Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2017, 18:32   #245
Kostka
 
Reputacja: 1 Kostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputację
Przed domem bartnika

Dom Martinów miał już swoje lata, ale dzięki staraniom właścicieli wciąż był w niezłym stanie. Pochylił się może nieco, ale ani dach nie przeciekał ani przewiewów nie było. Jedynym minusem była jego lokalizacja. Luc często narzekał, że zanim dotrze do lasu zdąży poznać szczegóły porannego życia połowy mieszkańców. Mućka znaleziona na farmie skubała skrawek trawy za domem, a dwa psy podwórkowe snuły się po podwórzu. Bartnik nie miał co zrobić z małymi dzikoświniami i dlatego teraz jeden z budynków gospodarczych służył im za dom. Co psiska od razu wywęszyły.

Remi odetchnął rześkim, nocnym powietrzem spoglądając z małej werandy na wysypane żwirem podwórze. Przed chwilą odbył niezbyt przyjemną rozmowę z ojcem. Staruszek podczas nieobecności syna wybrał się do lasu. Praca przy barciach teoretycznie nie była niebezpieczna dla kogoś, kto wiedział jak obchodzić się z pszczołami. Rzecz w tym, że kłody bartne znajdowały się wysoko i wystarczył jeden zawrót głowy, by przekonać się co robi z człowiekiem gwałtowne spotkanie z ziemią. Dlatego według niepisanej umowy to Remi zajmował się pszczołami, a ojciec skupiał się na przetwarzaniu miodu i wosku.

Do uszu mężczyzny doleciały żwawe kroki od południowej strony. Gdy spojrzał w tamtym kierunku, zobaczył jakieś dwie postacie nerwowo zmierzające ku jego domowi. Jedna wysoka, idąca dużymi krokami i druga niska, co chwila podbiegająca, wyposażona w dwa sterczące po bokach warkocze.
Oboje z pewnością nie mogli widzieć ukrytego na tyłach Remiego.
Martin miał złe przeczucia. Ostatnimi czasy goście w jego domu zazwyczaj zwiastowali kłopoty. Remi zerknął jeszcze na dom, gdzie w kuchni krzątał się ojciec. Uznając, że jeśli przybysze mają coś do zakomunikowania, to lepiej, żeby to on dowiedział się o tym pierwszy, zszedł z werandy i ruszył przez podwórze ku tamtej dwójce. Psy widząc, że ich pan dowiedział się o odwiedzinach bez ich szczekaniny, nawet nie ruszyły się z miejsca.

Nadchodzący mężczyzna machnął ręką pozdrawiając gospodarza, a gdy się zbliżyli od razu zaczął mówić.
- Przepraszam, że niepokoję senior Martin. Ale pilna sprawa jest, która nie może czekać zwłoki.
Za mężczyzną zatrzymała się młoda Vioaline.
Remi skrzywił się lekko. Oby tylko nie wydała się ta sprawa z konspiracją. Bartnikowi wciąż chodził po głowie Młaczak, który pomagał w przeładunku towarów z farmy. Gdyby ludzie z Chlupocic go przycisnęli, mogłoby się zrobić nieciekawie.
- Skoro to coś ważnego, to dobrze, że mnie powiadamiasz. Co się stało? - zwrócił się do rozmówcy. Kwestie tożsamości jegomościa zostawił sobie na później.
- Padre Theseus potrzebuje pana, panie Remi na tyłach gospody. Nie znam tu nikogo. Tylko pan i senior Rodolphe przyszliście mi do głowy. Dzieje się tam coś złego, a sam padre chyba nie da rady.
Dopiero teraz Remi w tych ciemnościach rozpoznał twarz Diego. Nowego kościelnego.
Martin wyprostował się zaniepokojony.
- Złego? Magia czy Chlupocice? - zapytał, mając nadzieję, że to drugie. Ostatnim razem kiedy w grę wchodziły czary, byli zupełnie bezbronni.
- Nie wiem. Chyba chodzi o napad.
- Przetrzymują panią DeVillepin i chcą pojmać pana Eldritcha - Uzupełniła młoda dziewczyna.
- Musimy się pospieszyć, senior - Popędzał Diego.
Remi cofnął się jeszczę do domu, poinformował ojca, że wychodzi i znów stał na podwórzu.
- Na wszelki wypadek - mruknął do kościelnego, pokazując mu zawartość zabranej z domu torby. Nie czekając na reakcję tamtego, Martin skinął głową na towarzyszy i ruszył szybkim krokiem do miasteczka.
 
__________________
Hmmm?

Ostatnio edytowane przez Kostka : 27-05-2017 o 22:27.
Kostka jest offline