Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2017, 10:40   #215
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdzieś przed nimi czekało Hope Hull. I laboratorium, do którego powinni dostać się jak najszybciej. Po drodze jednak była rzeka. I most - achillesowa pięta całego planu. W to, że na moście znajdą się przeszkody nie do przebycia, Stoner wierzył święcie. A to znaczyło, że nie mógł wcisnąć do oporu pedału gazu i pognać przed siebie, niczym Krist Kristofferson w "Konwoju'. Z pewnością skończyłby tak, jak filmowy bohater.
No i pozostawała jeszcze sprawa nogi, którą trzeba było opatrzyć przed kontynuowaniem podróży.
Stoner ostrożnie zjechał z drogi, korzystając ze "zjazdu", jednego z paru, jakie przez lata wyrobiły zjeżdżające na pola kombajny czy inne maszyny rolnicze, po czym zatrzymał się po przejechaniu kilkudziesięciu metrów i nie wyłączając silnika zgasił światła.

Gdyby był dobrym Samarytaninem, zająłby się najpierw swoim małym pasażerem. Widocznie jednak u niego coś z tą miłością bliźniego szwankowało.
Z torby Mark'a wyciągnął, co zostało ze środków opatrunkowych i najdokładniej jak mógł opatrzył swoją nogę, co nieco utrudniał brak światła, którego jedynym źródłem był patyczek fluorescencyjny, znaleziony w skrytce koło kierownicy. A potem odciął kawał swojej koszuli, by prowizorycznie usztywnić złamaną ręką chłopca. Całość opatrunku wzmocnił paskiem markowej torby.

Pościgu widać nie było, podobnie jak i nie było widać szans na poprawę pogody. Lało jak z cebra, błyskawice przecinały niebo coraz częściej.
Stoner rozejrzał się dokoła, usiłując wypatrzyć jakieś schronienie, miejsce, gdzie mogliby się ukryć przed ewentualnym huraganem. Znajdowali się w krainie tornad, a on nie bardzo miał ochotę zająć miejsce Dorotki. Poza tym to była Alabama, a nie Kanzas, zaś Jhon niezbyt nadawał się na Toto.
Nacisnął na pedał gazu i ruszył przez pole. Skoro kombajny potrafiły, to z pewnością i ghurka da sobie radę.
 
Kerm jest offline