- Sigmarze świenty polituj siem nademnom... - mamrotał Wanker.
Wtem Bodo zerwał się z koca zlany potem, mokry jak szczur wypełzły z rynsztoku i pośpiesznie obmacał członki w poszukiwaniu obrażeń. Tylko sen, odetchnął. Morr nawiedzić go musiał koszmarem, wszak wszystkie sny od niego przychodzą. W jednej chwili leżał sobie zasypiając na pokładzie zapatrzony w gwiazdy, a w drugiej już strzelano z armaty do niego i Szczekusia, oskarżonych o herezję!
Chwilkę mu zajęło nim połapał się, że w karczmie ktoś napastuje kogoś. Może i był prostym chłopem, ale nie głupim, aby nie widzieć, że to w końcu dopadają ich długie ręce niewidocznych wrogów. No chyba, że Łowca Czarownic postanowi jednak po namyśle pozabijać ich bez sądu.
Nie mówiąc nic nikomu na pokładzie, postanowił zakraść się z siecią i procą w pobliże karczmy i obserwować z ukrycia przebieg wydarzeń, aby reagować z korzyścią dla siebie i druhów.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |