Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2017, 09:01   #136
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Impreza: Amna, Robin, Micha

- A kutas ci w to leniwe dupsko - warknęła Lena do Michy - Zamiast się gapić, przyniosłabyś więcej żarcia, bo to się kończy. Czikita ma klucze do magazynu. Weźcie Ivana do pomocy, jak chcesz. Tylko najpierw robota! - przestrzegła, znając obowiązkowość naczelnej bimbrowniczki Feniksa.

Micha zaczęła zaplatać ręce na cyckach, kiedy ukłucie bólu głowy zmusiło ją do objęcia nimi twarzy.
- A niech ci będzie, od patrzenia na twoją boli mnie głowa! - odgryzła się po czym zerknęła na Ivana.
- Ivo weź mnie bo nie dojdę. - Wyciągnęła dłonie do mężczyzny i potrząsnęła głową, jakby spodziewała się, że ból jest podobny kurzowi i po prostu spadnie na ziemię.

Nie spadł.
Zmrużyła oczy gdy olbrzym się zbliżał.
- Znaczy… do magazynu weź, co nie?
Ivan podtrzymał Michę niemal czule, gdyby nie jego wielkie, niezgrabne łapska.
- Magazyn zamknięty. Czika poszła tam... - wskazał bliżej nieokreślony kierunek - Bez grzmocenia. - dodał olbrzym, wyraźnie zasmucony.
Micha nadęła usta, czy to z przepicia, czy z zazdrości.

Najpewniej z obu powodów, wszyscy dookoła byli ruchani albo sami ruchali. W sumie była jeszcze jedna grupa, w niej był Ivan i sama Micha - ci którzy w tym odcinku jeszcze nie poruchali.
- A na chuj ci czi… - ale zreflektowała się. - no w sumie właśnie po to… Dobra, chuj, to idziemy tej lafiryndy szukać, to se ją potem też będziesz šukat’, panimajesz? - wyciągnęła rękę nie pozwalając Ivanowi odpowiedzieć. - Ci… Ivo, nie streś sie, przecież wiem że nie, pytanie było… no... rejteryczyyyczne.

Amna dała się rozebrać niczym bezwolna lalka. Jej, wciąż lekko zamroczony alkoholem umysł, oszołomiony był hałasem i ogólnym poruszeniem. Wyprowadzono ją na arenę, na której wcześniej dawała pokaz tamta laska. Czuła jak jej policzki zaczynają palić ze wstydu, ale nie spuściła wzroku.

Widziała jak jej białe ciało odcina się od tego zamętu, tego syfu. Patrzyła na zadowolonego Robina, który kazał się rozebrać Lenie. Walczyć… nie nigdy nie planowała robić nic podobnego. Swoje cele też sama sobie wybrała… Robinowi odwalało i czuła to coraz lepiej z każdą sekundą. W odpowiedzi westchnęła tylko ciężko i zastanowiła co właściwie może zrobić poza daniem się zgwałcić na oczach tej szalonej gawiedzi.

Była odporna na jego moce… chyba na wszystkie moce. Teraz chciała zanegować jego całego. Odepchnąć, każdą cząstkę jego ciała, którą wypełniała jego moc. Chciała go odepchnąć, jego i tych wszystkich eliciarzy z ich mocami, jak najdalej. By nikt nie mógł już położyć na niej swoich łap… patrzeć na nią. Dziewczyna, będąc zupełnie nagą, kucnęła i zakryła uszy dłońmi, zamknęła też oczy w ten dziecinny sposób odgradzając się od świata.
- Ej, co ona robi? - zdziwiła się Lena, po czym zwróciła się do Robina - Chyba ci się poddała... chociaż i tak musisz przetestować jej moce. Inaczej... - wykonała znaczący gest dłoni na szyi.
Stanął przed dziewczyną równie jak i Lena zaskoczony jej zachowaniem.
- To ma niby być postawa ostatniej nadziei ludzkości? - zapytał głośno już nie drwiącym, a raczej pobrzmiewającym obrzydzeniem tonem - To za ciebie mieliśmy iść zabijać i ginąć?! Podnieś się Amna. Podnieś się i spójrz mi w oczy!

Amna nie słyszała nic. Tak było lepiej. Nawet Robina nie zauważyła.
Wobec czego ten schylił się by zerwać ją z kucek do pionu. Nim jednak jego dłonie dotarły do dziewczyny, natrafiły na coś, czego nie powinno tam być. Po chwili “badania” okazało się, że Amnę chroni coś na kształt bańki o zimnej, przezroczystej powierzchni.
- Co ty odwalasz? - zirytowała się Lena, patrząc pytająco na Robina.
- A ty co? Robotę masz jakąś do której się śpieszysz? - odpalił Lenie - Czekaj. I patrz.

Schylił się i podniósł konkretną garść piachu, którą następnie rozsypał po bańce. Drobne ziarenka ześlizgnęły się po niewidzialnej kopule, określając tym samym jej kształt. Amna słyszała, a raczej czuła w jakiś dziwny sposób nad sobą napór malutkich drobinek, jednak bez problemu, była w stanie się od nich odgrodzić. Chciała by dali jej święty spokój, a to dziwne świerzbienie, drażniące niemal całą jej skórę tylko ja irytowało. Podniosła wzrok by spojrzeć na osobę, która tak ją drażniła. Robin… przyglądała mu się bez śladu strachu. Widziała drobinki piasku zsuwające się po niewidzialnej powłoce. Tak delikatnej… zbyt delikatnej. Nie odezwała się do chłopaka.
Robin teraz nie przejawiał już takich emocji jak jeszcze chwilę temu. Nowe zjawisko zdawało się poza oczywistym zaskoczeniem, go zaciekawić i na swój sposób uspokoić. Wzrokiem omiatał na zmianę to pokryty piachem psioniczny klosz jakim otoczyła się Amna, to znów samą dziewczynę choć jej nagość wyraźnie przestawała robić na nim wrażenie. Gdy sama uniosła głowę, ich spojrzenia na chwilę spotkały się. Oparł dłoń o barierę jakby chciał jej dotknąć, a potem odwrócił się do tłumu.

