15-05-2017, 20:11 | #251 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 15-05-2017 o 21:18. |
15-05-2017, 22:59 | #252 |
Reputacja: 1 | Pod Arsenałem Odgłos dobijania się do drzwi poniósł się po rynku. Remi, z miejsca w którym wstał, widział zniecierpliwionych szeryfów, kręcących się przy wejściu do Kocura.
__________________ Hmmm? Ostatnio edytowane przez Kostka : 10-06-2017 o 23:11. |
16-05-2017, 00:40 | #253 |
Reputacja: 1 |
__________________ Everything I've done I've done with the best intentions. |
16-05-2017, 11:46 | #254 |
Reputacja: 1 |
__________________ Ostatnio edytowane przez Ardel : 16-05-2017 o 20:32. |
17-05-2017, 16:56 | #255 |
Reputacja: 1 | Tura 25
|
23-05-2017, 15:22 | #256 |
Reputacja: 1 | Chloe, ojciec Glaive oraz Ocaleniec - część 1 Panna Vergest siedziała na stercie desek, odpoczywając. Sztylet już dawno, po szybkich oględzinach i pobieżnym oczyszczeniu z krwi, został schowany. Była zmęczona tym co jeszcze chwilę temu się wydarzyło na korytarzu, a do tego bardzo niezadowolona, że nie udało się pojmać Gliniaca. Nie okazywała jednak swego zezłoszczenia tym faktem i w milczeniu obserwowała dwójkę Muriellów, która była przez najbliższe godziny niezdatna do niczego. Uwagę Chloe przykuło zachowanie jej ojca, który z zainteresowaniem przyglądał się pieczęci. - Coś ci to mówi ojcze? - zapytała dziewczyna, przerywając milczenie. - Ten… ten znak, córko… - odezwał się przejętym głosem kapłan pochłonięty obserwowaniem pieczęci. Jednocześnie wykonał ruch otwartą dłonią, jakby chciał przetrzeć znalezisko, jednak na odległość. - To język pradawnych. Współcześnie nieużywany. Relikt przeszłości tak ja ta pieczęć… Te słowa w dosłownym tłumaczeniu oznaczają “Gniazdo”. Tylko gniazdo czego? - Cicerone pogładził brodę, faktycznie zafascynowany znaleziskiem. - Tutaj czegoś brakuje, jakby... klucza? - wskazał ręką kształt na środku pieczęci. Chloe zmarszczyła brwi. - Gniazdo? - powtórzyła po duchownym. - Te rzeźby o smoczych kształtach zwykło się nazywać smoczymi jajami. Artefaktami. Myślisz, że to może chodzić o smocze gniazdo? Umiesz czytać ten język? - ostatnie pytanie zadała z dużym zainteresowaniem. - Smocze gniazdo… - powtórzył duchowny, jakby smakując te słowa. - Owszem, lilium. Wszyscy Cicerone potrafią się nim posługiwać - skinął zgodnie głową do swojego dziecka. Następnie nachylił się lekko, próbując przyjrzeć się lepiej miejscu na klucz. A była to mała, owalna wnęka, która miała w sobie symetryczne wycięcie. “Praeterea sanctus pignus” widniało na nim małymi literkami. Co można było przetłumaczyć jako “Przejdzie tylko strażnik” lub ktoś “uświęcony”. Theseus mógł się domyślać teraz, że ciała leżących na ziemi nieboszczyków, którzy pewnie kopali ten tunel, wybranymi nie byli. Naruszyli pieczęć i bardzo źle się to dla nich skończyło. - Tak czy inaczej, czas nam się powoli kurczy. - zauważył słusznie Eldritch i zaniepokoił się dźwiękiem, który doleciał go z drugiego korytarza. Chloe też go usłyszała. Jakby szuranie, a potem powolne kroki. Ktoś wcale nie bacząc na to ile hałasu robi szedł od strony domu maga. Tyle, że podziemiami. - Chwytajcie broń. Mamy gości. - powiedział Eldritch dobywając rapier. Cicerone obejrzał się na Ocaleńca i odsunął się od pieczęci. Profilaktycznie złapał za łopatę, stając obok mężczyzny. - Co to? Kto to? - dopytywał cicho, wpatrując się w głąb korytarza. Chloe pozostała na swoim miejscu, kładąc jedynie dłoń na rękojeści sztyletu, ze wzrokiem wbitym w miejsce skąd dochodziły odgłosy. Z ciemności wyłonił się szarawy wielkolud. Chwiejnym krokiem wyszedł z korytarza i się zatrzymał. Wszyscy rozpoznali w nim golema, który wyglądał na poturbowanego. Jego kamienne ciało było całe w piachu i glinie oraz zwisających korzonkach. Rozpalone ogniem