Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2007, 23:36   #32
Diakonis
 
Reputacja: 1 Diakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znanyDiakonis nie jest za bardzo znany
Volstagh

Mimo, że mówiłeś nadzwyczaj spokojnie i poważnie to w środku byłeś bardzo zdenerwowany. Jeżeli ten Honoriusz zacznie sobie z Tobą pogrywać to nie wyjdzie nikomu na dobre. Wspaniale wczułeś się w rolę, ale wiesz, że długo nie utrzymasz zimnej krwi. Wystarczyłoby, że ten mężczyzna powiedziałby jedno słowo straży, a już byś musiał poznawać zamkowe kazamaty. Na razie wszystko wydaje się spokojne, ale kto wie co takiemu akademikowi strzeli do głowy. Teraz jednak nie zwracałeś na niego uwagi, na ile to było możliwe pod jego przenikliwym spojrzeniem. Plan ucieczki. Wydawał się niemożliwy do wykonania. Przy głównym wejściu czterech strażników i oczywiście wrota zamknięte. Za księciem też były jakieś drzwi, ale także zamknięte. Był też taras, ale znajdowaliście się wysoko nad ziemią, o skakaniu nie ma mowy. Kiedy tak myślałeś nad wyjściem, twój rozmówca znów się niespodziewanie odezwał.
- Po pierwsze, ja zwykłem się przedstawiać moim nazwiskiem i niezaprzeczalnie zwę się Honoriuszem de Balsin. Po drugie Ty się jeszcze nie przedstawiłeś i na razie rzekłbym, że powinieneś jakoś rozwiązać problem swojej osoby w nieodpowiednim miejscu, a dopiero później problem z twoim dłużnikiem. Bo widzisz, ja spodziewałem się na dzisiejszej uroczystości spotkać szanownego Pana Irbina, i szczerze się na to nastawiałem. Zamiast tego siada obok mnie jakiś zielonobrody nieciekawy jegomość. Przynajmniej powiedz kim jesteś żebym miał pewność, że mogę Cię pozostawić na tym przyjęciu, w przeciwnym razie myślę, że się pożegnamy. Co do Vanticusa, to może i jestem w stanie Ci pomóc, ale jak już powiedziałem to drugorzędny problem w tym momencie.

Honoriusz z kamienną twarzą mówił do Ciebie, próbując miodu z pucharu. Cały czas był twarzą zwrócony w kierunku innych gości bądź księcia, jednak każde słowo docierało do Ciebie wyraźnie i odciskało się w twoim umyśle, układając pytanie „Co dalej?”

Splamiony

Kiedy Ty rozmawiałeś z łysym jegomościem, panna Latilien słuchała hrabiny Mallereuse, która mówiła jej o różnych gościach. W pewnym momencie wstały i udały przedstawić młodą panienkę, jakimś zacnym panom. Dzieliłeś swą uwagę między rozmawiającego z Tobą kapłana, a kobiety, które miałeś ochraniać. Nie oddaliły się zbytnio, a nie wyglądało na to żeby coś im groziło. Właśnie hrabina przedstawiała Latilien jakiejś grupie eleganckich dam. Pani Mallereuse chodziła od jednej grupy do drugiej, żeby jak największej ilości gościom przedstawić swą podopieczną. Latilien wydawała się być znudzoną i raz po raz spoglądała w stronę stołu na swoje miejsce, a wtedy hrabina ciągnęła ją dalej, gdzie Latilien znów musiała odgrywać pannę z dobrego domu.
 

Ostatnio edytowane przez Diakonis : 09-06-2007 o 00:40.
Diakonis jest offline