Sprawa została rozwiązana, wyjaśniona i wszystko było wiadome, prócz, oczywiście, motywów, jakimi kierowała się Zahija wyznając swą winę. Który to czyn zdał się Cedmonowi nieco nierozsądny. Chciała się pochwalić, czy też miała prawdomówność wpisaną w charakter? Bo chyba nie chodziło o wstrzymany żołd?
Cedmon ledwo dostrzegalnie pokręcił głową, po czym wsłuchał się w to, co mówił kupiec. Oczywiście Hamadrio mógł ze swoim towarem robić co tylko zechce, ale niektóre czyny świadczyły nie tylko o zasobnej sakiewce, ale i o wielkiej głupocie.
Po co grozić i uprzedzać oponenta, w tym wypadku Zahiję? Nie lepiej poczekać na odpowiednią okazję i przejść do czynów, zanim ktokolwiek zdoła cokolwiek zrobić? Kto mógł wiedzieć, do czego się posunie Rusanamanka, mając w perspektywie sąd, który raczej nie stanie po jej stronie.
No ale złoto przed głupotą nie chroniło.
* * *
Pojawienie się zwierzyny łownej było okazją do zajęcia się czymś ciekawszym, niż pilnowanie i pchanie powolnych i ciężkich wozów.
- Zgodził się? - ucieszył się Cedmon. - A polowaliście już na te antylopy? - zwrócił się do tamtej trójki.
Sprawdził, czy łuk nie ucierpiał od wilgoci.