09-05-2017, 06:52 | #41 |
Reputacja: 1 | Młody khankharu podróżował w milczeniu, rozmyślając nad porannym przedstawieniem i aktorami, którzy wzięli w nim udział. Niepewność zacisnęła się na szczupłej szyi chłopaka żelazną obręczą. Źle zrobił, uznając swoich współpracowników za profesjonalistów. Karawana równie dobrze mogła by wieźć czarny piach, o którym mówiło się że potrafi oddzielić kamień od kamienia. Po incydencie cierpiący na nieuleczalną złodziejską paranoję Khazra wszędzie widział nikczemne spojrzenia i twarde dłonie krzesące iskry o rękojeści broni, a każda iskra miała zainicjować eksplozję. Deszcz nie zmyje z niczyjej pamięci tego, co zaszło pierwszej nocy wspólnej drogi. Co czeka ich drugiej? Szalone wiedźmy, szaleni handlarze ludźmi, i pełno ubzrojonych awanturników o nieobliczalnych osobowościach i tajemniczych motywacjach. Złodziejaszek modlił się o atak jakiejś bestii albo przygodną bandę maruderów - cokolwiek, co pozwoli grupce rozładować napięcie i skupić się na czym innym, a jemu samemu czmychnąć w chaszcze i zostawić tę przeklętą karawanę. Do kroćset, czy musiał być aż tak chciwy? -Długo jegomość prowadzi interes?- Khazra zagadnął nagle woźnicę, wpatrując się czarnymi oczami w rozmawiających na przedzie mężczyzn. Wydawało się, że natrafili na jakąś zwierzynę. Chłopak miał nadzieję, że nie zatrzyma to karawany. -Kierownik Hamadrio, ma się rozumieć. Długo tak jeździ? Z tymi samymi ludźmi, czy nabiera często nowych, jak mnie? |
09-05-2017, 13:20 | #42 |
Administrator Reputacja: 1 | Sprawa została rozwiązana, wyjaśniona i wszystko było wiadome, prócz, oczywiście, motywów, jakimi kierowała się Zahija wyznając swą winę. Który to czyn zdał się Cedmonowi nieco nierozsądny. Chciała się pochwalić, czy też miała prawdomówność wpisaną w charakter? Bo chyba nie chodziło o wstrzymany żołd? Cedmon ledwo dostrzegalnie pokręcił głową, po czym wsłuchał się w to, co mówił kupiec. Oczywiście Hamadrio mógł ze swoim towarem robić co tylko zechce, ale niektóre czyny świadczyły nie tylko o zasobnej sakiewce, ale i o wielkiej głupocie. Po co grozić i uprzedzać oponenta, w tym wypadku Zahiję? Nie lepiej poczekać na odpowiednią okazję i przejść do czynów, zanim ktokolwiek zdoła cokolwiek zrobić? Kto mógł wiedzieć, do czego się posunie Rusanamanka, mając w perspektywie sąd, który raczej nie stanie po jej stronie. No ale złoto przed głupotą nie chroniło. * * * Pojawienie się zwierzyny łownej było okazją do zajęcia się czymś ciekawszym, niż pilnowanie i pchanie powolnych i ciężkich wozów. - Zgodził się? - ucieszył się Cedmon. - A polowaliście już na te antylopy? - zwrócił się do tamtej trójki. Sprawdził, czy łuk nie ucierpiał od wilgoci. |
11-05-2017, 17:53 | #43 |
Reputacja: 1 | Słowa Hamadrio sunęły jak klucze dzikich gęsi, zdawały się nie mieć końca. Nieprzyjemne słowa. Wrogie. Zaakcentowane świstem bata. Gdyby Hamadrio chciał bat zapewne liznąłby twarz Rusanamanki. Rozdarł skórę i na zawsze oszpecił. Ale cios nie nadszedł. Ból nie nadszedł. Tylko groźba sądu zawisła w powietrzu, tak odległa i nierealna jak pustynna fatamorgana. - Rozumiem - w odpowiedzi na gniewny monolog padło tylko jedno słowo. Wiedźma skłoniła lekko głowę w wyrazie skruchy. Na polowanie się nie wybierała. Sięgnęła do swojego mieszka po jedną sztukę daktyla i ssała go aż przytępiła głód. Wypatrywała też niewolnicy, którą Mumamba zawlókł do wozu Hamadrio. Miała nadzieję, że kobieta wyżyje. |
