Strzał nie wyszedł mu tak jakby chciał. Zamiast zabić stwora tylko go rozdrażnił. Przeciwnik odwrócił się i miotnął w jego stronę oszczepem.
Oszczep? Dlaczego akurat oszczep pomyślał sobie Draug. Chwilę później poczuł rozdzierający ból prawego ramienia gdy drzewce rozerwało mu skórę i otarło się o mięśnie. Na szczęście przeszło na wylot i nie uszkodziło kości. Skoro z łuku już sobie nie postrzela, to przełożył go przez plecy.
Dobył miecza i trzymając go w lewej ręce asystował zranioną i bolącą prawą. Może nie będzie walczył zbyt precyzyjnie ale jakieś tam cięcia będzie w stanie wyprowadzić, a na pewno będzie w stanie się bronić. Może przez jakąś chwilę. Poza tym zawsze jeszcze mógł zadać dodatkowe obrażenia od mocy miecza.
Będąc dość mocno osłabionym i nie zdolnym do prowadzenia ostrzału postanowił zastosować się do poleceń Walkirii, a jednocześnie utrudnić celowanie w siebie goblinom na flankach oraz zejść z linii strzału towarzyszącemu mu Edgarowi otwierając mu tym samym otwarte pole do prowadzenia ostrzału. Minął więc łotrzyka i pobiegł w kierunku jak się po chwili okazało pustego już placu na którym stała teraz samotna ogrzyca.
Mijając Edgara krzyknął do niego:
- Zabij frajera w moim imieniu.
Dobiegł do ogrzycy z potężnym dwuostrzowym toporem i przez chwilę z wrażenia zapomniał języka w gębie. Po chwili jednak wydukał.
- Nie wiem Pani jak się nazywasz, ale potrzebujemy twojej pomocy tu niedaleko za bramą. - Z dużą dozą niepewności oczekiwał na dalszy rozwój wydarzeń.
Ruch: jedna kratka po przekątnej góra prawo i dwie kratki w prawo.
__________________ There can be only One Draugdin!
We're fools to make war on our brothers in arms. |