Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2017, 21:44   #169
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Bullit miał zamiar zostawić Vis samą w pomieszczeniu, dziewczyna chyba tego potrzebowała, czy był to jednak naprawdę dobry pomysł? Było wiele możliwości, wiele czarnych scenariuszy, które mogły się jeszcze wydarzyć, może więc lepiej jednak…

W magazynie zjawiła się jakaś tutejsza kobieta, w towarzystwie zbrojnego.



Uzbrojony pilnował, kobieta-technik zajęła się zaś grodziami prowadzącymi z magazynu do głównego hangaru. Były one wielokrotnie ostrzelane wielką pukawką Bixa, dziura po dziurze, tworząc jeszcze większy otwór, by dostać się do samego hangaru… mimo, iż Vis podała im kody dostępu, by owe grodzie otworzyć.

Co próbowała również w tej chwili tutejsza, po odstawieniu torby z narzędziami na podłogę, i nie radziła sobie jednak ze złamaniem nowego kodu na panelu.
- Hej mała, wszystko w porządku? - Spytała nagle Darakankę, widząc ją siedzącą tam samą, ze spuszczoną głową.

- Kapitan Fenixa, proszę zgłosić się do Centrum Dowodzenia… - Rozległ się nagle komunikat w głośnikach bazy - Powtarzam, kapitan Fenixa...

Bullit zaś po chwili wyszedł, będąc już choć z tym faktem uspokojony, iż nie zostawia tam Vis samej.

Vis podniosła głowę na chwilę, akurat by spojrzeć za odchodzącym doktorkiem. No tak, samej to jej jednak nie zostawią, chyba się z tym musiała jakoś pogodzić.
- Nie - mruknęła do nieznajomej, po czym potarła rogi energicznie, jakby chcąc zetrzeć z nich jakiś uporczywy brud. - Spróbuj tego kodu - dodała, podając po raz kolejny ten sam ciąg znaków, co wcześniej. Nie ruszyła się jednak z miejsca, przyglądając kobiecie i temu co prześwitywało przez dziury zrobione Młoteczkową zabawką. Nie chciała tam wchodzić… Czy zabrali ciało? Zostawili je tam? Nie chciała jeszcze raz patrzeć na tego… Zasłoniła dłonią usta bo się jej nagle niedobrze zrobiło.

Miejscowa technik wpisała kod, grodzie się otwarły i…
- Jasna cholera! - Krzyknęła kobieta, wśród okropnych zgrzytów metalu o metal. Dwie części grodzi, otwierające się w prawo i lewo, i mające normalnie zniknąć w ścianach, zacięły się w połowie drogi. Winne zaś były Bixowe dziury, które wygięły blachy po drugiej stronie postrzałów. A więc chrzęst, parę iskier i po małym buczeniu grodzie raczej trafił szlag w połowie drogi. Wszystko zdechło, otwierając się jedynie częściowo, i dając prześwit tak na 2 metry do hangaru.
- Ech... - Westchnęła miejscowa, drapiąc się za uchem - Kolejna rzecz do naprawy...

“Kolejna rzecz do naprawy”, te słowa o magicznym przekazie, zwykle były w stanie zmotywować Vis do natychmiastowego działania. I fakt, coś tam pod czupryną zaskoczyło, ręce też zaczęły świeżbić, ale… Ale widok po drugiej stronie wciąż odstraszał na tyle, że Darakanka jedynie zsunęła stopy na podłogę i nieco niepewnie wstała, czując te wszystkie bolące miejsca. Z jej ust wyrwał się jęk, tylko częściowo zablokowany przez przygryzienie wargi.
- Pomóc? - zaoferowała, nie będąc do końca pewna czy pyta zgodnie z sobą, czy wbrew sobie.
- Ja się na tym znasz, to chętnie! - Uśmiechnęła się do niej kobieta - Ja nie bardzo wyuczona w kierunku naprawy tak dużych gratów - Wzruszyła ramionami, parodiując prostacką mowę.
Vis powtórzyła jej gest i niechętnie, bo niechętnie ruszyła w jej kierunku, omijając ją jednak i skupiając się na zepsutych wrotach. Pomyśleć że wystarczyło żeby wstukać kod, który podała. Teraz trzeba było naprawiać. Darakanka nie widziała innego wyjścia, jak wygiąć lub wyciąć fragmenty, które blokowały możliwość wsunięcia się grodzi na ich miejsce, a następnie sprawdzić co jeszcze poszło. Pewnie silnik napędzający całą konstrukcję się przegrzał. Oby nie coś innego, bo by trzeba się z tym grzebać, a o dziwo, Vis nie miała na to ochoty.
- Trochę się znam - mruknęła pod nosem, trochę po czasie, jakby dopiero przypomniała sobie że pasuje coś odpowiedzieć.
- Dobra, to jak się za to zabrać, co potrzebujemy? I przy okazji, jestem Tora - Kobieta wyciągnęła do niej dłoń.

- Ej! Tu jest jakaś bomba!! - Krzyknął nagle towarzyszący obu zbrojny, spacerujący po magazynie. Odkrył atomówkę w skrzyni, a jego nowiny doprowadziły do mocnego poblednięcia Tory.
- Rozbrojona. - Poinformowała Vis, bardziej zajęta wrotami niż bombą, która dla niej straciła swoje pierwszeństwo z chwilą przecięcia niebieskiego kabla. - Najpierw by trzeba coś zrobić z tą wystającą blachą - mówiła dalej, kontynuując swój przerwany słowami tej dwójki, tok myślenia. - Może mechanizm jest cały, to powinny ruszyć, chociaż pewnie coś jednak poszło. Macie w razie czego części zapasowe, co nie? - zapytała, odwracając się by w końcu spojrzeć na… na Torę. - Vis - dodała, przypominając sobie że też wypadało się w takich sytuacjach przedstawić.
- Mam narzędzia w torbie, widzę, że Ty też masz… a oprócz tego, znajdujemy się w magazynie, mów więc, co potrzebujesz! - Dodała uspokojona już słowami Darakanki Tora.
- Tak, tak - mruknęła Vis, która kobiety słuchała ledwie jednym uchem, a i to niezbyt uważnie. Usunięcie wygiętej blachy wymagało dobrego palnika. Nie chciała partaczyć roboty używając czegoś bardziej topornego. No chyba żeby wgnieść blachę do środka i wygładzić, tylko że to by wymagało nieco więcej siły i wcale nie gwarantowało pożądanego efektu.
- Palnik - ponownie mruknęła, wyjmując swoje narzędzia i zabierając się za odginanie blachy tak, żeby można ją było łatwo odciąć. Pomyśleć, że wystarczyło wstukać jeden, prosty kod i obyłoby się bez tej całej dodatkowej pracy, a ona mogłaby teraz zaszyć się gdzieś w samotności. No ale nie, oczywiście że nie, bo po co?
W następnej kolejności zamierzała ponownie podpiąć się do systemu i sprawdzić raport o uszkodzeniach. Pewnie powinna to zrobić na początku, ale obecnie nie była pewna czy byłaby w stanie odpowiednio się skupić do nawet tak prostego zadania.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline