Sytuacja taktyczna - uaktualnienie: Salon
Gdy
Diuk szykował się, by wpaść do salonu dobiec do pierwszego z brzegu przeciwnika z okrzykiem “KURWAAAAA!” na ustach po czym jebnąć mu z całej siły pałą, otworzyły się drzwi salonu i naprzeciwko niego stanął, równie zaskoczony jak on sam, człowiek ze sztyletem w dłoni i zapewne dosyć podobnym planem.
- Kurwaaaa! - zabrzmiało unisono.
Gdy otworzyły się drzwi i stanął w nich „przeciwnik”
Ritter mając już splecione wiatry magii rzucił czar „niezdarność”:
- Ei mihi, rusticitas hominem
Udanie. Sztylet wypadł z dłoni zbója, przerywając jego atak. Tymczasem pałka
Diuka spadła na rękę, którą zaskoczony zbój próbował się zasłonić przed ciosem i sądząc po trzasku, złamała ją.
Krasnolud wcześniej powiedział
niziołkowi, by ten sprawdził kieszenie i sakiewkę ogłuszonego przez maga zbója, a później przepchnął się jakoś za Karlem do salonu. Zamachnął się młotem i pewnie trafiłby młotem w korpus drugiego z przeciwników, gdyby ten nie wykonał perfekcyjnego uniku, który zdjął go z linii ciosu. Jego uderzenie przeszło z kolei idealnie na wysokości szyi... człowieka, więc Detlef nie musiał się nawet schylać.
Ten ze złamaną ręką tulił ją do siebie kuląc się na podłodze, krzycząc i płacząc z bólu, a ten drugi, zasłaniając się długim sztyletem dopytywał:
-
Kurwa, a wy kim jesteście?
Był też trzeci. Leżał w kałuży krwi przy stole kawałek dalej.
Hol
Przygody
Rittera nie skończyły się na rzucania czaru - hałas ma to do siebie, że wabi wrogów, a stanie zbyt blisko drzwi, za którymi nie wiadomo co jest może być niebezpieczne.
Miecz osiłka, który otworzył drzwi po lewej sięgnął prawego ramienia maga, rozcinając skórę i mięśnie. Na szczęście osiłek ten nie miał czasu ani miejsca na potężny zamach i nie skończyło się na odrąbaniu kończyny, natomiast w oczach maga rana sprawiała wrażenie poważnej. Choć sprawność ręki, ku jego zdumieniu, nie ucierpiała za bardzo.
Bert pilnował innych drzwi i nie mógł temu zapobiec.
Kuchnia i Jadalnia:
Gdy tylko
Gustaw otworzył drzwi wydarzyły się dwie rzeczy - na wysokości jego głowy przeleciał bełt, a na wysokości pasa uderzyła okuta pałka. Najwyraźniej przeciwnicy nie byli aż tak głupi. Gustaw także nie. Podejrzliwość, jaką się wykazał opłaciła się. Bełt przeszedł nad nim, a cios zdołał sparować, choć nie zdołał już udzielić odpowiedzi własnym uderzeniem.
W środku jadalni jest pięciu ludzi, ale w drzwiach może zmieścić się tylko jeden.
Roland nie ma jak udzielić wsparcia dopóki walka toczy się w drzwiach.
Karl mógłby strzelać, ale póki co
Gustaw stoi w drzwiach i zasłania cele.
Tymczasem jedne z drzwi obserwowanych przez
Olega otworzyły się. Przeciwnik chciał chyba zaskoczyć ich, ale sam został zaskoczony.
Oleg doskoczył do niego jednym skokiem i wbił swój toporek w jego lewe ramię.
Sądząc po ilości krwi i krzyku jaki wydała ofiara, rana jest poważna, ale nie zakończyła walki.
wszyscy na parterze
Z góry dobiegają Was hałasy, słyszycie krzyki niziołka Niklausa tupiącego po schodach i wrzeszczącego jakby go gonił ork, albo i całe stado orków.
A i w piwnicy coś "dupło".