Leonard dosiadł się do stołu, na którym Drozdow zaczął pieczołowicie tworzyć wieś z niczego. Była, zdaniem przepatrywacza przynajmniej, równie jak chujowa jak ta prawdziwa. I podobnie niewielką chęć miał umierać w jej obronie.
- Normalnie namawiałbym, żebyśmy wycofali ludzi - rzucił, kiedy Wasyl skończył układać prowizoryczną mapę. Rozsiadł się wygodnie przy stole. - Ale urwali mi by dupę przy brodzie w Pińsku. Z dwojga złego wolę dupę narażać tutaj.
- Ostrokół też bym bliżej zabudowy przeniósł. Ludziska, po chuja ście to tak daleko budowali? Ale w karczmie bym się nie okopywał, tylko właśnie w chatach na północy wsi. Jak nas zagonią do środka, to chuja będziemy mogli zrobić. Poburzą chaty, a w końcu i tak nas wezmą. - Nie lubił odcinać sobie drogi ucieczki. Całe życie żył na szlaku. - Porozstawiajmy czujki na granicach wsi, tylko żeby mieli dobrą drogę ucieczki. Niech napalą w koksowniku, albo coś, jak się tylko wróg zbliży. Colonsky, coś dodać chcesz? |