Sytuacja robiła się pomału krytyczna. Wrogowie zaczynali napierać z bardzo wielu kierunków. Aż trudne do uwierzenia było, żeby tak dopracowany i zorganizowany atak mógł być dziełem zielonoskórych pokurczy. Kierować tym musiał ktoś większy i mądrzejszy.
Dookoła słychać było okrzyki wzywających pomocy i tych dla których na pomoc było już za późno. Był to ostatni moment na przegrupowanie. Wydawało mu się, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem było przebić się w kierunku karczmy i tak się bronić. Oby jednak nie był to ich ostatni bastion. Szansa jednak na utrzymanie się tam był znacznie większa niż gdziekolwiek indziej. - Jak teraz nie zdążymy dostać się w okolice karczmy i tam razem z pozostałymi się bronić to już może nam się to w ogóle nie udać. - Krzyknął do towarzyszy przy palisadzie i nie czekając na nich z mieczem w dłoni ruszył biegiem najkrótszą drogą w tamtym kierunku.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |