Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2017, 17:47   #131
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Ahab szedł powoli co jakiś czas zerkając na Led. Kobieta była rewolwerowcem, tak jak on. Wiedział jak ma na imię, poznał już jej szybkość, oraz bezwzględność ale nadal nie wiedział jednego. Jaki był powód, że przybyła w to opuszczone miejsce.
Cygaro paliło się mocno, a dym wydobywał się z jego ust.
- Led - zwrócił się do kobiety, a gdy już miał pewność, że skoncentrowała na nim swoja uwagę zapytał - Co Cię tu przywiało?
Kobieta uśmiechnęła się do Ahaba, co choćby w obliczu zbliżających się doń najmitów Selemy, zdawało się nie na miejscu. Powiedziała tylko jedno słowo. Z mimiki i intonacji trudno było stwierdzić, czy po prostu daje odpowiedź, czy się przedstawia:
- Zemsta.
Ahab wyszczerzył się, i odpowiedział z lekką ironią:
- Ufff, już myślałem, że przyjechałaś tu na naukę gotowania. A coś więcej, skoro już poruszamy ten temat?
- Zemsta na kim? - dodała swoje pytanie Arya. Choć wydawało się, że jest bardziej zainteresowana kotem niż towarzyszami, najwyraźniej przysłuchiwała się dialogowi.
Led wpatrywała się w zbliżających jeźdźców, jej dłonie spoczywały luźno w kieszeniach długiego płaszcza, który powiewał w tumanach unoszącego się kurzu. Pod materiałem widać było, że palce kobiety obracają się wokół czegoś.
- Zemsta za kogoś. - uściśliła. - za jedynych ludzi wartych tego miana, jedynych ludzi, którzy wierzyli, że ja też jestem człowiekiem. W końcu, jedynych ludzi, dla których chciałabym takowym być, dla których nawet zaczynałam wierzyć, źe naprawdę jestem… - ucięła uzmysławiając sobie coś nagle i odwróciła wzrok ku strzelcowi i tarocistce - Zemsta za mnie. Nie sypiam nie tylko dlatego, że widzę wszędzie twarze umarłych, ale i dla tego, że nie miałabym już nawet o czym śnić, o czym marzyć. Zabrał mi to. Le’Monde ze swoją swołoczą - wskazała ruchem głowy jeźdźców [i]- taką jak ci skurwiele których zaraz zabiję, jak ci których już zabiłam i jak ci których jeszcze przyjdzie mi wykończyć zanim spojrzę na ten padół przez dziurę w ciele samego Le’Monda. - kobieta wykrzywiła usta - Nie jest to bies jedyny w swoim rodzaju, ot taki sam jak choćby mój ojciec, który pod koniec ziemskiego wyroku terroryzował miasteczko swoim szeryfostwem. Tak jak ta cała Selema robi tutaj… jeszcze przez chwilę. Ale ten jeden Le’Monde zwyczajnie zabił jedyne dwie osoby na których zależało mi i to jest właśnie powód, dla którego to właśnie ja odeśle go do piekła, gdzie zajmie swoje prawowite miejsce.
- Nie wiem skąd przeświadczenie, że on tu jest, ale jeśli zabicie go ma być dopełnieniem sprawiedliwości... możemy Ci pomóc - Iskra spojrzała znacząco na towarzysza.
Ahab słuchał uważnie słów Led, i gdy skończyła mówić uśmiech pojawił się na jego twarzy. W tym czasie gdy szli, Rewolwerowiec sprawdził swoje bronie raz jeszcze. Odruch, który wpoił mu jego “ojciec”. Martwy i dawno pogrzebany. Życie i śmierć. Dwie najpewniejsze rzeczy na tym świecie. Jej słowa skwitował słowami:
- Oczy Twoje są otwarte na wszystkie czyny ludzkie, by oddać każdemu według jego postępowania i według owoców jego uczynków. I w owych dniach i w owym czasie wzbudzę potomstwo sprawiedliwe; będzie wymierzać prawo i sprawiedliwość na ziemi. I objawię się tobie przez to, że cię osądzę sprawiedliwie. - zamilkł.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline