Leo biegł. Przebiegł przez podwórze i dopadł drzwi budynku naprzeciw siedziby bandy. Czuł, że strażnicy wiedzą o nim wszystko i za wszelką cenę chcą go zabić. Bał się początkowo, ale tylko przez chwilę. Potem jego umysł wypełniła nieopanowana agresja i nienawiść. Minął kobietę z psem wpadł do budynku i wyciągnął szpadę. Przebił na wylot pierwszego z bandytów, który padł martwy koło jego stóp. Chwilę walczył z drugim, ale zaraz w drzwiach pojawili się kolejni napastnicy. Zaklnął i powoli zaczął wycofywać się na wyższe piętra. Zabijał, zrzucał ze schodów, kopał, przeklinał i zabijał ponownie. Pomimo tego, napastników przybywało. Wspinali się na schody, wyciągali w jego kierunku miecze, pałki i ręce. Wśród nich przeciskała się właścicielka domu oraz te jej obrzydliwy pies, który skakał w kierunku Leo i próbował zacisnąć zęby na jego spodniach.
Szermierz tracił kontrolę nad walką. Wycofywał się coraz wyżej i wyżej, a zbirów było wszędzie pełno. W końcu majaczące w dole drzwi rozerwały się z hukiem. W korytarzu, rozbijając swoją posturą framugę pojawił się mężczyzna o rozmiarach i postawie trolla. Ten rozpychał swoich kolegów na ściany i dudniąc wielkimi nogami zbliżał się do Leo niszcząc deski w korytarzu i łamiąc schody. Był coraz bliżej, tak, że wojownik, czuł smród zgnilizny i wilgoci z jego ust. Wyciągnął łapę uzbrojoną w metalowy pręt i uderzył. Szermierz uskoczył a w miejscu gdzie stał zionęła dziura głęboka na wiele metrów. Gigant uderzył ponownie. Leo uskoczył, ale stracił równowagę i upadł. Monstrum ryknęło. Leo stracił dech i w przypływie rozpaczy złapał za wiszący na szyi medalion. ‘Myrmidio’ wyszeptał bezgłośnie i spojrzał w górę.
Przez chwilę nie działo się nic, a potem nad jego głową pękł dach ukazując na niebie kobietę w ciemnobłękitnej sukni, która spojrzała na Leo z zasmuconym wyrazem twarzy, a potem skierowała swoją uwagę na atakujących. Zapłonęła gniewem i wskazała ręką na giganta. Z dachu runęła ogromna fala wody, która zmiotła w korytarza wszystkich wrogów w jednej chwili. Jej nurt porwał też leżącego szermierza, a jego umysł pogrążył się w całkowitej ciemności.