|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-05-2017, 20:59 | #251 |
Reputacja: 1 | Oleg wstrzymał oddech po uderzeniu w twarz. Zmarszczył się, warknął i poderwał na nogi. W jego oczach nie było widać już strachu, ale uśmiech na ustach nabrał wyrazu. Klepnął w ramię Barona dając znak gotowości. Przełożył sztylet do lewej ręki, a prawą sięgnął po wysłużony toporek Gdy weszli do środka trzymał się z tyłu sunąc wzdłuż ścian. Na polecenie Gustawa szybko, ale na tyle na ile pozwalała mu buzująca w żyłach adrenalina dokładnie i cicho przeszukał pomieszczenie. Uśmiech nie znikał z jego twarzy, chociaż wciąż co chwila łapał większy haust powietrza, jakby ktoś pozwolił mu na moment wynurzyć się nad taflę wody min jego głowa zostanie wepchnięta z powrotem. Włóczęga wciąż szczerzył się ukazując garnitur niezbyt prostych, ale zdrowych zębów lustrując wszystkie zakamarki pokoju. |
04-05-2017, 00:33 | #252 |
Reputacja: 1 |
|
07-05-2017, 20:36 | #253 |
Reputacja: 1 |
|
08-05-2017, 12:55 | #254 |
Reputacja: 1 | Oleg bez słowa czmychnął przez pokój i przywarł do ściany pod schodami. Chociaż na jego twarzy malowała się ewidentna dezorientacja, a na polecenie Barona nie raczył nawet skinąć głową, to chyba wiedział, to chyba wiedział, co robi. Ustawił się tak, by mieć w zasięgu skoku dwie pary drzwi i schody. Wziął głębszy oddech, przymknął oczy i uniósł toporek opierając głownię na ramieniu. Wypuścił powietrze zaciskając usta i wsłuchiwał się uważnie w każdy szelest. Robił to nie raz. Kiedy polował potrafił tkwić bez ruchu wiele godzin nasłuchując zwierzyny. Tym razem nic jednak nie zagłuszało dźwięków. Nie było szumiącego wiatry, ani hałaśliwego ptactwa. Było tylko nierówne bicie niespokojnego serca. Długo już nie mógł polować. |
08-05-2017, 20:21 | #255 |
Reputacja: 1 |
|
08-05-2017, 21:03 | #256 |
Reputacja: 1 | Diuk popatrzył na zasłaniającego się typa. I po chwili namysłu odpowiedział mu groźnie. - To ja tu zadaje pytania. Gdzie jest szef? Gadaj bo czarodziej rzuci na ciebie klątwę. I rzuć te pierdolone żelastwo bo mu każę Cię kulą ognia pierdolnąć tak, że twoje wnuki jeszcze będą srać węglem.- - Ale że czyj? Nasz - pokazał na siebie i zwijającego się z bólu kolegę - siedzi związany w piwnicy. - Dlaczego?- Karl zapytał zaskoczony. - A bo to wiadomo o co się żrą szefowie? - próbował łgać zbój. - Nie pierdol! Dobrze wiesz czemu, ale skoro nie chcesz gadać.- - Ej, spokojnie! Jak wiesz to po chuj pytasz. No dowiedział się o jego małej robótce na boku, przecież kurwa każdy tak robi. Wysłał Buźkę, wszystko się udało, tylko jeden idiota dał się zabić i kurwa afera. No ale my tu gadamy, a tam Twojego maga siekają. A czego w ogóle chcecie od Alfa? - Diuk domyślił się, że taką ksywę ma Alfons Ragorn. - O ty kurwa!- Diuk wrzasnął i biegiem ruszył na pomoc magowi.
__________________ Man-o'-War Część I Ostatnio edytowane przez Baird : 09-05-2017 o 12:52. |
09-05-2017, 09:42 | #257 |
Reputacja: 1 | Tymczasem na ulicy sprawy miały się spokojnie. To pies z kulawą nogą przebiegł, to żebrak w jednej z uliczek zaśmiał się pijacko... Widać, okolica ta podobne burdy i rozróby, jakie popełniała właśnie drużyna Abelarda miała za swój chleb powszedni. Przyznać trzeba było jednak, że cyrulik podziwiał skuteczność swojego oddziału. Byli w gruncie rzeczy ledwie muśniętymi szkoleniem rekrutami, każdy działający na własną rękę - a jednak ani jeden zbój nie wybiegł wypuszczony z pierścienia obławy. Póki co nie wynoszono też rannych - ale to było (chyba) normalne; pozbawianie się choćby jednego człowieka w ataku byłoby głupotą. A przynajmniej tak koncypował przywykły jedynie do chojrackich historyjek najemników cyrulik. Owszem, korciło Abelarda by ruszyć do środka za oddziałem i tam nieść pomoc - ale miał jeszcze jedną ważną funkcję: czujki. Pomimo zastosowania się do (mniej lub bardziej delikatnych) sugestii kolegów, by nie organizować od razu szpitala polowego pod kamienicą, Nossenkrap zabrał ze sobą metalowy kociołek, obecny na wyposażeniu mieszkania. Gdyby nadchodziły posiłki lub straż miejska, planował walić weń ile sił w chudych rękach by zaalarmować szturmujących. Póki co było jednak cicho - z właściwą sobie flegmą w działaniu, cyrulik zwijał więc metodycznie kolejne bandaże i pakował do worka co mniej przydatne w przypadku szybkiego odwrotu utensylia. Na szczęście zrezygnował z rozpalania ognia i gorących płynów do wypalania - pod ręką poza swoją torbą miał mikstury lecznicze i bandaże, woreczek z porcjami naparu leczniczego też nie znajdował się daleko. Byleby dotarli z rannymi do karczmy najbliższej a będzie dobrze.... |
09-05-2017, 12:18 | #258 |
Reputacja: 1 |
|
09-05-2017, 21:58 | #259 |
Reputacja: 1 | Loftus nie miał wcześniej doświadczenia w tego typu akcjach. Zdawało mu się, że trzyma się z tyłu i jest bezpieczny. Rzeczywistość okazała się inna, a jego intuicja, "ostrzegawczy dreszcz" tym razem nie uchroniła go od zagrożenia.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 10-05-2017 o 18:40. |
11-05-2017, 19:54 | #260 |
Reputacja: 1 | Bert miał ciężki orzech do zgryzienia, magik dostawał wciry, a on sam nie miał czystej pozycji do strzału. Jego wahanie dawało przewagę bandycie i było dla niziołka nowością, gdyż do tej pory działał sam. W końcu zebrał się w sobie i krzyknął: |