Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2017, 19:40   #161
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Dziesięć mil stąd zaczęła spokojnie -Znajduje się studnia, z której pił sam Illmater w Czasach Kłopotów. Bóg miłosierdzia i cierpienia ugasił swoje pragnienie i gdy w końcu udało mu się wrócić do niebiańskiego królestwa, Illmater nie zapomniał o studni. Pobłogosławił ją i ponoć jej woda leczy choroby. Od kilku dni do Marsember zjeżdżali się kapłani i wierni Cierpiącego, a dwa dni temu pielgrzymka ruszyła do studni. Jutro o świcie dotrą na miejsce… zrobiła chwilę przerwy -Bane’nitów trzeba powstrzymać, inaczej może umrzeć wiele, niewinnych osób… kobieta z trudem się podniosła nie ukrywając grymasu bólu -Muszę tam wrócić. Nie ma chwili do stracenia! Muszę tam wrócić!- twardo powtarzała.
- Jeśli potrzebujesz więcej leczenia to mów - stwierdziła wprost Venora przyglądając się elfce uważnie, starając wyczuć jej intencje, po czym wyciągnęła wisiorek i położyła go na stoliku. - Rozumiem pośpiech, ale musimy przemyśleć co z tym zrobić, bo dać się wciągnąć w zasadzkę to nigdy nie jest problem - mruknęła ciszej, by ktoś stojący pod drzwiami tego nie usłyszał. Otworzyła zaraz ciężką książkę na liście, która miała pomagać w tłumaczeniu tego dialektu i zaczęła szukać symboli które widniały na kamyku. - Jak ci na imię? - zapytała w międzyczasie. - Jak na nich natrafiłaś? Ilu ich jest?

-Nie! Czuję się wystarczająco dobrze żeby tam wrócić! Muszę coś wymyślić jak ich powstrzymać! - odparła stanowczo -Było ich czworo. Dowodziła nimi czarna rycerka… Lecz nie znam jej imienia…- zamyśliła się -Jestem agentką Harfy. Wim wiele rzeczy. Nasi zwiadowcy są wszędzie i uważnie obserwują każdy ruch wrogów…- spojrzała Venorze głęboko w oczy -Muszę ich powstrzymać, rozumiesz?-
- Rozumiem - odparła jej z powagą paladynka. Jeden z jej przyjaciół był wyznawcą boga cierpiących, więc była szansa, że mógł brać udział w tym wydarzeniu. - Ale ruszanie we dwójkę na czwórkę sług złego bóstwa to na pewno nie jest mądre zachowanie. Tym bardziej, że nie mam tu nic poza swoim mieczem i koniem - stwierdziła, by elfka nie wyobrażała sobie za wiele. - Możemy za to ruszyć naprzeciw pielgrzymom. Mój wierzchowiec jest szybki i silny, więc poniesie nas obie. Zdołamy na czas ostrzec Ilmaterytów - zaproponowała.

-Czy ty wiesz co w ogóle mówisz?! Toż to Pielgrzymka milczących. Nic nie może zakłócić ich milczenia, albowiem “Ilmater szedł z pokiereszowaną żuchwą i nie mógł słowa powiedzieć, aż dotarł do studni, z której wodę zaczerpnął a woda oczyściła jego twarz z krwi i nawilżyła mu usta”- harfiarka spojrzała na Venorę zastanawiając się czy rycerka naprawdę nie wie o tej pielgrzymce.
Panna Oakenfold zrobiła zdumioną minę. Jeśli elfka miała jakieś wątpliwości co do niewiedzy paladynki w podjętym temacie to właśnie się ich wyzbyła. Prawdą było to, że Venora nie poświęcała wiele ze swej uwagi na nauki religijne. Co więcej jeszcze nie tak dawno potrafiła zapomnieć o modłach do własnego bóstwa opiekuńczego, ale to zmieniło się wraz ze zmartwychwstaniem.
Paladynka zmartwiła się tą informacją.
- Ale zaraz - żachnęła się Venora. - Przecież chodzi tylko o ostrzeżenie ich. Nie muszą nic nam nawet odpowiadać. Bo jeśli ruszymy na sługi Bane'a i polegniemy to i tak nie uratujemy pielgrzymów - rycerka nie dawała za wygraną.
-Dobrze! Zatem ty jedź i ostrzegaj pochód a ja pójdę i zajmę się wojownikami Bane’a harfiarka również zdawała się nie dać za wygraną.