11-05-2017, 19:10 | #44 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! Ostatnio edytowane przez Autumm : 12-05-2017 o 12:03. |
11-05-2017, 22:49 | #45 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
12-05-2017, 22:05 | #46 |
Reputacja: 1 | Khazra wdał się w pogawędkę z woźnicą, podstarzałym typem bez zębów o skołtunionej brodzie i łysym placku na czubku głowy. Wcześniej już zorientował się, że wozak jest torillczykiem i ma na imię Castro. - Ech - westchnął Castro, grzebiąc w połach peleryny. Wyjął zza pazuchy kawałek jakiejś ciemnej substancji i wepchnął sobie do ust. Przez chwilę nie odzywał się, żuł. - Wiele lat już jeździ. A my z nim. Po Pêlidzie i czasem do Niody zajedziemy. Różne rzeczy wozimy, a raz do roku jak teraz, w tą przeklętą przez Fearmo i Alhirija pogodę, zmierzamy do Kias wioząc ludzki towar. Robota jak każda inna, jeno ten przeklęty deszcz. Na takie podróże, pan Hamadrio dodatkowych ludzi bierze. I chyba się nie zdażyło, żeby dwa razy Ci sami się trafili. Hehe... Muta skinął głową Cedmonowi, potwierdzając, że już polowali. Po chwili wszyscy cwałowali w kierunku wypatrzonego stada. Mniej więcej w połowie dystansu rozdzielili się, okrążając wolno idące zwierzęta. Nie minęło dużo czasu, a w stadzie zapanował niepokój. Fonercos przyspieszyły, zbiły się w grupę. Ale każdy z myśliwych miał już upatrzony cel. Strzały pomknęły tnąc wilgotne powietrze. Stado rozpędzało się. A za nim pozostały cztery sztuki. Dwie były martwe, pozostałe dwie jeszcze biegły, szybko tracąc siły. Tuki popędził konia i dopadł jednej z rannych antylop. Mignęło ostrze długiego noża. Yassan zeskoczył i od razu zaczął rżnąć wierzgające w agonii zwierzę. Wyciął jakiś ociekający krwią organ i wgryzł się w niego. Parująca krew ciekła mu po brodzie. - Barbarzyńca - mruknął Stefano, wstrzymując wierzchowca przy innym martwym zwierzęciu. Spłoszone stado gnało dalej, już nie niepokojone. Na szczęście kierunek jaki obrały zwierzęta nie pokrywał się z trasą karawany. Muta wykazał się niebywałym kunsztem kulinarnym i wszyscy ze smakiem pochłaniali przygotowane przez niego mięso. Wszyscy poza Tukim, który zwyczajem swego ludu spożywał je na surowo. Po posiłku, z wozu wyłonił się Hamadrio, który gestem przywołał Mumambę. Ghaga za chwilę wyszedł z wozu, niosąc niewolnicę. Zaniósł ją do wozu, z którego rankiem została wyciągnięta i tam zostawił. Warty zostały wyznaczone. Padało jakby mniej, ale wciąż nic nie zapowiadało zmiany pogody. Trzecia noc w drodze do Kias okazała się nad zwyczaj spokojna - nie było burzy; nie pojawiły się żadne złowrogie stworzenia; a pan Hamadrio grzecznie spał w swoim wozie. Nie było niespodzianką, że czwarty dzień podróży nie różnił się niemal niczym od poprzednich. Padało, wiało, a błoto było jeszcze bardziej lepkie. Mimo to, Hamadrio i Halbart byli wyraźnie zadowoleni z tempa, jakie karawana osiągała. Planowali, że do Kias w tym tempie dotrą już za dwa dni. Góry Paprotne zostawały już z tyłu i pod wieczór mieli znów wjechać na trakt. Wolno toczące się wozy, pozostawiały w gruncie głębokie bruzdy, a wołom szło się coraz trudniej. Hamadrio, w związku z wzmożoną pomocą najemników przy przepychaniu ciężkich wehikułów wykazał się dobrą wolą i rozdał każdemu po dwie dodatkowe sztuki srebra oraz obiecał wystawną zabawę na swój koszt w Kias. Dzięki temu tempo jeszcze bardziej wzrosło. Zbliżali się do dwóch niewysokich wzgórz, pomiędzy które mieli wjechać i z przełęczy skierować