- Ja mam pytanie! - usłyszeli gdzieś ze strony drzwi magazynu - Nie znajdzie się pusta kajuta do wypełnienia? Też mam do pogadania z tym kalmarem. - w ich stronę szedł Valarianin ciągnąc za sobą skrzynię na której była… kolejna taka sama skrzynia tylko że zniszczona. -Cóóóż… czemu nie ? A co właściwie potrafisz?- zamyślił się Doc sięgając po skręta.
- Najlepiej mi wychodzą agresywne negocjacje. Night może poręczyć, wspólna przeszłość. Ale i przy drobnej konserwacji też mogę pomóc jak to pomoże mi wejść na pokład. - Fenn zatrzymał się obok grupki.
- Taa... Fenn posiada pewną pulę przekonujących argumentów - Nightfall potwierdził. - Nie mam nic przeciw zabijaniu, zwłaszcza Blorelin, ale Rhieff to tylko narzędzie, które trzyma Wilburn Shails. Wśród zabitych jest jego podwładny. Z resztą Rhieff i tak ma przejebane. Coś na niego mają. W każdym razie wyglądał jakby się mocno obawiał zawieść swego "pana". Krzyż mu na drogę.
- Jeden czy dwa. - z uśmieszkiem poklepał ściankę dolnej skrzyni - Wystarczy to że zawiódł. Unia woli szybki sukces niż kolejne próby. A tamten gość to tylko forpoczta. Night wie że nie dalej niż za 20 kilka godzin lepiej by tu nikogo nie było. No chyba że ktoś lubi fajerwerki i miejsca w pierwszym rzędzie. -Może jestem prostym człowiekiem o niewielkich potrzebach, ale na razie wystarczy mi głowa Rhieffa w roli podnóżka. Na biały kołnierzyk przyjdzie czas później.-podrapał się po karku Doc wzruszając ramionami.- To nie ta frajda, wiesz… zabijać jakiegoś trybika, tylko dlatego że przesłał komuś polecenie. Może i jestem małostkowy, ale wolę jednak Rieffa. Poza tym Leena zdaje się zostawiła koordynaty na niezbyt przyjemną planetkę, ale… cóż… w obecnej sytuacji nie ma dla nas przyjaznych planet. - Spoko, w tym momencie to jej rozkaz, więc ty już nie martw się tym że go wykonamy - Becky pocieszyła Doca. - Sprawdziłam koordynaty i powinniśmy być tam bezpieczni przed Unią, bo to nie ich przestrzeń i polityka... A zresztą, Leena wiedziała co robi. Podała dla nas te koordynaty w swym ostatnim, em, tchu - dodała pilotka.
- Szkoda, że tylko dla nas. Powinniśmy to zmienić... Will Burn jest typem skurwiałego na mózgu psychopaty-gracza, z tych którzy lubią wyrywać pająkowi nogi, chcąc się przekonać jak daleko zajdzie. Gdyby zamierzał zakończyć naszą małą partyjkę *szybko*, załatwiłby sprawę na Argians. - Strzelec poklepał się w bok głowy, wytrząsając wodę z ucha, po tonie głosu najwyraźniej niezbyt przejęty. - Chętnie zobaczę jak jego część planszy płonie. Więc na razie Rhieff. Dobrze, będzie małą przekąską na pobudzenie apetytu.
- Skoro wszystko ustalone. To gdzie mogę zająć miejscówę? Ważne żeby wiatr słoneczny w dupę nie wiał i deszcz meteorytów na głowę nie padał. - chwycił uchwyt skrzyni gotowy do wejścia na statek.
- Nie do końca wszystko. Znalezienie kogoś w kosmosie nie jest proste. Zwłaszcza, gdy nie zna się miejsca do którego leci. Crazassa mieli rozpracowanego, wiedzieli, że jest na pokładzie, wtargnięcie z wizytą to była rutyna, ale... - Night wsparł się na karabinie. - Jak chcesz znaleźć Rhieff'a?
- Myślałem że lecimy na te koordy o których mówił Bulllit. - wyjaśnił Fenn patrząc się po nowych towarzyszach.
- Czekaj, czekaj - Night zaśmiał się złośliwie. - Doc, nie mówisz chyba o tym ciągu z krwi na skrzyni, do której każdy niepowołany miał dostęp i który znajdą też ci co przylecą nas szukać. Zapytam nieśmiało, chcecie im ułatwiać, popierdoliło was dokumentnie, czy tylko muszę zabić wszystkich ze stacji, by nikt się nie wygadał?
- Na mnie się nie patrz. Ja tu jestem nowy. - Fenn uniósł obronnie ręce - Jaka skrzynia? Taki oczywisty ślad zostawiacie? - zastanowił się chwilę - Równie dobrze mogą pomyśleć że specjalnie został zostawiony i go oleją. -Taaa… ja nie pamiętam tego ciągu cyfr i sądzę, że większość luda nie ma kalkulatorów w głowie.- zamyślił się Doc.-Cyferki można zetrzeć… choć wątpię by tam ktoś się im przyglądał. Są trupy i jest ewakuacja, każdy ma inne sprawy na głowie. - Cyferki już dawno zmazałam. I oczywiście, że zatrzemy pozostałe ślady. Włączając w to skasowanie podglądu z kamer - no przynajmniej tego nagrania z magazynu. I nie zapominajmy o plikach zapasowych - Becky poparła Doca, uważając takie postępowanie za oczywiste. - A jeśli ten Rhieff, był tylko płotką i spieprzył, to za to już go jakaś większa ryba pożre… Popieram wykonanie polecenia Leeny - dodała i kiwnęła Bulittowi głową.
Bullit nie popierał… nie wiedział w co Leena może ich wpakować tym razem. Ostatnio pani kapitan miała pecha w tej rozgrywce. Najpierw kiepski deal z bazą, potem regularna wojenka na śnieżnej planecie, teraz to… Niemniej ekipa musi mieć cel na którym się skupi. Dolecenie na miejsce z koordynat jako krótkofalowy i ubicie Rhieffa jako krótkofalowy, te odpowiadały Dave’owi. A to że szansa na realizację tego drugiego była malutka… nie miało znaczenia. Po drodze znajdą się inne krótkofalowe cele. |