Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2007, 22:26   #87
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
*Light Side* Kayla Knylenn

- Pewnie, idź, zostanę. Przy okazji możesz się rozejrzeć za działającym łączem Holonetu.

- Tego możesz być pewna. Może mnie trochę nie być, ale powinnam wrócić przed odlotem. Jeśli w ogóle dojdzie do odlotu. – po tych słowach Kayla odwróciła się, gładko ześlizgnęła po kadłubie i zwinnie wylądował na ziemi.

Mimo, iż hangar opuściła wolnym krokiem w korytarzu puściła się biegiem. Zdyszana dopadła do drzwi dawnej kwatery mistrza Dune’a. W środku znalazła sterylnie wyczyszczone wnętrze. Zdaje się, że pokój już przeszukiwano mimo to zrobiła to skrupulatnie jeszcze raz. Po obecności Quarrena nie pozostał nawet najmniejszy ślad. Nie zaskoczyło jej to ani nie zawiodło, tylko jeszcze bardziej zaniepokoiło. Spodziewała się czegoś takiego.

Z pokoju mistrza do centrum łączności szła wolno pogrążona w zamyśleniu. Czyżby go aresztowali? Pod jakimi zarzutami, zdrada? To nie jest takie głupie. Ta baza miała być miejscem ewakuacji świątyni, gdyby separatyści mieli tutaj swojego „człowieka” mogliby… Wzdrygnęła się nie chcąc kończyć tej myśli. Przecież zachowywał się całkiem normalnie, co prawda ciągle wysyłał nas jak najdalej od enklawy, ale ktoś przecież musiał zbadać teren. Tyle, że ty Kaylo Knylenn nie rozpoznajesz zdrajców dopóki nie rzucają się na ciebie z wibronożem. Odezwał się drwiący głos w jej umyśle. Zadrżała. Nie spodziewała się, że ta myśl będzie aż tak bolesna.

Gdy weszła do centrum łączności od razu powitał ją znajome buczenie nadajników i odbiorników oraz technik. Lekko łysiejący mężczyzna przed czterdziestką podniósł głowę znad czytnika. Szukała w pamięci jego imienia i w końcu znalazła, baza nie miała zbyt licznego personelu, więc nie nastręczało jej to wielu trudności. Uśmiechnęła się przyjaźnie po czym pewnym krokiem ruszyła w jego kierunku. Po chwili uprzejmej pogawędki o wszystkim i niczym przeplatanej co i raz żarcikami, poprosiła o pomoc i otrzymała ją bez problemu.

W ciągu dwunastu godzin zanotowano cztery połączenia. Dwa z Coruscant, zapewne z kimś z rady lub senatu. Jedno ze statkiem, według wszelkiego prawdopodobieństwa chodziło o „Torpora”. Czwarte pochodziło z Mon Calamari, rodzimej planety Quarrenów. I to właśnie ją zastanowiło. Jedi nie utrzymywali kontaktu z rodziną, przynajmniej nie często. Zakon nakładał surowe restrykcje na tą część ich życia. Z kim rozmawiał mistrz Dune na Calamarze? Z tego co pamiętała toczyły się tam jakieś walki, albo dopiero miały toczyć. Quarreni symatyzowali z separatystami.

Zmarszczyła brwi. Chciała się dowiedzieć co się stało, jakie wysunięto oskarżenia. Choć sama nie do końca była pewna czemu. Wiedziała, że tak naprawdę więcej ma to wspólnego z losem jej zmarłego mistrza niż samym Quarrenem. Póki co jednak nic się nie wyjaśniło. Czuła, że drepcze w martwym punkcie, jednak mimo wszystko nie zamierzała się tak łatwo poddać.

Jeśli Mistrz Dune był zdrajcą i miał przy sobie jakieś dowody tego wcale nie musiał przechowywać ich w swoim pokoju. Ostatnio czynnie uczestniczył w pracach mających na celu uruchomienie enklawy. W tym w pracach technicznych. Baza była za duża by zdążyła przed odlotem przeszukać ją dokładnie w całości, ale może któryś z techników pamiętał którym pomieszczeniom Mistrz Dune poświęcał najwięcej czasu. Można by jeszcze poszukać tam. Nie zamierzą opuszczać planety bez pewności, że zrobiła wszystko co mogła by rzucić choć trochę światła na to zagadnienie.

Przed nią naprzeciw ekranu siedział technik wyczekując na jej dalsze polecenia. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie po czym pochyliła się nad jego ramieniem by samemu zajrzeć w panel. Jej twarz znalazła się zaledwie o dwadzieścia centymetrów od jego twarzy, zaś dość przyzwoity dekolt jej bluzki w tej pozycji zaczął prezentować się bardziej interesująco.

- Dziękuje ci, dużo już dla mnie zrobiłeś, ale czy mógłbyś bardziej dokładnie sprawdzić te połączenia, chociaż to z Mon Calamari, wskazać region planety, albo odbiorcę? Proszę, bardzo mi na tym zależy. – poprosiła starając się nabrać jak najbardziej uroczego wyrazu twarzy na jaki tylko było ją stać. Nie wiedziała co jej teraz dadzą te informacje, jednak nie zaszkodzi się lepiej rozeznać.
 

Ostatnio edytowane przez Lirymoor : 08-06-2007 o 22:29.
Lirymoor jest offline