Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2017, 22:59   #252
Kostka
 
Reputacja: 1 Kostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputacjęKostka ma wspaniałą reputację
Pod Arsenałem

Odgłos dobijania się do drzwi poniósł się po rynku. Remi, z miejsca w którym wstał, widział zniecierpliwionych szeryfów, kręcących się przy wejściu do Kocura.
Mężczyzna pewniej chwycił broń. Z tej odległości strzał nie będzie łatwy, ale hałas z pewnością zwróci uwagę tamtej czwórki.
- Posłuchaj - mruknął do towarzyszącej mu dziewczynki. - Musimy odciągnąć tych typów od gospody, nasi mają już tam dość kłopotów. Gdy będziemy stąd wiać, uciekaj w przeciwną stronę niż ja. Narobię trochę rumoru, więc pobiegną za mną - Martin zamilkł na chwilę.
- Jeżeli mimo wszystko, któryś pobiegnie za tobą - podjął - i nie dasz rady uciec, dobijaj się do drzwi domów. Ktoś powinien ci pomóc. Ci szeryfowie nie są opiekunkami z sierocińca, nie będą się z tobą bawić, jeśli cię dorwą - ostrzegł Vioaline. Dziewczyna była brawurowa, a to mogło ściągnąć na nią kłopoty.
- To jest jasne. A co jeśli wszyscy pobiegną za tobą?
- Będę miał kłopoty - odparł, odwracając się w stronę Kocura. W dali widać było, że sytuacja pod gospodą się zmieniła.


Oto drzwi frontowe otworzyły się na oścież i grupa szeryfów wparowała do środka, zostawiający na końcu wlokącego się trolla i półskrzata.
Huknęły zaraz w dali dwa wystrzały
Martin zaklął pod nosem. Za długo się guzdrał. Wycelował w plecy trolla i… zawahał się. Rudzielec miał rację: pakował się w kłopoty. Dotychczasowa konspiracyjna działalność w razie wykrycia, mogła mieć przykre konsekwencje, ale zapewne sprawa w końcu rozeszła by się po kościach. To co teraz zamierzał zrobić, było atakiem na funkcjonariusza.
Remi wycelował i nacisnął spust. Vioaline zacisnęła zęby i zamknęła oczy. Była gotowa by wystartować sprintem po między domy, gdy tylko usłyszy huk.
Nic jednak takiego się nie stało.
Zamek uderzył w kapiszon, poszła chmura dymu i głośny syk. Pistolet nie wypalił. Zaskoczony Bartnik patrzył teraz jak do gospody wchodzą niczym nie zaniepokojony troll i półskrzat.
Tymczasem w obok, w kuźni rozbłysło światło i jęknęły drzwi. Troll Armand w szlafmycy wyszedł kawałek na rynek zły, że ktoś hałasuje.

Martin znów zaklął, tym razem głośno. Jakby sytuacja nie była dość skomplikowana.
- Biegnij po Wiklinę - polecił sierocie. Rude warkocze zakreśliły w powietrzu łuk, kiedy Vioaline odwróciła się i rzuciła się biegiem w stronę Arsenału. Gdy rytmiczne uderzenia stóp rozległy się głośno na rynku, Martin zwrócił głowę w kierunku kowala. Troll zdecydowanie się przyda w tej rozróbie.
Zderzenie z niską postacią pozbawiło ją równowagi i dziewczyna runęła na ziemię. Zaskoczony Martin zwrócił się w stronę nieznajomego. Jeden z nowych szeryfów - zauważył. Goblin nie wahał się ani przez moment. Błysnęła stal i bartnik poczuł jak sztylet rozcina mu policzek. Nożownik zaszarżował, nie dając mężczyźnie chwili wytchnienia. Powietrze rozdarł pisk rudej sieroty.
Martin próbował uniknąć ciosu, ale goblin był cholernie szybki. Po chwili bartnik krwawił z kolejnej rany. Kątem oka Remi dostrzegł jak Vioaline odbiega kawałek. Przynajmniej ona nie oberwie w tym starciu - przeleciało mu przez głowę.
Po tej chwili rozproszenia mężczyzna jeszcze bardziej skoncentrował się na przeciwniku. Coś podpowiadało mu, że w tej walce musi użyć wszystkich atutów. Bartnik zważył w ręce krócicę i uchwycił ją za lufę. Skoro nie mógł jej użyć w zwykły sposób, równie dobrze mogła posłużyć mu za krótką pałkę.
Martin sprężył się i skoczył do ataku. Rękojeść dosięgła szeryfa, ale ten tylko warknął zirytowany. Znów zatańczył nóż, ale tym razem przeciwnicy rozdzieli się bez nowych obrażeń. Stali naprzeciwko siebie, a krew kapała na szuwarową ziemię. Remi słyszał o zbirach, którzy zagadywali ofiary, aby nagle zaatakować, ale sam bartnik miał trudności ze złapaniem oddechu.
Nożownik znów skoczył do walki. Każdy jego atak świadczył o długiej karierze jako zabijaka. Wkrótce Remi musiał cofnąć się pod naporem ciosów.
Sunny powoli podążał za przeciwnikiem.
- Nie jesteś taki mocny, bartniku. Podobno pokonałeś jakąś bandę na zachodzie… Czyżby to byli jacyś biedni wieśniacy? - wysyczał.

Huk eksplozji wstrząsnął Burym Kocurem, a z gospody wypadł byłby mer. Zaraz po tym rozległy się krzyki, a do uszu Martina dobiegły odgłosy dwóch wystrzałów. Szeryf zawahał się, obserwując rozgrywającą się scenę. Remi, korzystając z okazji, wymierzył cios, a przeciwnik aż stęknął. Bartnik uśmiechnął się, ale zaraz na jego twarzy pojawił się bolesny grymas. Booletproof otrząsał się już z zaskoczenia i tamten cios zdecydowanie mu się nie spodobał.
Szeryf wyszczerzył zęby i przyjął pozycję gotowości do ataku. Remi silniej zacisnął dłoń na lufie pistoletu.

Jakaś część zmęczonego umysłu bartnika zarejestrowała odgłos wystrzału. Gdzieś błysnęła wiedza, że powinien paść na ziemię, ale poranione ciało było zbyt oporne. Za bardzo skupił się na bandycie i teraz ktoś strzeli mu w plecy. Zanim Remi zdążył odżałować ten fakt, jego oczy ujrzały coś, co zdecydowanie nie powinno mieć miejsca. Sunny Booletproof padł na plecy, jakby ktoś zdzielił go z pięści. Bartnik dostrzegł jeszcze, jak jakaś zbłąkana kula muska goblina. Martin postanowił nie tracić czasu, na podziwianie tego cudu. Odwrócił się na pięcie i umknął spod Arsenału.
 
__________________
Hmmm?

Ostatnio edytowane przez Kostka : 10-06-2017 o 23:11.
Kostka jest offline