Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2017, 22:55   #40
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- No i widzisz, mój czarny przyjacielu - Hamadrio poklepał po ramieniu potężnego Ghagę, który właśnie przechodził obok niego, ciągnąc za włosy nieprzytomną kobietę. Krew z jej poznaczonych pręgami pleców mieszała się z padającą z nieba wodą i ściekała na ziemię, pozostawiając za idącym Mumambą różowy ślad. Halbart nieznacznie skinął głową. - Sprawa żołdu się rozwiązała.

- A co do ciebie, rusanamańska jędzo - w oczach Hamadrio pojawił się złowieszczy błysk. Otarł twarz z wody i zamachnął się pejczem. Bykowiec ze świstem przeciął powietrze i trzasnął zaledwie centymetry od twarzy Zahiji. W tym samym czasie najemnicy, którzy od dawna służyli Torilczykowi zaczęli przesuwać się w jego kierunku, stając po prawej i lewej stronie kupca, w szerokim półokręgu. - Wyjaśnijmy sobie, że wszystko co tu się znajduje jest moje! Rozumiesz? Moje! I mam prawo zrobić z tym, co mi się podoba! Jak bym chciał, to mógłbym wyruchać nawet byka, a Tobie byłoby gówno do tego! To czy sprzedam tą ludzką pokrakę za sto florenów czy za dziesięć escudo jest też, tylko i wyłącznie moją sprawą. A jak będę chciał, to oddam ją temu Ghaga, żeby przeorał ją swoim pługiem, a potem zostawię w dziczy.

- Nie wiem, co sobie wyobrażałaś - wrzeszczał dalej. - Ale z pewnością walenie mnie w głowę nie jest równoznaczne z ochroną karawany! Ogłuszanie właściciela zakrawa raczej na próbę ataku! Niech będzie jasnym, że macie chronić mnie, ładunek, wozy, zwierzęta i personel przed atakami z zewnątrz! Czy rozumiecie, kurze móżdżki? - na twarzach Halbarta i "starej gwardii" gościły już pobłażliwe uśmieszki. - Oczywiście, Twój żołd Rusanamanko zostanie wstrzymany, jak zapowiedziałem. Jestem człowiekiem rozumnym i wyrozumiałym, dlatego zamiast kazać związać Cie i wrzucić na miejsce tej niewolnicy, pozostawię Cię na wolności. Sprawa o napaść na mnie trafi przed sąd w Kias, jeśli oczywiście dojedziesz tam żywa.

- A Wy bękarty, co tak stoicie? Jazda! Jedziemy! - warknął na koniec, ciskając bicz Okarowi i odtaczając się do swojego wozu. Teraz najemnicy nie kryli się już zupełnie, tylko otwarcie rechotali.


Chmury wciąż gnały po niebie niosąc deszcz, gdy wyruszyli w dalszą drogę. Tempo podróży znacznie spadło, a to dlatego, że nie poruszali się już po bitych drogach, a wlekli przez błotniste podnóża Gór Paprotnych. Coraz częściej ciężkie wozy grzęzły w błocie i woźnice okazywali się bezradni. Tylko połączone wysiłki zaprzęgniętych w jarzma wołów, wierzchowców i umorusanych w błocie najemników pozwalały karawanie toczyć się dalej.

Około południa, zaraz po popasie krążący w pobliżu karawany Cedmon dostrzegł daleko, na porośniętych smaganą wiatrem trawą zboczach ruch. Stanął w strzemionach przyglądając się. Chwilę później, widząc że Gmanagh czegoś wypatruje, przykłusował do niego Muta.
- To fonercos - stwierdził wpatrując się w przestrzeń. - Nieduże stado. Warto zapolować.

Odjechał w kierunku toczących się wozów. Cedmon widział jak rozmawia z siedzącym na koźle jednego z wehikułów, okutanym w płaszcz Okarem. Chwilę potem wrócił w towarzystwie Stefano i Tuki.
- Możemy jechać - oznajmił z tryumfem. Widać było, że polowanie sprawia mu radość. - Przekupiłem starego obietnicą krwistego steku.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 09-05-2017 o 10:37.
xeper jest offline