oczy omiotły badawczo bohaterów a następnie pomieszczenie w którym się znalazł. Jego uwagę przykuli związani Muriellowie. - Przetrzymywanie obywateli Szuwarów wbrew woli i bez specjalnego nakazu szeryfa jest zabronione. - Zabrzmiał głos - Proszę tu poczekać. Na pewno ktoś zaraz się zgłosi. Vince klęknął przy jednym z nieboszczyków przyglądając mu się uważnie przez chwilę. Później jeszcze obdarował krótkim spojrzeniem pozostałych dwóch. Tymczasem z góry dobiegły jakieś hałasy rozróby. Golem na chwilę się rozproszył. Myśli o ile je miał, gdzieś uciekły. - Obowiązki wzywają. Proszę niczego nie dotykać i pozostać na miejscu. Obecnie, pomimo okoliczności, wydaje się to najbezpieczniejszym miejscem. Znów doleciał jakiś wrzask z gospody. - To... Ten golem, ten nieruchomy konstrukt, którego wy... wieźliśmy wtedy nocą? - zapytała Chloe, niedowierzając własnym oczom. - Co on... Przecież powinien leżeć w piwnicy Rodolpha... Jak się tu dostał? - Dziewczyna spojrzała pytająco na ojca, ale wtedy przypomniało jej się, że duchowny przyszedł tu sam. - No tak - pokręciła głową. - Mógł przyjść tu przez dom maga, tak jak Bik - powiedziała, dzieląc się z towarzyszami swoimi przemyśleniami. - Eld, pokaż proszę ojcu Glaive swój medalion i broszę. Tą na której masz runy, może to ma znaczenie, może ojciec je odczyta - zasugerowała panna Vergest po czym wstała ze swojego miejsca i podeszła do golema. - Ta dwójka jest podejrzana o współpracę z przestępczością zorganizowaną oraz atak z zamiarem wyrządzenia krzywdy na mieszkańca Szuwar - powiedziała dziewczyna. - Vince, powiedz nam, skąd się tu wziąłeś? - zapytała. - Gdzie jest Rodolphe? - Pan Trottier przebywa obecnie prawdopodobnie na powierzchni miasteczka, panienko. Muszę tam zmierzać, gdyż jak ostatnio go widziałem, wydał mi bardzo jasno brzmiące polecenie. Niestety, uległem czarowi bojowemu. Kamienny wielkolud na chwilę jakby się zamyślił lub starał sobie przypomnieć co właściwie się stało. Rozejrzał się jeszcze raz i uniósł palec do góry w geście pouczenia. - Obecnie muszą wykonać pilnie rozkazy, ale proszę przemieścić się w strefę gdzie jest więcej powietrza. Przebywanie tutaj może być groźne. - Vince schował dłoń, nachylił swoją wielką twarz i zapytał z troską - Czy jest ktoś z obywateli Szuwar, kto jest w stanie za państwa poręczyć? |
23-05-2017, 15:23 | #257 |
Reputacja: 1 | “W sumie… to nie najgorszy pomysł” pomyślał Eldritch i sięgnął pod kamizelkę by odpiąć broszkę i medalion. Następnie pokazał ją duchownemu. - To mój skarb. Nie uszkodź. - upomniał jeszcze rosłego mężczyznę. Strzeliło kilka słabych iskier, jakby wyładowanie energii. Broszka pociemniała, a Eldritch poczuł smak popiołu w ustach. Świat zawirował. Theseus przyglądał się golemowi, jednocześnie odbierając przedmioty od Ocaleńca. - Pan Trottier… Nie wiem jak, ale go aktywował. Przyszedł wraz z nim do gospody wesprzeć mnie w moich działaniach. Wielki Budowniczy, tyle przemocy… Nie chciałem, żeby komukolwiek stała się krzywda - westchnął kapłan i opuścił spojrzenie na trzymane przedmioty. Był to medalion ze znaną i ostukaną sentencją wszelkich pradawnych fanatyków. “Semper fidelis, semper invictum”. Czyli “zawsze wierni, zawsze niezwyciężony”. Nawet dzisiaj, kościół Wielkiego Budowniczego chętnie stosuje te slogany. Nie umieszczał jednak na medalikach żadnych smoków, a tu jeden był wyryty. Właściwie jego sama głowa. Broszka natomiast wykonana była z metalu. Motywy roślinne wiły się tu misternie, ozdobione w kute liście i gałązki, podtrzymując w swych więzach oczko. Niby bursztynowe, ale Theseus rozpoznał, że to tylko imitacja. Ktoś zatopił w tej przezroczystej masie pukiel ciemnych włosów. Klejnot bladł, a wraz z nim Ocaleniec. Cicerone jeszcze przez chwilę badał broszkę. Widząc