Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2017, 13:42   #81
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Leah

Godzina 8:33 am czasu lokalnego
Poniedziałek, 22 grudzień 2048
13 posterunek, Manhattan, New York


Wyłączenie prądu wcale nie zmniejszyło panującego chaosu. Jakaś kobieta właśnie chowała się pod stołem, kiedy Leah, Arturo i technik wracali na górę. Wszędzie unosił się dym i pył, pozostawanie w środku zrobiło się wręcz niebezpieczne. Na zewnątrz wyły syreny, najgłośniej te od straży pożarnej próbującej zgasić pożar przy wejściu, gdzie ciągle płonęły przynajmniej dwa samochody. Szczęście w nieszczęściu, nie zaczęło palić się poważnie w środku, częściowo dzięki przytomnemu zachowaniu kilku pozostałych tu osób. Choć nie wszyscy zachowali się dobrze czy mieli szczęście. Młody chłopak, pewnie stażysta, leżał na brzuchu w kałuży krwi i nachylająca się nad nim Wierzbovsky nie wyczuła już pulsu. Co najmniej kilka innych osób było rannych, w tym Ferro, który owinął sobie bandażem udo i rękę. W drugiej ciągle trzymał gaśnicę. Skinął głową na widok Leah. Nawet się zbliżył i pozwolił delikatnie uścisnąć. Oprócz ran i osmaleń, wyglądał też na poturbowanego.
- Wszystko zwariowało w jednym momencie. Wszystko co miało połączenie z jakąkolwiek siecią, czy naszą wewnętrzną, czy zewnętrzną. Jeden android siedział jak słup - roześmiał się gorzko na ironię tej sytuacji. - One są przynajmniej dobrze zabezpieczone przed tego typu atakiem.

W środku zaczynało się robić ciasno. Wbiegali ratownicy, strażacy, a także gliniarze. Ludzie wchodzili i wychodzili, wyprowadzani zwykle przez sanitariuszy prowadzących ich na świeże powietrze. Dym gęstniał i zatykał, więc Ferro także pociągnął ich w stronę wyjścia, odganiając jednego z ratowników, aby pomógł najpierw bardziej poszkodowanym. Mota trzymał się blisko, technik gdzieś zniknął.
Na zewnątrz sprawa wyglądała dokładnie tak, jak można się było domyślać. Wszędzie leżały dymiące szczątki, drzwi i okna w najbliżej okolicy przestały istnieć, cała ulica zastawiona była pojazdami służb ratowniczych, a jej końce blokowały już radiowozy, nie pozwalające zbliżyć się sporemu skupisku gapiów i dziennikarzy. Pojawił się Hicks, również osmalony, ale poza tym bez szwanku.
- Wierzbovsky, Mota! - zawołał, zbliżając się. Jakiś ratownik wreszcie zajął się Scottem nieco na boku. - Musicie dorwać tych, co to zrobili. Atak podczas konferencji, kiedy ten wasz android jest w środku… - przerwał na chwilę i spojrzał w oczy Leah. - Słyszałem już relacje świadków. Pierwszy wybuchł twój samochód, Wierzbovsky. To nie może być przypadek. Przydzielę ci kogo mogę, ale masz na siebie uważać.
Nie musiał dodawać, że w podobny sposób załatwiono dwóch wcześniej zajmujących się sprawą detektywów. Choć tu skala była o wiele większa. Mota zrobił się wyraźnie bledszy.


Ann

Godzina 8:33 am czasu lokalnego
Poniedziałek, 22 grudzień 2048
Manhattan, New York


Spacer w stronę trzynastego posterunku rzeczywiście nie był szczególnie długi od jej mieszkania. Odległość kilku czy kilkunastu przecznic w ciasnej zabudowie Manhattanu mogła oznaczać niemal milion ludzi, ale jedynie kilometr na mapie. We wszechobecnych korkach, poruszanie się na nogach lub znacznie mniejszym środku lokomocji wybierało także sporo mieszkańców Nowego Jorku, ale tu Dru robił jako świetny lodołamacz, tworząc na chodniku przejście na tyle skutecznie, że Ann tym razem nie musiała nawet szczególnie ocierać się o innych przechodniów.

Niestety pod sam posterunek dostać się nie dało. U wylotu ulicy ustawiono policyjną zaporę składającą się z dwóch radiowozów i taśmy. Nie bez powodu, oprócz Ferrick i jej ochroniarza, stało tu co najmniej kilkanaście osób i ciągle zatrzymywali się - przynajmniej na chwilę - następni. W głębi stało kilka jednostek straży pożarnej oraz karetek, ciągle lała się woda z armatek i unosił dym. Po ulicy leżały rozrzucone wybuchem szczątki samochodów, budynków i lepiej nie wiedzieć czego jeszcze. Wyprowadzano ludzi z budynków, szczególnie z posterunku. Ann rozpoznała dwójkę - Wierzbovsky i Mota wyszli razem, wraz z jeszcze jednym, rannym najwyraźniej mężczyzną. Nie wiadomo na kogo lub na co był ten zamach, ale dwójka detektywów go przeżyła. Pytanie ilu innych zginęło?

