panny d’Artois przez moment zagościł słaby uśmiech.

Srebrnowłosa spojrzała się na kobietę nieco w zamyśleniu, jakby starając wydobyć i odczuć tło takiej potrzeby. W końcu skinęła głową.

- Dobrze, zachowam to dla siebie.

Drzwi do domostwa cieśli otworzyły się, by po rytuale pożegnania, zamknąć się z powrotem.
 
Proxy jest offline