- To może przypomnę ci jak dla ciebie skończyło ostatnim razem spotkaniem tamtych? - Venora zmrużyła oczy z dezaprobatą, podnosząc na chwilę wzrok znad księgi, na elfkę. Po tych słowach wyciągnęła rękę i lekko dziubnęła w miejsce gdzie harfiarka miała ranę, nim paladynka ją uleczyła - Brawura nikomu nie jest potrzebna - czarnowłosa. - Daj mi chwilę pomyśleć - westchnęła i wróciła do księgi i kamienia z napisem. Po chwili miała już tłumaczenie.
"Carson"
Venora zmarszczyła brwi ze zdziwieniem. Nie rozumiała czy to było słowo znaczące coś w obcym języku czy chodziło o imię. Jej brat przecież takowe nosił. Rycerka w końcu zamknęła księgę, a kamien schowała do swojej sakiewki po czym wstała i wyciągnęła rękę do elfki.
- Mi nic przypadkowo się nie wydarza, więc bogowie chcieli tego spotkania, może właśnie po to żebyś nie wybrała się na pewną śmierć. Zaufaj mi, jedźmy przestrzec Ilmaterytów. - poprosiła harfiarkę.
Elfia agentka długą chwilę milczała szacując konsekwencje planu Venory, aż w końcu zmrużyła oczy i poprawiła na biodrach pasek, do którego miała przymocowane kilka skórzanych mieszków, małą saszetkę, oraz trzy różne sztylety -Zgoda…- wzruszyła ramionami.
Venora uśmiechnęła się do niej serdecznie.
- No to chodźmy - po tych słowach ruszyła do drzwi. - Nie ma sensu tracić więcej czasu - dodała i zatrzymała się przy wyjściu. - Wiesz, że wciąż nie powiedziałaś mi jak masz na imię? - wyrzuciła elfce.

-Gritta… A tak w ogóle to dziękuję za ratunek…- zarumieniła się przez myśl, że do tej pory nie pokazała krzty grzeczności -Wybacz za moją panikę, ale sama rozumiesz powagę sytuacji… Tu chodzi o życie wielu bezbronnych pielgrzymów... - elfka uniosła lekko brew -A co potem. Kiedy już ich ostrzeżemy?- spytała.
Rycerka skinęła głową Grittcie. Nie spodziewała się, że w końcu usłyszy imię elfki, więc była miło zaskoczona.
- Spróbujemy zebrać jakiś sojuszników i wtedy ruszymy sprawdzić co wyprawiają rycerze Bane'a - odparła jej paladynka z powagą w głosie, gdy wyszły na korytarz i skierowały się do wyjścia z domu.
-A studnia? Jeśli zdążą ją splugawić to czyszczenie wody będzie ogromnym problemem… zauważyła zmierzając za rycerką w kierunku Młota.
- Tym mogą zająć się kapłani uczestniczący w pielgrzymce - stwierdziła panna Oakenfold, ale na chwilę się zamyśliła. Pokręciła głową, uznając, że sama nie jest w stanie nic zrobić z zatrutą wodą. - Dlatego muszą zostać powiadomieni o tym co się dzieje... Chyba że studnia jest naprawdę magiczna i tym samym nie są w stanie jej splugawić, a jedynie mogą zastawić zasadzkę. Tak czy inaczej, ruszajmy - powiedziała na koniec i wskoczyła na rumaka.

~***~

Obie kobiety dosiadły bojowego konia i jak najprędzej pognały na przeciw zmierzającej do świętego miejsca Ilmaterytów – pielgrzymki. Południem dotarły do celu. Z szczytu wzniesienia, przez które biegła ścieżka ujrzały grupę może nawet i trzech tuzinów milczących wyznawców boga cierpienia. Byli to głównie ludzie, lecz w przeróżnych przedziałach wiekowych, łącznie z małymi dziećmi, które ledwie co znosiły trudy pielgrzymki. Na czele pochodu zmierzał mnich w szarej i najprostszej szacie.
Venora pognała swego wierzchowca i po kilku chwilach zatrzymała się przed obliczem duchowego przywódcy tej pielgrzymki. Mężczyzna spojrzał zaniepokojony na obie kobiety, lecz słowem się nie odezwał.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline