Przez drogę do działki Śmietankowego Szamana Igor rozmyślał. Nie o Witkowskim, czy Strixie. Co to to nie... w końcu to już była przeszłość, a na przeszłość nie było co marnować energii. No, chyba, żeby wyciągać wnioski, lekcje i nauczki, ale teraz nie miało to znaczenia... Myślał bowiem o Traczu i powoli klarował mu się Plan. Plan przez duże "P" i jeśli wszystko pójdzie po jego myśli to ten biznesmen będzie jadł mu z ręki. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli oczywiście, a nawet jeśli nie, to przynajmniej powinno mu się udać odwieść go od zalewania rowów betonem...
Tak czy inaczej jego świat wewnętrznych knowań i spisków został odłożony na dalszy plan kiedy zobaczył destylarnię Śmietankowego Szamana. Była zaawansowana i widocznie stara. Nie zdziwiłby się gdyby datowała jeszcze do czasów Wielkiej Okupacji. Nie był specjalistą od historii, ale znał się na magii i jak nic konstrukcja była machą kogoś utalentowanego i co ważne obeznanego z prawami techniki. Problem jednak był jeden... mało który Thyrsus przed przebudzeniem był człowiekiem maszyn. W sumie to nie znał takiego przypadku.
- To naprawdę imponująca maszyneria Szamanie... - mruknął w zadumie mag - ...wiesz może kto był pierwotnym konstruktorem tego Cudu? Z chęcią bym go poznał.
Tak, zgadza się, Igor nie wierzył w to, że konstrukcja która rysowała się jak żywa przed jego oczami była dziełem Śmietankowego. Jakimś cudem musiał on wejść w jej posiadanie. Co do zasłony był, choć powątpiewał, w stanie uwierzyć w zdolności wilkołaka w tej materii, ale bądźmy z sobą szczery... to był wilkołak... czyli istota pożyteczna, użyteczna... ale podrzędna magom jego Ścieżki.