Odrobina szczęścia wystarczyła, by upatrzona przez Cedmona młoda antylopa zwaliła się na ziemię bez życia. Cedmon zatrzymał wierzchowca. Zsunął się z siodła i przyklęknął obok leżącej antylopy, by się upewnić, że zwierzę jest martwe, a potem zaczął oprawiać swą zdobycz.
* * *
Polowanie stało się źródłem sporej ilości mięsa, a równocześnie było czystą przyjemnością (dla myśliwego, oczywiście). Na tym jednak przyjemności się skończyły, bowiem deszcz i będące jego dziełem błoto, zdecydowanie utrudniły życie tym, co przez to błoto musieli podróżować. Z wysokości siodła wyglądało to nieco lepiej, ale nawet jeźdźcy od czasu do czasu musieli zsiadać i i pchać wozy...
Z pewnością każdy marzył o jakimś urozmaiceniu w podroży, jednak (tego Cedmon był pewien) nikt nawet nie pomyślał o tym, by takim urozmaiceniem miało być spotkanie z trollem.
Bestia nie wyglądał na chętną do rozmów - wprost przeciwnie. A na atak można było odpowiedzieć w jeden tylko sposób...
Cedmon odskoczył od wozu, stając w taki sposób, by wóz częściowo odgradzał go od potwora, po czym ściągnął łuk, z którym się nigdy nie rozstawał.
Strzelił do trolla. Nie sądził, by jedna strzała wystarczyła, ale ziarnko do ziarnka...