jednak kątem oka zachowanie drugiego mężczyzny, zbliżył się do niego i złapał go za ramię, podtrzymując w pionie. - Co jest, synu? Co się dzieje? - zapytał z nutą zmieszania. Eldritch skrzywił się kiedy poczuł smak popiołu i miał złe przeczucie. Tym bardziej, że świat wirował, a broszka ciemniała. Zawsze wiedział, że duchowieństwo to zło tego świata… Nie czekając dłużej szybkim ruchem odebrał wielebnemu medalion i broszkę którą przypiął do wewnętrznej strony koszuli tak by dotykała nagiego ciała. - Mówiłem, nie zepsuj. - mruknął groźnie po czym odsunął się od niego i oparł o ścianę… jak najdalej od szkodnika. Kolory znów wróciły, a płuca złapały oddech. Nie trudno było się domyślić, że Ocaleniec jest jakoś powiązany z tym przedmiotem szczególnie… W tym czasie Chloe, nieświadoma osłabienia Elda kontynuowała rozmowę z golemem. - Tam stoi obecny cicerone Szuwar, a obok niego to nowy karczmarz, właściciel Burego Kocura - wyjaśniła dziewczyna. - Cicerone pomimo, że tamci dwaj zaatakowali nas to uratował ich przed… - sama nie wiedziała co tak naprawdę tam się wydarzyło. - Tym wybuchem wywołanym przez popleczników tych bandziorów. Tych przed, którymi chciał nas obronić pan Trottier. - Ubolewam za wszystkie krzywdy, które panienkę spotkały w mieście - Zdanie popłynęło bezemocjonalnie z głębi kamiennego strażnika - Jeśli obawia się pani zostać tu samą, mogę użyczyć ramienia, choć... Vince znów się zawiesił jakby badał coś na odległość lub widział coś, czego inni zobaczyć nie mogli. - Choć drzwi do wyjścia wydają się zamknięte, a na górze jest niebezpiecznie. Wielkolud wbił płonący wzrok w Eldritcha i chwilę analizował osobę karczmarza. - Pan zdaje się mieć klucz, ale to bardzo dobrze. Jest pan na tyle martwy, że nikt panu go pewnie nie odbierze. Musicie jednak państwo jak najszybciej opuścić to niebezpieczne miejsce. - Niestety nie możemy wyjść drzwiami bo bandyci z Chlupocic nas zabiją. - powiedział Ocaleniec patrząc na golema - Droga przez dom maga jest odcięta. Jedyna nasza szansa to odgruzowanie przejścia, ale… jesteśmy tylko ludźmi. Pomożesz nam utorować drogę, byśmy mogli stąd odejść? Vince rzucił okiem na zwały kamieni. - Oczywiście, sir. Musimy wyprowadzić stąd wszystkich. Golem ruszył ku zawalonemu przejściu. Theseus jeszcze przez chwilę przyglądał się Eldritch’owi, jakby upewniał się, że nic mu nie jest. Widząc jego reakcję, zmieszał się jeszcze bardziej. - Nic nie zrobiłem - odparł spokojnie. - Wyglądało to tak, jakbyś był związany z tą broszką… Czy ktoś rzucił na ciebie urok? - zapytał, przyglądając mu się uważnie. Eldritch prychnął i spojrzał na cicerone. - A nie pomyślałeś, że ta broszka to jedyna rzecz która jeszcze utrzymuje przy życiu? Swoją drogą, dowiedziałeś się czegoś, czy cierpiałem na próżno?
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
23-05-2017, 19:03 | #258 |
Reputacja: 1 | Chloe, ojciec Glaive oraz Ocaleniec - część 3 - Cierpienie jest cnotą, przyjacielu - odezwał się stary duchowny i ruszył z miejsca, wymijając Ocaleńca. - Wszystko wskazuje na to, że było to miejsce kultu. Być może mieli powiązania z kościołem, chociaż nie mogę niczego stwierdzić na pewno - dodał, podążając za golemem. - Oczyśćmy to przejście. Chyba mam pomysł, jak to zrobić szybciej…
__________________ "Pulvis et umbra sumus" |
27-05-2017, 22:29 | #259 |
Reputacja: 1 | Wizyta u Simone - Ci szeryfowie z Chlupocic - wydyszała Sophie. Ręką już grzebała w torbie za patronami, które w biegu wysypały się z sakiewki, a wyjąwszy jeden z nich, zaczęła gorączkowo ładować broń. - Nie wiem, czy jeden z nich nie przyjdzie tu za nami - dodała, rozglądając się po pomieszczeniu, czy okiennice były zamknięte.
__________________ Hmmm? |
28-05-2017, 17:03 | #260 |
Reputacja: 1 |
__________________ |