Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2017, 07:28   #44
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

- Itine - co? - Franz podniósł brwi. -Kim był ten człowiek, który odjechał na wschód? I czego chciał? I coś ty za jedna?

Franzowi powoli zaczynało świtać, że dziewczyna mogła nie być normalna. Poza pospolitym szaleństwem w stylu Floriana, niewykluczone było, że skomplikowany język, którym się posługiwała, mógł wskazywać na jakieś powiązanie z Kolegium. Lub też mogła być jakąś podrasą elfa. Lub stworzeniem z lasu. We wszystkich tych przypadkach, Schierke niewiele się rozeznawał.

- No wiedziałem, Franz - powiedział Martin podchodząc do rozmawiającej pary - wiedziałem że ładną buźkę to ty na milę wyczujesz. Jestem Martin do usług.
Zwiadowca ukłonił się dziewczynie, a potem puścił do niej oko - Czemu ten szlachetka uznał nas za bandytów?

- Nieznane mi są intencje tego paskudnego człowieka - ustka dziewczyny wykrzywiły się z niesmakiem. - Jeżeli bylibyście łaskawi mnie przepuścić, to wolałabym ruszyć w swoją stronę. - Znów ten niepewny ton i przygarbienie, jakby chciała się schować przed całym światem. Wzrokiem szukała luki między Franzem i Martinem, jakby miała się tamtędy przemknąć.

Naraz pojawił się Jan Wędeczka, który splunął na jej widok.

- Nie czujecie, kumy? Śmierdzi elfem. - I splunął raz jeszcze.

Dziewczyna, czy może elfka?, naciągnęła głębiej kaptur i cofnęła się znów dwa kroki.

- Zatem jesteś elfem - rzekł Schierke bez zainteresowania. - Zupełnie jak Kisza. Namnożyło się tych elfów w tych lasach, o! No nic. Wybieramy się na wschód, jeśli takie jest twoje życzenie, możesz nam towarzyszyć. Jeśli nie, cóż, szerokiej drogi życzę - rzekł, wsiadając ponownie na konia. - Do usług twoich. - tu posłał jej uśmiech, mimo jej niepewności.

- Hej, hej panowie - interweniował Martin - nie możemy tak ot sobie przejść do porządku dziennego, nie chcę popaść w kłopoty tylko dlatego że komuś coś się pomyliło. Należą nam się wyjaśnienia panienko. I lepiej byś odsłoniła kaptur, bo co prawda do elfów nic nie mamy, ale do mutantów już owszem.

- Byłabym rada, gdybym nie musiała obnażać swojej głowy. A skoro tak bardzo lubujesz się w powodach - zwróciła się do Martina - to wiedz, że po prostu nie lubię widoku przestrzeni. Rozumiem strach, więc jestem także w stanie wykrzesać nieco empatii do twej prostej osoby, która lęka się dotkniętych przez Chaos. Proszę. - Dziewczyna powiedziawszy to uchyliła nieco kaptura, odsłaniając także pięknie ukształtowane uszko, spiczaste jak u elfa. Tylko, jak na elfkę, była nieco niska. Przynajmniej w porównaniu z Cycath. W trakcie uchylania kaptura, spoglądała w drugą stronę i zmrużyła oczy.

- Mówiłem, hę? Elfka, kurwa! - wykrzyknął Wędeczka i splunął ponownie. Potem wysforował się naprzód, usiadł ostentacyjnie na ziemi i zapalił fajkę, która strasznie cuchnęła.

- Acha - skinął Schierke. - Ot, zagadka rozwiązana. Skoro pani chce iść w swoją stronę, to dajmy jej.

Tu pogładził brodę w zamyśleniu.

- Co prawda - przystanął - wybieranie się szlakiem w pojedynkę będąc nieuzbrojoną kobietą, elf czy nie elf, z lękiem przestrzeni, jawi mi się jako wyjątkowo głupi pomysł, to nadal optuję nad nie wtrącaniem się w co nie nasze. Zapewne ma dobry powód, by ryzykować życie. Ale, jak już powiedziałem. Dzień mija, a robota czeka na nas. Ada też.

- No dobra niech sobie elfka idzie, choć mam dziwne przeczucie, że będą z tego kłopoty - odpowiedział Martin.
 
Santorine jest offline