Robin nieco ospale i jakby mechanicznie poszedł za kapłanem. Zupełnie jakby brak konfrontacji podziałał na niego jak uderzenie obucha w tył głowy. Bo przecież nie tak to się miało skończyć. Marco się zdenerwował. A wtedy nic nie było w stanie go zatrzymać… Nic. Robin to widział. I czuł... A może… nie? Może tym razem mu się to wydawało? Może te drgające kamyczki przywidziały mu się… Czy aż tak bał się tego człowieka?
Pytania i żądania wyjaśnień pchały mu się na usta. Ale żadnego nie zdołał wyartykułować. A może raczej nie zdążył, bo oto Elita jak tu stała, rozstąpiła się, a on w powstałym pierścieniu znalazł się sam… z wyłuskiwaną właśnie ze swojego kombinezonu Amną.
Łypnął na Marco jakby powierzone mu zadanie było niedorzeczne. Potem na dziewczynę. Bez drwiny jednak, czy choćby cienia paskudnego uśmieszku jak wcześniej. W końcu na zgromadzonych eliciarzy. - Chcecie, żebym ja ją przetestował?! - zapytał głośno po czym wskazał trupio siny generalski czerep - Żebym pokazał wam co Eden przeciwko wam szykował???!
Jeśli liczył na jakąś reakcję ze strony Marco, to zdecydowanie się przeliczył. Kapłan nawet na niego nie patrzył, szukając chyba wzrokiem kogoś w tłumie. Za to Robin wzbudził spore zainteresowanie otaczającej ich gawiedzi.
Dopiero po chwili ponownie zwrócił uwagę na Amnę. I jej ciało. Zgrzytnął zębami i dopiero teraz uśmiechnął się brzydko. - Tobie też zaserwowali szybki kurs walki? Czy przeznaczali cię do wyższych celów? Sprawdźmy.
- Najpierw wyskakuj z ciuchów. - pouczyła go Lena, która znów organizowała pole do pojedynku - Taki jest zwyczaj. Walczysz tylko tym, co jest w tobie, a nie na tobie.
Podpierająca ociężałą głowę Micha wybałuszyła mętne oczy na Lenkę, gdyż w oniemieniu odnalazła błąd logiczny wypowiedzi “burdel chamy” - A kutas?
- Więc mnie rozbierz - warknął chłopak niecierpliwie na rudzielca.
Lena wyglądała przez chwilę, jakby miała rzucić mu się do oczu i je wyłupić. Jedno spojrzenie na Marco jednak wystarczyło, by jej wzrok złagodniał. - Taa... Generale. - powiedziała takim tonem, jakby chciała kogoś opluć. Podeszła jednak do Robina i zaczęła zdejmować jego odzienie, kładąc je sobie na ramieniu, by nie ubrudziło się dodatkowo od pyłu pokrywającego plac koło studni.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |