Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2017, 20:10   #270
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Antrakt

KARCZMA "POD ZAPOMNIANYM SMOKIEM", 2673KI


Stary dziadyga, przesiadujący od dłuższego czasu w karczmie parał się opowiadaniem starych legend i bajęd za drobne pieniądze, a czasem wręcz za miskę strawy czy kufel piwa. Zwykle za to ostatnie, tak więc wędrowcy czy kupcy odwiedzający ową karczmę nie mieli wielkiego zaufania do prawdziwości opisywanych historii. Ale że dziad opowiadać potrafił zajmująco jak nikt inny w promieniu 300 staj od Nuln, tedy słuchano go często, a i na brak piwa nie miał powodu narzekać.
Tego wieczora karczma była pełna. Ale i nie dziwota. Gdzie chłopi mieli przepijać miedziaki, które dostali za swoje zbiory, kupcy zarobione na handlu szylingi, a panowie szlachta zyskane na lennach złoto jak nie u Starego Wirstera, który warzył najprzedniejsze piwo w Erchester, a powiadano że i w całej Nulneńskiej prowincji. Powiadano też, że jego recepturę zdobył przypadkiem dawno temu u krasnoludów, gdy wojował jeszcze pod Królem Johannem. Krasnoludy, które czasem, jak choćby i dziś, przepuszczały tu pieniądze zarobione w nieodległej kopalni, nie potwierdzały tej plotki. Ale i jej nie zaprzeczały, więc kto wie jak to było naprawdę. Nie o tym jednak była dzisiejsza opowieść staruszka.

Ta, choć zaczęła się zwyczajnie, zmieniła się w osobliwą historię, opowiadaną tak, jakby bajarz był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń. I nic dziwnego. Był nim.

W miarę trwania opowieści, do umysłów kilku z obecnych słuchaczy napływały obrazy i słowa, wspomnienia, które choć nie należały do nich, wydawały się prawdziwe, choć przecież żaden z nich nie żył sto pięćdziesiąt lat wcześniej. A może jednak? Te wspomnienia były tak realne... karczma, barka, osada... negocjacje, walka na wodzie, straszne sceny w tartaku, odejście i śmierć kozaka, oblężenie... To wszystko wydawało się prawdziwe.
Gdy rozglądali się wkoło, zauważyli, że nie tylko oni tak mają. A i chłopi byli dziwnie spokojni, jakby opowieść o nekromancie, do tego o takim, który odniósł sukces i wywiódł w pole Imperium nie była niczym przerażającym.
Co gorsza, choć każdy z podróżników był w tej karczmie po raz pierwszy, zdali sobie sprawę, że ją rozpoznają. Owszem, była przebudowywana i rozbudowywana przez te lata, ale już w niej byli. Półtora wieku wcześniej...

Dziadyga zauważył wpływ jaki miała jego opowieść:

- Eksperyment się udał! Udał się! Wróciliście! Choć Was zabito, wróciliście! Bez ograniczeń zwykłych ożywieńców. Sto pięćdziesiąt lat czekałem cierpliwie. By mieć pewność, że żaden z was już nie żyje. Wysłałem w końcu sygnał. I przybyliście! Wróciliście! Pomyśleć, że baron chciał po prostu ożywić ukochaną czarną magią. Nie mogłem pozwolić by się ingrediencje zmarnowały na coś tak banalnego... Wróciliście - sam również wrócił do głównego wątku - To działa! Działa! Nieważne ile razy mnie złapią, nieważne ile razy spalą na stosie! Wiem jak wrócić! I wrócę, z całą moją wiedzą i mocą. Nieważne ile razy przegram, w końcu wygram!

- A Wy, przyjaciele, Wy możecie stać u mego boku, tak jak wtedy!


Zamilkł na chwilę, jakby na coś czekał. Z zewnątrz nasilały się hałasy, sądząc po odgłosach, zbliżali się zbrojni. Wielu zbrojnych.
- Tak jak podejrzewałem, nie tylko Wy odebraliście sygnał. Po tylu latach, po prawie trzech wiekach ukrywania się w końcu mnie znaleźli. - mówił sam do siebie. Po chwili jednak Dziadyga powiódł wzrokiem po słuchaczach, zatrzymując wzrok dłużej na szlachcicu w znoszonej szubie i butach, ale z zadbanym mieczem u boku, na magu o mądrych oczach, które wiele widziały, na podpitym ale zasłuchanym krasnoludzie, na dobrze zbudowanym żołnierzu w lekkim skórzanym pancerzu i może jeszcze kimś
- Jak mówiłem, została jeszcze jedna decyzja do podjęcia. Jeszcze jeden wybór…


Odgłos wykopywanych drzwi przerwał jego wypowiedź. Do izby wparowało kilkunastu żołnierzy zabezpieczając wejście, kilku zaprawionych w bojach łowców czarownic, a zaraz za nimi wparował Inkwizytor

- Casparze Niederlitz, jesteście aresztowani!

Caspar tymczasem wyjmuje dziwnie znajomy pojemnik i rozpoczyna coś co wygląda na Rytuał. Najwyraźniej spodziewa się, że osłonicie go do jego zakończenia. Chłopi obecni w karczmie, choć słabo uzbrojeni, z pewnością spróbują.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 15-05-2017 o 20:19.
hen_cerbin jest offline