- Widzicie co potrafi - powiedział powoli - Koniec prezentacji.
Wyciągnął rękę do Leny po swoją odzież.
Amna opuściła dłonie, odsłaniając uszy. Chwilę przyglądała się Robinowi by w końcu przenieść wzrok na Lenę. Była gotowa w każdej chwili wzmocnić osłonę. Próbować tyle ile tylko będzie trzeba. Jednak wolałaby nie robić tego nago na oczach tej gawiedzi.
Wokół rozległo się buczenie, a Lena zerknęła na Marco. Mężczyzna skinął głową.
- Koniec! Mamy dwie nowe eliciary! - wydarła się ruda, po czym podeszła do Robina.
- Może ubrać pana Generała? - zapytała, uśmiechając się dziwkarsko, lecz Kapłan skinał na nią i nic już nie mówiąc, podała Robinowi ubranie, a następnie podeszła do Marco, by przyjąć kolejne rozkazy.
Amna gdy tylko Lena podała ubrania robinowi, odebrała swoje rzeczy i szybko je narzuciła. Obróciła sie i spojrzał na Robina, by potem zerknąć na Eliciarę gadajacą z Marco. Trochę nie rozumiała czemu chłopak za nią nie przepada, a była aż nadto pewna, że tak właśnie jest. Nikolai leżał nieprzytomny, River była martwa… podobnie Liam. Keiko zaprzyjaźniła się z Marco.

Westchnęła ciężko. Dobra nie zawadzi spytać. Spokojnym krokiem podeszła do Robina.
- Czemu mnie nie lubisz? - Palnęła i obserwowała go czekając na jego reakcję.
Obejrzał się na nią ponuro na chwilę przerywając czynność starannego wkładania edeńskiego kombinezonu. Szybko jednak do tego wrócił.
- Odejdź Amna - powiedział rozkazującym tonem mocując się z jedną z klamr.
- Boisz się, czy nie chcesz powiedzieć? - Amna spojrzała na niego pytająco. - Jak już ktoś ma coś przeciwko mnie, na tyle, że jest gotów zrobić mi krzywdę, chciałabym chociaż wiedzieć za co.
Syknął gwałtownie gdy klamra puściła w końcu uszczypując go w palec. Szybko schował go do ust i zerknął na dziewczynę.
- Kolejna mądra, która wie lepiej co jestem gotów zrobić? Naprawdę myślisz, że ten bąbelek mnie powstrzymał? - przez chwilę patrzył na nią z jakimś napięciem, ale ostatecznie odwrócił wzrok - Powiedziałem, odejdź.
- Nie sądzę, że “bąbelek” cię powstrzymał. Po prostu chciałabym wiedzieć i tyle. Co ci szkodzi? - Amna zerknęła na Marco i znów skupiła wzrok na Robinie.
- A co cię to obchodzi?! - warknął ze zniecierpliwieniem - Wszyscy muszą cię lubić?! Masz jakąś potrzebę bycia lubianą?? Przecież żadnej krzywdy ci nie zrobiłem! Nie możesz dalej pić z Michą, albo wrócić do wieży!? Musisz wiedzieć?! Może po prostu mnie wkurzasz tym jaka jesteś! Może jest w tobie coś co sprawia, że naprawdę mam ochotę zrobić ci krzywdę! A może chodzi o to, że…
Przerwał. Oddychał szybko i wpatrywał się w nią intensywnie. Po chwili podszedł bardzo blisko.
- Co jest w tobie takiego niezwykłego, Amna? - zapytał - Czemu mamy za ciebie umierać?

Amna spojrzała na niego zaskoczona.
- Kto ci kazał za mnie umierać? Toż to idiotyzm. - To ją nawet zaciekawiło. Nie cofnęła się nawet o krok.
- Idiotyzm? Jak myślisz? Po co generałowi byli psionicy? Kogo naprawdę ratował?
- Zawsze wydawało mi się, że miasto. Według mnie ważniejsze jest byś przeżył i ratował więcej ludzi niż byś za wszelką cenę ratowął mnie. Ale nie wiem co siedziało w głowie generała. - Amna uśmiechnęła się niepewnie. Co musieli mieć w głowie ci wszyscy szkoleniowcy, skoro ładowali coś takiego psionikom do głowy. - To jest powód dla którego cały czas się na mnie irytujesz?

Robin przez chwilę nie odpowiadał. Oddychal już jednak wolniej.
- River nie żyje przez Atola. I przez generała. Pierwszy ją zaraził. Drugi poświęcił. Nienawidzę obu. A ty jesteś… ostatnią nadzieją Daio. Tak cię nazwał. I, że tylko ty się liczysz. Dlatego, chciałem żeby stracił tę nadzieję. Odebrać mu i to.
Wzruszył ramionami jakoś tak bezradnie.
- Naprawdę Amna. Odejdź już.
Amna przytaknęła. To było nawet smutne. Jak tak pomysleć, że opuściła miasto tylko dla nich.
- Do zobaczenia. - Obróciła się i ruszyła w kierunku, w którym ostatnio widziała Michę.
 
Aiko jest offline