Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2017, 21:45   #291
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
ASTRALNY ZŁOMOKLETA


Andrzej Nowak schował się w takich krzaczorach, których nawet dżungla w Nikaragui nie powstydziła się. To taki kraj, do którego wysyłano socjalistyczną pomoc, gdy imperialiści amerykańscy atakowali go. Brali też w tym udział nie jedz kebaba, bo osiedlasz araba i to wtedy po stronie amerykańców. Chociażby taki Rambo III: typowo pomaga tym skurwiałym mudżahedinom, wrogom ludzkości - no, ale skoro walczyli z sowietami to jakiś geniusz zza oceanu pomyślał, że fajnie ich wesprzeć. Wracając jednak do tematu to obozowisko Andrzeja Nowaka przypominało trochę krzaczastą wersję radzieckiego bunkra. On leżał jakby był pijany w trzy dupy - notabene był, choć nie bardzo sobie zdawał z tego sprawę - a na jego brzuchu spoczywał kałasznikow Holiłuda. Gdzieś tam pod głową trzymał natomiast laptopa. Poprzez infuzję neurozłączeniowych elementów na płaszczyznach zespolonych jego mózgu oraz zmodyfikowanej matrycy odśrodkowej transplastalnej jego komputera zdołał stworzyć swoją nową jaźń. Stał się ASTRALNYM ZŁOMOKLETĄ!

Natychmiast wyczuł, że stał się obiektem zainteresowania różnych światowych grup spisku. ON WIEDZIAŁ. Co prawda jeszcze nie był przyzwyczajony do otaczających go rezonansów kosmicznych, ale już wyczuwał bestie grasujące w nadprzestrzeni, podprzestrzeni i hiperwentylacji. Byli tam również ludzie - o nieznanym pochodzeniu i nieznanym przeznaczeniu. Duchy, które czasem widywali ludzie - ale to nie są zmarli. Głównie są to demonologowie, którzy porzucili swe ziemskie powłoki i teraz są uwięzieni między życiem i śmiercią. Między rzeczywistością, a eterem. Jednoczą się oni w kabały walczące z bestiami - nie są to jednak przyjaciele ludzkości! Jeszcze za życia zmienili swe barwy, a niektórzy z nich to nawet popierali prohibicję! Skorupy, które tym różnią się od bestii, że te ostatnie chcą pożreć człowieka, a te pierwsze w sumie niewiadomo co, ale pewnie nic dobrego.

Byli i inni. Zagubieni w czasie i przestrzeni, a także agencji różnych najtajniejszych z tajemnych organizacji.
- Nie powinieneś tu być Andrzeju. - usłyszał przyjazny głos Złomokleta, gdy zaczął rozglądać się po otaczającej go leśnej przestrzeni. Tłumy okrążające teren Krakowskiego stały się jakby szare, a za to roślinność kipiała życiem. Siecią życia! I sieć ta chciała go połączyć ze sobą, ale nie dawał się.
- W tym miejscu już niedługo rozegra się tragedia. - powiedział inny głos, ale równie przyjazny. Tak jakby stwierdził fakty, choć przecież operował czasem przyszłym. Pewność jego była jednak przytłaczająca bardziej niż litr wódki wypity duszkiem w pełnym słońcu upalnego dnia na przedmieściach Mosulu. Lecz zanim odpowiedział głosom to zobaczył coś poruszającego się siecią życia - poprzez roślinności, poprzez korzenie drzew, a potem pod murem i przez trawę - szybko, szybko w stronę budynku. ON WIEDZIAŁ co to było. To był Miguel. Osoba, która przeniknęła z Zasranych Światów Holiłuda. Ten, który ocalił ich w domu pedałów atakując mafię, aby potem próbować ich zabić (a w sumie zabił, ale ekipa cofnęła czas).

Astralny Złomokleta nie potrafił jednak w pełni operować wszystkimi cudownymi zdolnościami jakie od teraz drzemały w nim. Jego stan można było określić jako hiper pomroczność jasną, a stan wiedzy jako coś tam wiedział, ale nie do końca. Potrafił jednak to co i potrafił za życia (choć technicznie to jeszcze żył, a nawet trzymał w rękach kałasznikowa), a więc zajmować się wszelaką elektroniką, mechatroniką i po prostru troniką (to jest umiejętnością siedzenia na tronie, a także sztuką wyboru konsystencji wysrywanego gówna). Oczywiście teraz najbardziej przydatna była elektronika. Najciężej się zebrało Andrzejowi, żeby dołączyć do ekipy. Musiał przeniknąć przez fale internetowe, a tamtędy - przez niezliczoną ilość stron porno - dotrzeć do telefonu niedaleko reszty wesołej gromadki. Ta natomiast miała problemy. Astralny Złomokleta miał wiele mocy, ale na razie miał jedynie moc porozumiwania się z Bimbromantą, Holiłudem i Ajejem. Był niewidzialny, nieprzenikniony, nieprzeniknięty i niematerialny, choć z jakiegoś dziwnego powodu nie mógł przenikać przez materię. Po prostu odbijał się od niej bez wpływu na materię... inaczej jeżeli ktoś przykładał do ucha słuchawkę (lub miał ją w uchu). Właśnie tak przypadkowo stało się to co niżej.

PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY


- A wy to, kurwa, kto? - zapytał bramkarz, gdy reszta jego służbistą sprawdzała limuzynę. Facet, który był z ekipą próbował protestować, ale bramkarz nie był zainteresowany protestami. Coś tam gadał, że ktoś tu niezły numer odpierdolił z tymi protestantami i zajebie tego kogoś. Czekał na wytłumaczenia Holiłuda, Ajeja i Bimbromanty, ale w sumie to się nie doczekiwał. Może i byli odszczekani, ale jednak gorzała dawała się we znaki. Coś tam, coś tam, trochę bełkotu tym razem nie zadziałało. Rzecz miała się skończyć zanim się zaczęła i w ogóle to trzeba było zabrać kałasznikowa i po prostu rozpierdolić ten bezbożny przybytek.

I jak już sytuacja robiła się naprawdę nieprzyjemna i napięta to nagle przypierdalający się bramkarz chwycił się za ucho jakby coś go ukłuło. W oczach zabłysnął mu obraz Andrzeja "Złomoklety" Nowaka - co czujnie zauważyli Holiłud, Ajej i Bimbromanta. Bramkarz chwilę stał jak kołek, aby w końcu przemówić:
- Dobra. Przepuścić ich. - reszta strażników lekko zdziwiona posłuchała. W końcu to bramkarz decyduje kogo wpuszczać. I tym sposobem Bimbromanta, Ajej i Holiłud zostali dowiezieni na parking. Tyle, że tam kolejna przeszkoda - jebany Pan Bolek siedział przy głównym wejściu do Rezydencji razem z jakimś skurwielem w garniturze, który wyglądał jakby był z włoskiej mafii (obaj nie mieli żadnych słuchawek w uszach). Goście sobie wchodzili, ale wyraźnie Pan Bolek miał złożyć donos, gdyby zobaczył coś niepokojącego. A przecież pozna natychmiast Bimbromantę i Ajeja nawet w ich przebraniach! Facet, z którym wjechali zamierza wejść głównymi drzwiami i w sumie to już się z wami żegna.
 
Anonim jest offline