|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-05-2017, 18:56 | #271 |
Reputacja: 1 | Niezależnie od rezultatu, następnym celem Lothara jest Ratusz i osoba, od której Richter miał informacje. |
07-05-2017, 21:57 | #272 |
Administrator Reputacja: 1 | Wieści były ciekawe, acz równocześnie niepokojące. Jako że goblin rozdwoić się nie mógł, a pojawienie się kolejnego trójnogiego goblina było niemożliwe, wniosek był prosty - ktoś kłamał, by wyciszyć sprawę. Ktoś nie chciał, by ktokolwiek interesował się albo goblinem w szczególności, albo kanałami w ogóle. Miłośnik goblinów, czy ktoś, kto wiedział, co można znaleźć w pewnej piwnicy. Albo ci, co z ratusza przysłali wieści o śmierci poszukiwanego potwora, albo też właściciel magazynu numer cztery. A do dałoby się sprawdzić, tylko dyskretnie, by nikt się o tym zainteresowaniu nie dowiedział. Po co sobie sprowadzać na głowę kłopoty. - Panie radco, jakie jeszcze potwory można znaleźć w kanałach? - spytał Axel. - To znaczy, o czym mówią plotki? - sprecyzował. |
09-05-2017, 15:11 | #273 |
Reputacja: 1 |
|
10-05-2017, 16:41 | #274 |
Reputacja: 1 | Bern zmacał wisior truposza. - Srebro, rubin. Popatrz zresztą - wyciągnął medalion w kierunku Szkiełka. - Skąd u żebraka, taka fortuna? - zachodził w głowę. Na to nie było prostej odpowiedzi. - Dobra, nic tu po nas. Spływamy stąd i do gospody. Może Wolfgang coś poradzi. W końcu jest magusem. Mi ten symbol kwiatu nic nie mówi. Może to jakiś miejscowy herb? Kwiat Bogenhafen, he, he.. Wrócili po swoich śladach, bacząc, czy aby nie podąża za nimi jakiś szpicel czy gorsze indywiduum. |
11-05-2017, 23:24 | #275 |
Reputacja: 1 | Sędzia Richter nie mógł podać żadnego konkretnego nazwiska z Ratusza, a to dlatego, że informację otrzymał przez gońca miejskiego. Było mu bardzo przykro z tego powodu, ale nic więcej zrobić nie mógł. Z zainteresowaniem słuchał opowieści o potworach grasujących w kanałach, twierdząc, że to bezpieczne miejsce, którym zajmuje się znany bohaterom kanalarz i jego ekipa, a ci nigdy nie składali raportów o dziwnych stworzeniach. W sprawie nagrody Richter również nie był osobą decydującą, znów kierował kroki awanturników do Ratusza. Lothar podczas wywodów Richtera starał się skojarzyć jakieś nazwiska. Jedyne jakie przychodziło mu na myśl, to von Sapponatheim. Baron, którego zamek znajdował się kilkanaście mil od Bogenhafen, leżącego w jego domenie. Nie pozostawało nic innego, jak się tam udać. Ale zanim dotarli do Ratusza, trafili na swojego znajomego, właściciela trójnogiego goblina - Doktora Malthusiusa. - Już wszystko wiem - powiedział po powitaniu. - Wasze starania na nic się zdały. Przywaliła go skrzynia w jakimś magazynie. Podobno... Bo mi to wygląda, że gdzieś go zatłukli. Nie zależało im na złapaniu go żywcem. A przecież to był mój najlepszy eksponat. Mógłbym go wypchać i pokazywać dalej. Takie czasy. Ale nie! Wiecie, co mi powiedzieli? Że nie zwrócą ciała. A czemu? Bo nie! Nawet jakiejkolwiek pieniężnej rekompensaty nie otrzymałem! To skandal! Tylko się Schaffenfest skończy, pakuję manatki i więcej moja noga w tym przeklętym mieście nie stanie. Wolfgang siedział i zajadał kiełbaskę. Magister przysłuchiwał się rozmowom, toczonym w karczmie. Dyskutowano o podatkach, handlu, wydarzeniach na festynie; o wygranej Meiera w procesie przecież Bugenholtzowi, mimo że wszytko wskazywało na niewinność tego drugiego; o tym, że Brunhilda Stock znów zaciążyła i znów wiadomo, że nie ze swoim ślubnym; o dobrej passie domu Teugen, rozwijającym się pod okiem Johannesa; o... - Wystarczy, że spojrzę i już wiem - Wolfgang nie zauważył jak przy jego stoliku pojawiła się niemłoda już kobieta w kwiecistej chuście i kolorowych sukniach, obszytych cekinami. Miała czarne oczy, haczykowaty nos i pełne wargi. Spod chusty wymykały się czarne loki, poprzetykane siwymi pasmami. - I mogę się tą informacją podzielić, za jednego marnego szylinga. |
12-05-2017, 01:00 | #276 |
Reputacja: 1 |
|
12-05-2017, 09:36 | #277 |
Administrator Reputacja: 1 | To, że nie chciano oddać ciała goblina, stanowiło kolejny dowód na to, że ktoś tu oszukiwał. A może nawet kilku ktosiów. - Z kim pan rozmawiał, doktorze, na temat wydania ciała? - spytał Axel - Z osobami w magazynie, czy z kimś w ratuszu? - Może warto by obejrzeć miejsce tego niby wypadku? - dodał. Czy pomoc Malthusiusa była im do czegokolwiek potrzebna? Trudno było to w tym momencie określić, ale, przynajmniej teoretycznie, im więcej starających się rozwiązać zagadkę, tym lepiej. |
12-05-2017, 12:39 | #278 |
Reputacja: 1 |
|
14-05-2017, 16:39 | #279 |
Reputacja: 1 | Gdy wrócili do karczmy Zingger wytrawnym okiem obejrzał wszystkich biesiadników. Wytypował brzuchatego kupca, który pałaszował gorącą jeszcze kaszankę. Bernhardt zamówił sobie podobną potrawę i z przyklejonym do gęby uśmiechem przysiadł się bezceremonialnie do nieznajomego. Dla osłody brzuchaczowi zamówił kufelek tutejszego browaru i paplał trzy po trzy. Okazało się, że nowopoznany pochodzi z Bogenhafen. Po chwili pokazał mu wisior. - Ciekawa rzecz, nie wiecie może czyj to herb czy symbol? Znalazłem, chciałem oddać... |
15-05-2017, 21:05 | #280 |
Reputacja: 1 | - Nie, nie. Ja się na to nie piszę - zaoponował właściciel menażerii. Widać było, że po wydarzeniu z goblinem zupełnie stracił serce do festynu i miasta. - To oczywiście musi być kość mojego goblina, co do tego nie mam wątpliwości. Nie chcę mieć już z tą sprawą nic wspólnego. To muszą być jakieś ciemne sprawki i matactwa, tak mi się widzi. A ja nie będę zadzierał z kimś, kto za tym wszystkim stoi. Oczywiście nie mogę w takim wypadku wypłacić wam obiecanych pieniędzy... W całości. Dwie złote korony, to wszystko co mogę dać. Bo widzicie, już nie będę tak dobrze zarabiał po stracie tego odmieńca... - W ratuszu - odpowiedział jeszcze na pytanie Axela. - Nie wiem nawet z kim dokładnie. To był jakiś zadufany w sobie, zwyczajny urzędnik. I myślę, że nawet nie wiedział, że kłamie. Po prostu powiedział to, co mu kazano. Wolfgagng przyglądał się wróżbiarce mrużąc oczy. Wykorzystał swój magiczny zmysł, żeby oszacować, z kim naprawdę ma do czynienia. Kobieta wyglądała zupełnie normalnie, ale w jej aurze widać było delikatne, pojedyncze pasmo Azyru. Mag zorientował się, że wróżbitka jest zupełnie nieświadoma posiadanej mocy i nie umie jej wykorzystywać. Jej wróżbiarskimi talentami kierował przypadek. - Widzę znaki, mogę odczytać przyszłość - odpowiedziała siadając naprzeciw maga. Uśmiechała się tajemniczo. - Ale oczywiście nie za darmo. Dziesięć pensów i będziesz Panie znał ułamek swej przyszłości. Może objawię Ci imię Twej przyszłej małżonki albo wskażę dzień, w którym wygrasz w karty fortunę... Zapytany przez Zinggera kupiec nie wahał się ani chwili. Natychmiast rozpoznał symbol, jaki Bernhardt trzymał w ręku. - Teugena. Johannesa Teugena... - odpowiedział pomiędzy jednym a drugim kęsem krwawej kiszki. |