Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2017, 17:31   #247
Kostka
 
Reputacja: 1 Kostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputację
Bartnik z odsieczą

Noc już pogrążyła pierwszych mieszkańców w błogim śnie. Lampy w domach pogasły i Remi szedł teraz w asyście młodej Vioaline i tuż na tyłach urzędu miejskiego, gdy nagle, ciszę przerwał głośny jęk zawiasów.
- Dzieciaku! Mówisz, że to ten typek, którego szukamy?
- No tak! Ten sam! Gdybyście nie byli tak zaspani, już dawno byście byli na miejscu!
Głosy dobiegały od wejścia frontowego przy Arsenale. Widać ktoś pobudził nowych szeryfów. Bartnikowi zdawało, się że jest tam już parę osób.
- W gospodzie?
- Tak, w gospodzie! Chodźcie szybko, bo zwieje. Na razie siedzi zatrzaśnięty w piwnicy.
- Jeśli siedzi w gospodzie w piwnicy, to mógł skurczybyk odgrzebać któryś z tuneli! Zbierajcie się ludzie. Trzeba go stamtąd wyciągnąć!

Diego szarpnął Remiego by ten schował się bardziej w ciemnościach.
- Niedobrze… Musi pan iść dalej sam. Jak mnie rozpoznają, to będzie po mnie - Wskazał ruchem głowy na szeryfów kościelny - Będę w pobliżu, ale nie z panem. A ty, młoda damo powinnaś iść do świątyni…
- Zmuś mnie - Warknęła Vioaline…
- Ciszej - zwrócił się Martin do towarzyszy. Jeszcze przez chwilę ze skupieniem wsłuchiwał się w rozmowy prowadzone przed Arsenałem, po czym spojrzał poważnym wzrokiem na skłóconą dwójkę.
- Będę potrzebował was obojga. Diego wiesz, gdzie jest powozownia ?Kościelny miał zamiar już opuścić bartnika, ale zatrzymał się i odwrócił.
- Si, seniore - Wyszeptał i pokiwał głową.
Remi podrapał się po głowie, rozmyślając nad najlepszym sposobem na wyciągnięcie obywateli Szuwar z tej sytuacji.
- Zawiadom Patrica i Gauthiera. Powiedz im, co tu się dzieje i aby byli w gotowości. Nie chcę, aby to rozwinęło się w walkę zbrojną, ale ktoś powinien czuwać, gdyby sprawy potoczyły się z zły sposób. Zrozumiałeś ? - zapytał kościelnego.
- Tak. Patrica i Gauthiera - Powtórzył Diego i ruszył czym prędzej bocznymi uliczkami.

Martin zamruczał coś pod nosem, patrząc na oddalającego się mężczyznę. Po chwili skupił się na dziewczynce.
- Dla Ciebie też mam zadanie. Chcę, byś dowiedziała się ile osób się tam kręci i jeśli dasz radę, zobacz którzy to. Nie zbliżaj się bliżej niż to konieczne. Najlepiej, gdyby w ogóle cię nie zauważyli - polecił szeptem Vioaline.
Remi znał ze słyszenia jej złodziejskie talenta i liczył, że praktyka wystarczy, by wróciła bezpiecznie. Mimo wszystko źle się czuł, narażając sierotę.
Dziewczyna miała bardzo zaangażowaną minę. Gdy Remi skończył tłumaczyć z radością przystąpiła do zadania. Ruszyła brzegiem ściany budynku jakby się przykleiła do niej plecami i gdy dotarła do jej końca, wychyliła się.
- Jak tam dojdziemy, to wywołajcie czarownika. To w sumie sprawa dla niego - Bartnik ledwo już słyszał oddalające się głosy szeryfów.
Vioaline chwilę postała i przypatrywała się. Następnie spokojnym krokiem powróciła.
- Czterech tych ludzi tam jest, a tym kapusiem jest jeden z Muriellów. Chyba Trumpett. Poszli na wprost w kierunku ‘Burego’, psze pana.
- Źle jest - zamruczał do siebie Remi.
- Nie wiem jak tam sytuacja w gospodzie, ale gdyby doszło do bójki, to z posiłkami, które tam zmierzają nasi mają marne szanse. A ci z Chlupocic wydają się wkurzeni - mówił zamyślony, nie zdając sobie nawet sprawy, że wypowiada swoje obawy na głos.
Martin nagle oprzytomniał i postąpił kilka kroków w stronę Arsenału. Zanim opuścił bezpieczny cień, odwrócił się, przypomniawszy sobie o dziewczynce.
- Zmykaj - zwrócił się do rudzielca. - Tu zaraz zrobi się niebezpiecznie.
- Też coś! - Fuknęła młoda Vioaline - Nie tacy jak pan mnie próbowali przepędzić. A niby kto przed chwilą musiał pomagać, hę? Idę z panem i nie ma gadania!
Sierota chwyciła się pod boki gotowa dalej się kłócić.
Z dali dobiegły ich głośne dźwięki walenia w drzwi ‘Burego’, a potem jakaś rozmowa. Szeryfom ktoś otworzył frontowe drzwi nieśmiało i zaczął ich wpuszczać do środka.
Remi uśmiechnął się krzywo.
- Może zaraz oboje będziemy musieli uciekać, ile sił w nogach - powiedział i wyjrzał zza rogu. Mężczyzna wyciągnął z torby krócicę i upewnił się, że jest załadowana. Plan był prosty. Zanim wybuchnie ostra bójka, odciągnąć szeryfów od Kocura.
 
__________________
Hmmm?
Kostka jest offline