się w dół, ku drodze. Objechanie wzniesień nie było możliwe - od jednej strony znajdowała się rzeka, teraz wezbrana i szeroka, a po drugiej skalny labirynt, zwany Tysiącem Dróg. Wozy grzęzły na podjeździe, który mimo że nie był stromy, okazał się być nad wyraz grząski. Hamadrio zdecydował, że na górę będą wciągać po jednym pojeździe na raz. Wypuszczono niewolników i zapędzono ich do pracy. W rozgardiaszu jaki zapanował nikt za bardzo nie zwracał uwagi na otoczenie. I gdy pierwszy wóz był niemal na samej górze, coś z łoskotem wpadło w błoto tuż obok wołów. Fontanna błota i ziemi wzniecona przez potężny kamień, cisnęła znajdującym się w pobliżu Herluffem dobre kilka metrów. Rozległ się niski pomruk i z pomiędzy skał wyłonił się potężny czarny kształt. Był co najmniej dwukrotnie większy od człowieka i cztery razy tak szeroki. Jego ciało porastała czarna szczecina, a w płaskiej twarzy połyskiwały zielonkawe oczka. Z pomiędzy masywnych warg wystawały długie na palec zęby. Troll warknął jeszcze raz i skoczył w przód. Gdy uderzył w ziemię, ta zadrżała pod jego ciężarem. |
14-05-2017, 15:52 | #47 |
Administrator Reputacja: 1 | Odrobina szczęścia wystarczyła, by upatrzona przez Cedmona młoda antylopa zwaliła się na ziemię bez życia. Cedmon zatrzymał wierzchowca. Zsunął się z siodła i przyklęknął obok leżącej antylopy, by się upewnić, że zwierzę jest martwe, a potem zaczął oprawiać swą zdobycz. * * * Polowanie stało się źródłem sporej ilości mięsa, a równocześnie było czystą przyjemnością (dla myśliwego, oczywiście). Na tym jednak przyjemności się skończyły, bowiem deszcz i będące jego dziełem błoto, zdecydowanie utrudniły życie tym, co przez to błoto musieli podróżować. Z wysokości siodła wyglądało to nieco lepiej, ale nawet jeźdźcy od czasu do czasu musieli zsiadać i i pchać wozy... Z pewnością każdy marzył o jakimś urozmaiceniu w podroży, jednak (tego Cedmon był pewien) nikt nawet nie pomyślał o tym, by takim urozmaiceniem miało być spotkanie z trollem. Bestia nie wyglądał na chętną do rozmów - wprost przeciwnie. A na atak można było odpowiedzieć w jeden tylko sposób... Cedmon odskoczył od wozu, stając w taki sposób, by wóz częściowo odgradzał go od potwora, po czym ściągnął łuk, z którym się nigdy nie rozstawał. Strzelił do trolla. Nie sądził, by jedna strzała wystarczyła, ale ziarnko do ziarnka... Ostatnio edytowane przez Kerm : 16-05-2017 o 12:56. |
15-05-2017, 16:27 | #48 |
Reputacja: 1 | -Naprawdę?- Odpowiedź Khazry na słowa torillczyka była bardziej stwierdzeniem, niż pytaniem. Chłopak wbił wzrok w okienko jądącego przed nimi wozu i zamyślił się. Ostatnio edytowane przez Krieger : 17-05-2017 o 17:34. |
15-05-2017, 19:17 | #49 |
Reputacja: 1 | Troll tupał i ryczał, a Enki klęła na czym świat stoi, przywołując wszystkie plugawe imiona mrocznych ghagańskich bogów, żeby tak wzięli i obłożyli klątwą odpowiedzialnych za zwiad najemników na pięć pokoleń naprzód i nazad. Gdzie szpica miała oczy i uszy, skoro udało jej się przegapić takie bydle?!
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! Ostatnio edytowane przez Autumm : 18-05-2017 o 17:38. |
16-05-2017, 22:44 | #50 |
Reputacja: 1 | Oszczep. Myśl oczywista. A jednak Uzko wybrał właśnie ten moment gdy Thoerczyk był oddalony od Resiny i pozostawionej przy niej broni o odległość całego stoku, na który w pocie czoła pomagał wciągnąć pierwszy wóz niewolniczy...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |