Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-05-2017, 23:24   #275
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Sędzia Richter nie mógł podać żadnego konkretnego nazwiska z Ratusza, a to dlatego, że informację otrzymał przez gońca miejskiego. Było mu bardzo przykro z tego powodu, ale nic więcej zrobić nie mógł. Z zainteresowaniem słuchał opowieści o potworach grasujących w kanałach, twierdząc, że to bezpieczne miejsce, którym zajmuje się znany bohaterom kanalarz i jego ekipa, a ci nigdy nie składali raportów o dziwnych stworzeniach. W sprawie nagrody Richter również nie był osobą decydującą, znów kierował kroki awanturników do Ratusza.

Lothar podczas wywodów Richtera starał się skojarzyć jakieś nazwiska. Jedyne jakie przychodziło mu na myśl, to von Sapponatheim. Baron, którego zamek znajdował się kilkanaście mil od Bogenhafen, leżącego w jego domenie.

Nie pozostawało nic innego, jak się tam udać. Ale zanim dotarli do Ratusza, trafili na swojego znajomego, właściciela trójnogiego goblina - Doktora Malthusiusa.
- Już wszystko wiem - powiedział po powitaniu. - Wasze starania na nic się zdały. Przywaliła go skrzynia w jakimś magazynie. Podobno... Bo mi to wygląda, że gdzieś go zatłukli. Nie zależało im na złapaniu go żywcem. A przecież to był mój najlepszy eksponat. Mógłbym go wypchać i pokazywać dalej. Takie czasy. Ale nie! Wiecie, co mi powiedzieli? Że nie zwrócą ciała. A czemu? Bo nie! Nawet jakiejkolwiek pieniężnej rekompensaty nie otrzymałem! To skandal! Tylko się Schaffenfest skończy, pakuję manatki i więcej moja noga w tym przeklętym mieście nie stanie.



Szkiełko i Bernhardt szybko opuścili trupiarnię, jaką stała się rudera zamieszkiwana przez Ulthara. Najkrótszą możliwą drogą dotarli do przeprawy promowej nad rzeką i bezpiecznie przeprawili. W kieszeni Zinggera znajdował się zerwany z szyi zamordowanego szaleńca medalion.


Wolfgang siedział i zajadał kiełbaskę. Magister przysłuchiwał się rozmowom, toczonym w karczmie. Dyskutowano o podatkach, handlu, wydarzeniach na festynie; o wygranej Meiera w procesie przecież Bugenholtzowi, mimo że wszytko wskazywało na niewinność tego drugiego; o tym, że Brunhilda Stock znów zaciążyła i znów wiadomo, że nie ze swoim ślubnym; o dobrej passie domu Teugen, rozwijającym się pod okiem Johannesa; o...

- Wystarczy, że spojrzę i już wiem - Wolfgang nie zauważył jak przy jego stoliku pojawiła się niemłoda już kobieta w kwiecistej chuście i kolorowych sukniach, obszytych cekinami. Miała czarne oczy, haczykowaty nos i pełne wargi. Spod chusty wymykały się czarne loki, poprzetykane siwymi pasmami. - I mogę się tą informacją podzielić, za jednego marnego szylinga.
 
xeper jest offline