Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2017, 20:56   #216
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Opatrzenie rany przy tak minimalnych środkach wcale nie było łatwe. Nowa prowizorka była jednak nieco lepsza niż poprzednia. Adrenalina wciąż buzowała w żyłach, powstrzymując najgorszy ból. Nie znaczyło to jednak, że jedyna dawka środka przeciwbólowego, jaka uchowała się wśród zapasów pozostawionych przez Mark’a, trafiła do cierpiącego dziecka. O nie, Stoner wyznawał bowiem zasadę, którą stosowano także w samolotach, w tych dawnych, pięknych czasach. Najpierw trzeba się bowiem było zająć sobą, a później dopiero młodszą generacją. Czy maluch miał mu to za złe, czy też nie, tego nie zdradził. Nad wyraz cierpliwie i cicho zniósł poczynania Stonera, popiskując tylko sporadycznie, niczym ranne zwierzę, które nie ma już sił na to by wyć.

Pogoda z każdą niemal sekundą robiła się gorsza. Deszcz przybrał na sile, podobnie jak zwiększyła się siła wiatru, który uderzał w bok pojazdu, grożąc mu wywróceniem. Ghurka parła jednak do przodu wytrwale, chociaż nawet głuchy i ślepy zauważyłby, że zryw ten, do którego ją zmuszono, miał być ostatnim. Wysuszona ziemia szybko nabierała wilgoci, tak hojnie ofiarowanej przez niebiosa. Twarda dotąd powierzchnia zmieniła się w bagnisko, w którym koła z trudem łapały przyczepność. Jedyną jednak gorszą rzeczą, niż brak przyczepności, byłoby zatrzymanie pojazdu więc chcąc nie chcąc Stoner twardo wciskał pedał gazu i parł do przodu próbując dostrzec coś, cokolwiek co by się na schronienie nadawało. Problem jednak polegał na tym, że nic takiego w zasięgu jego wzroku nie było. Pola ciągnęły się uparcie, niczym czarny ocean, nie pozwalając na to by rozbitek nacieszył wzrok swój widokiem bezpiecznej przystani.

W końcu stało się to, co prędzej czy później stać się musiało. Los ze złośliwym uśmiechem na ustach przysłuchiwał się wpierw coraz głośniejszemu stękaniu wydobywającym się spod maski ghurki, a następnie głuchemu kaszlnięciu, po którym nastąpiła cisza. Los wybuchł iście szatańskim śmiechem, do wtóru wycia wiatru. Wycia głośnego, zawodzącego i niosącego ze sobą grozę siejącego śmierć żywiołu…
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline