Koto obserwował cały pochód z zaciekawieniem. Wiedział kim są, ale należało zachować pewne procedury. Dlatego sam trzymał się z tyłu pana tych ziem. Jakkolwiek małe by one nie były, to on był tutaj gospodarzem i był odpowiedzialny za przestrzeganie praw. W ciągu tych paru dni spędzonych u niego zdołał nawet go polubić. Nie był to specjalnie ambitny człowiek, ale spokój i cisza też mogły mieć wysoką cenę, zwłaszcza przed trudami jakie czekały ich w dalszej podróży. Góry bywały zdradliwe, a kto wie co czeka ich w tajemniczej nawet jak na standardy Smoków twierdzy.
Nie powiedział nic, gdy wysłannik namiestnika, pozwolił aby Krab mówił za niego. Dla młodego Smoka, był to afront w stosunku do pana tych ziem i zastanawiał się jak ten zareaguje. Na miejscu starego samuraja przeciągnąłby ich przez procedurę, aby nauczyć ich trochę szacunku, a także pokazać, że znajdują się na ich klanowych ziemiach. Oczywiście wszystko zależało teraz od starszego mężczyzny. Koto jedynie nieznacznie zmienił pozycję, gdyby miała to okazać się jakimś podstępem ....
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |