Post wspólny - Buka, MG, Mike, Cohen - Cholera jasna... - Dopiero teraz Black05 zdała sobie sprawę, że pierdzielony kwas na pierdzielonym autobusie wciąż zżerał go kawałek po kawałku. A jak tak dalej pójdzie, to się “Pussy wagon” rozleci, i nic nie będzie z dalszej jazdy. Chwyciła więc za czynnik zasadowy, po czym oblała syczące miejsce, a po chwili zastanowienia, zrobiła ponowny użytek z kolejnej dawki, tak na wszelki wypadek.
- Dobra, to kij im w oko, jedziemy - Spojrzała jeszcze raz w kierunku, gdzie część Parchatych się udała, po czym wróciła do busa, odpaliła go, i ruszyła w dalszą drogę, złorzecząc pod nosem.
Black 5 obserwowała jak cz zaczyna działać wytwarzając pianę która zaczęła pienić się i syczeć w zetknięciu z kwasem. Czynnik chyba w końcu wygrał tą batalię bo po przejściu punktu krytycznego bąblowanie i syczenie zaczęło zamierać pozostawiając na karoserii i silniku mdły osad. Żółty bus kierowany ręką pobliźnionej blondyny ruszył w lewo, wyjeżdżając z dżunglowej przesieki w stronę centrum krateru Max. Niedługo wedle wskazań mapy z Obroży musieli znowu zjechać z głównej drogi, tym razem skręcając w prawo. Zaczęli zbliżać się do Checkpoint, brakowało im ostatnie kilkaset metrów. Teren jaki otaczał drogę nadal był zdominowany przez dżunglę i samego laboratorium do którego mieli dojechać nadal nie było widać. - Podjedź bliżej - powiedział Black 0.
Przełączył się na częstotliwość, z której nadawali cywile. - Tu Black, jedziemy po was. Jak sytuacja?
Black 0 po nadaniu komunikatu odczekał chwilę wsłuchany w trzaski eteru w słuchawce komunikatory i coraz bardziej rzężące mechanizmy maszyny którą jechali. Jednak po chwili nic się nie zmieniło. Eter w słuchawce nadal trzeszczał tak samo jak mechanizmy busu nadal rzęziły. - Laboratorium ma systemy obronne, jak tylko coś zobaczysz zatrzymaj się. - powiedział do kierowniczki. - Mamy jeszcze chwilę, zanim się dotelepiemy do umieralni, to warto ustalić, jak to rozegramy. Albo wjeżdżamy na pełnej kurwie, albo najpierw pójdę ogarnąć miejsce po cichu i może złapać któregoś z łapiduchów, jak nie przez szczekaczkę, to na żywo i w kolorze i wtedy ułożymy konkret plan. - powiedział Owain, pakując do plecaka kostkę plastiku i minę z autobusowego arsenału. - Bryka nie wytrzyma ewentualnego ostrzału. Zobaczymy jak to wygląda na własne oczy, bo dane satelitarne są do dupy. - odparł Padre.
Żółty, popalony, postrzelany, wytrawiony kwasem, zachlapany krwią, ludzi i xenos, pobrudzony dżunglowym błotem i upstrzony roślinnymi jej pozostałościami autobus pruł pewnie przez ścieżkę drogi jaka przecinała dżunglę. Mogło się zdawać, ze wszystko jest mimo to w porządku. Choć prowadząca pojazd Black 5 wiedziała, że kwas jaki właśni zneutralizowała miał wystarczająco dużo czasu by wpłynęło to na sprawność maszyny. Czuła to a nawet słyszała jak coś tam rzęzi i zgrzyta niepokojąco. Na pewno był odpowiedni moment by postawić go do warsztatu. Albo by zadbał o niego chociaż jakiś polowy mechanik. Te wszystkie walki w których brał udział i z nimi i zanim ich spotkał też pewnie nie wpływały na niego zbyt pozytywnie. Otarła jednak pot z czoła choć przypominało to rozcieranie go między skórą dłoni a czoła to jednak niosło choć sugestywną ulgę. Na dany przez ich zwiadowcę znak zatrzymała się jakieś setkę metrów przez zjazdem do labolatoriów Seres gdzie mieli dojechać.
Black 4 który wziął na siebie ciężar decyzji jak się zabrać za wykonanie zadania, teraz gdy gdyby nie te drzewa i cała ta dżungla dookoła to już pewnie byłoby widać. A tak, widzieli ścianę dżungli o te dwadzieścia czy trzydzieści metrów od skraju drogi. Tylko wzdłuż niej było widać coś dalej. Tyle, że zjazd na miejsce szedł lekkim łukiem więc z tej odległości widać było w oddali sam mur albo płot okalający posiadłość. Sądząc i z mapy serwowanej przez Obrożę i tego co widział przed sobą brama musiała być kilkadziesiąt metrów od widocznego obecnie z drogi fragmentu.
System obronny działał nie tak całkiem dawno temu a może i nadal bo widać było nawet na tym wąskim przecinku przed nimi liczne, nieruchome truchła xenos. Leżały w pobliżu ogrodzenia jakby je tam dosięgły systemy obronne. Na samej drodze jednak ciał już właściwie nie było. Za to były same xenos. Zorientował się po chwili, że zauważa ruch w dżungli jaka ich otaczała. Xenos też ich zauważyły sądząc po wydanym skrzeku i odgłosie przedzierania się przez dżunglę. Były szybkie. Rozpędzony pojazd mógł im uciec. Ale obecnie stali w miejscu. Pierwsze kilka xenos były góra pół setki kroków od nich. Dystans do pojazdu mogły pokonać w kilka, sekund.
Owain wybił kolbą karabinu okno po prawej stronie autobusu, chwycił najbliższy granat ze stosu wybuchowych dóbr i cisnął nim w najbliższego z większych obcych, po czym wycelował w niego z karabinu i zaczął strzelać krótkimi seriami. - Ten wrak i tak już długo nie pociągnie, równie dobrze możemy użyć go jako osłony, jeśli IFF systemu obronnego nas nie rozpozna, o ile w ogóle go ma. - stwierdził.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Ostatnio edytowane przez Cohen : 06-05-2017 o 19:58.
|