Luna była pod takim wrażeniem w miarę udanego lądowania i odzyskanego słuchu, że w pierwszej chwili nie skojarzyła, że słyszane odgłosy mogą być oznaką niebezpieczeństwa. Dopiero gdy dostrzegła zbliżające się światło zawróciła i wte pędy na paluszkach potuptała do kompanów. - Tam coś-ktoś jest!! - oświadczyła podnieconym szeptem, który przez to zbyt wyszeptany nie był. Ale w końcu jej lądowanie także nie należało do najcichszych, podobnie jak ich rozmowy przed pułapką (zapewne), więc czy to miało większe znaczenie? Miała nadzieję, że nie. |