Randulf nie był pewien, czy atakowanie trzygłowego potwora jest najrozsądniejszym z rozwiązań. Równie dobrze mogło się okazać, że trafili na zbyt silnego przeciwnika i że w tym miejscu skończy się ich wędrówka.
Mimo tego nie zamierzał pozostawiać kompanów, gdy ci pakowali się w tarapaty.
- Trzeba było mu przynieść sztukę mięsa - mruknął pod nosem, wchodząc za Oswaldem po drabinie.
Miał zamiar najpierw strzelać, a dopiero później, w razie potrzeby, skorzystać z miecza. |