Ferrick już miała wręcz uznać, że nic ciekawego tu nie ma, kiedy kątem oka dostrzegła dwóch mężczyzn w długich płaszczach, przemykających drugą stroną ulicy od strony posterunku. Nie mieli na sobie żadnych mundurów, za to jeden trzymał coś pod płaszczem. Nie byłoby w tym nic bardzo niezwyczajnego, ot kolejni poszkodowani lub mieszkańcy. Wychodzących gliniarze nie sprawdzali, nawet w ich stronę nie zerkali. Ale pamięć do szczegółów Ann zrobiła swoje, twarz jednego mężczyzny od razu powiązała się z próbą porwania córki burmistrza. Tu trzymano więźniów i najwyraźniej ktoś w tym całym zamieszaniu zapomniał sprawdzić, czy ciągle znajdują się w swoich celach.


Psyche, Kye, Mik

Godzina 8:45 am czasu lokalnego
Poniedziałek, 22 grudzień 2048
Queens, New York


- Pewnie, że lecę! - Harris niemal od razu wstała, szczerząc się do Remo. Dzięki Azjatce sprawy toczyły się szybko i Lisa nie musiała już ponownie siadać. Odprowadzono Blacka, a Liu zajęła miejsce pracownicy hakera.
- Za pięć minut na dachu pojawi się helikopter z ludźmi przydzielonymi do sprawy Maroldo i Psyche. Kamizelki i sprzęt do odbioru na piętrze sto ósmym, macie pełną autoryzację. Ja będę monitorować was stąd. Rozumiem brak kontaktu bez potrzeby, w razie czego macie jednak zgodę na frontalny atak. Później się sprawę zatuszuje jako walkę z terroryzmem.
Huystonowi nie poświęciła nawet jednego spojrzenia, w pełni skupiona jedynie na Murzynie i komputerze, na którym się znała.
Trzy minuty później odbierali już kuloodporne kamizelki, hełmy i komunikatory. Proponowano im także broń, ale Harris odmówiła. Co jak co, ale nawet ona nie chciała się bawić w komandosa. I nie w tym tkwiła jej siła i umiejętności. Kiedy już się przygotowali, winda wypuściła Mika i Psyche.

Drona udało się zgubić z oczu, a systemy zabezpieczeń C-Tower zapewne dokończyły dzieła. Dla kogoś, kto śledził ich tym latającym okiem, musiało być jasne, gdzie trafili. Czy pozwalało określić dalsze kroki? Bardzo wątpliwe. Tysiąc metrowej budowli z tysiącami ludzi w środku nie była w stanie w pełni śledzić nawet maszyna, nie mając dostępu do wszystkich systemów tego miejsca. Lepiej, żeby nie miała. Od wejścia natychmiast skierowano ich najpierw na sto ósme piętro, gdzie już czekał ubrany w kamizelkę kuloodporną Remo. Obok niego szykowała się młoda, czerwonowłosa dziewczyna, która również założyła kamizelkę, lecz poniżej pasa miała na sobie luźną spódniczkę i podkolanówki co razem tworzyło ciekawe połączenie. Kye przedstawił ją jako Lisę Harris, a ta otaksowała ich wzrokiem i puściła oko, szczerząc się radośnie. Mieli tu prawdziwą zbrojownię i mogli wybierać co chcieli oprócz naprawdę ciężkiego sprzętu. Z takim helikopter mógł nie unieść się w powietrze. Pierwsze co dostali to komunikatory, w których odezwał się kobiecy głos z lekkim azjatyckim akcentem, sprawdzający połączenie.

Wyposażeni i ubrani pojechali wyżej, prosto na otoczony wysokim murkiem dach. W pochmurne dni sięgał prawie do chmur, obecnie pozwalał obejrzeć panoramę miasta z niesamowitej, budzącej lęk i ekscytację wysokości. Czarny śmigłowiec drużyny najemników już na nich czekał, a w nim Elsif, Oczko i Mira, którą poznali bezpośrednio dopiero tutaj, wcześniej znając jedynie jako deltę. Poza nimi w środku siedziało dwóch pilotów, co razem tworzyło maksymalne obciążenie dla śmigłowca.
- Zapiąć pasy, na początku będzie trząść! - zakomunikował pilot i unieśli się w powietrze. Niemal od razu po przypięciu, Lisa wyjęła swój deck i na środku wyświetliło się zdjęcie satelitarne.
- Nasz cel, podejrzewam drona, zniknął w środku tego większego budynku. Magazyn, sortownia i biura Broadway Stages, hurtowni i producenta ceramiki i wyrobów z kamienia. Obecnie budynki są na sprzedaż. Zarejestrowane plany wskazują, że zbudowano tam piwnicę. Budynek przylegający do pleców magazynu należy do producenta zabawek, jest ciągle aktywny.


 
Sekal jest offline