Szło im lepiej niż początkowo Oswald się spodziewał, że będzie. Całkiem widowiskowe odrąbanie łba zaskoczyło nieco nawet samego Boscha. Musiał być to uboczny efekt klątwy, bo z pewnością ciosy o takiej sile nie były normalne. Lecz akurat to nie przeszkadzało aż tak bardzo. Dawało przewagę w walce. Pozwalało zrobić coś dobrego... Tak, trzeba było skupić się na pozytywach.
I bestii z którą walczyli. Ale jak długo paskuda mogła jeszcze ciągnąć? Niezbyt, sadząc po utracie krwi, ale być może dość, żeby złapać i zgruchotać czyjąś nogę, albo co innego. Nie mogli się jeszcze rozluźniać.
Aby jak najszybciej zakończyć tę walkę, Bosch cofnął się o krok od wierzgającego stwora, nadstawił sztych i wycelował prosto w łeb. A przynajmniej jeden z łbów. Jakim by suczym synem nie był, z przebitą czaszką nie da rady przeżyć. Czyli zostanie mu już ostatni czerep. ~ Paskudne mutanty... Pomyślał, wyprowadzając pchnięcie. WW-3!! Obr-9+4+1=14
__________________ Our sugar is Yours, friend. |