Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-05-2017, 20:21   #255
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Most

Sybill podbiegła do orczycy.
- Mów mi Agako kapłanko i chwyć się mnie mocno! – Potężna wojowniczka chwyciła wolną ręką za pośladki Sybill i podniosła ją w pełnym rynsztunku jakby ta ważyła tyle co brzdąc. Przytuliła ją do ramienia i uderzyła piętami o siebie. Skrzydła przy butach błysnęły i wywindowały z impetem obie kobiety na mur obronny, tuż przy wejściu do drugiej wieży. Agako postawiła towarzyszkę na ziemi i weszła pierwsza do wieży. Przy łańcuchu stał drugi kapitan odpowiedzialny za most, w cieniu schodów czaił się gobliński łucznik.



- Zmiana planów Rozpruwaczu, dostaliśmy misję z innych światów. Stwórca-Stwórcy nas potrzebuje, a ja potrzebuję Rozpruwacza przy moim boku. Nastać ma wieczna ciemność, a horyzont ma się pokryć wieloma ciałami.
- My z tymi ludzikami? Poderżną nam gardła podczas snu!
– skinął na Sybill i Axima.
- Mają tą samą misję, potrzebują najsilniejszych, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jesteś słaby? Do końca dni chcesz się czaić w tej obszczanej kupie gruzu otwierając drzwi każdej pluskwie? –Pogardliwie wskazała goblina szykującego się do strzału w cieniu schodów.
Olbrzym rozejrzał się po pomieszczeniu i splunął na kamień.
- Jestem kapitanem, a nie kundlem wartowniczym. Czas na nową przygodę. – Kopnął gruz przy nogach wbijając go w pobliskiego goblina, który z piskiem spadł ze schodów w dół.
- Co teraz? – Zapytał ork.
- Podnosimy most i patrzymy na ogłupiałe bydło w dole – Wskazała na zwierzoludzi maszerujących traktem.
- Ha, zaczyna mi się podobać ta święta rebelia! – Ork schylił się i spojrzał przez okno na Axima naciągającego proce. Wyszczerzył się w śmiechu i machnął ręką na mechanizm. Wykonał gest pociągnięcia w górę wskazując, że jest gotowy pomóc zamknąć most.

Sybill i Axim odetchnęli z odczuwalną ulgą, że minie ich walka z kolejnym kapitanem. W krótkim czasie pozyskali dwóch orczych kapitanów i wyrobili się z zamknięciem mostu przed przybyciem posiłków wroga. Edgar i Draug siłowali się w tym czasie z bramą. Zamknęli wrota i wkładali wielkie belki w poprzek ryglując wrota.
Axim miał chwilę na obejrzenie odzyskanego miecza. Miecz faktycznie wydawał się dość specjalny. Biła od niego magiczna aura, złota rękojeść i kosztowny kamień wskazywały na to, że broń należała do lorda.

Agako odezwała się do Sybill:
- Naznacz nas symbolem sług jak brązowego orka w dole. Nie potrzebujemy dodatkowych strzał od twego fruwacza. Byłoby trzeba oczyścić dzwonnice lub zaryglować wejścia do niej. Rozstawienie łuczników na murach, nad bramą też powinno pomóc.

Dom maga

Altner dzwoniąc szkłem wyleciał z kuchni i rozłożył na kanapie różnokolorowe flakony. - Jak wygląda mikstura leczenia? – Zapytał nerwowo maga i rozłożył kolorowe mikstury na kanapie.
Esmond mając największe doświadczenie z miksturami rozpoznawał przyprawy i aromaty stosowane w kuchni i wykorzystywane jako składniki do mikstur alchemicznych. Pośród flakonów znalazł miksturę many, ale nic o właściwościach leczniczych.
Bjorf z garderoby wyszedł na korytarz, otworzył drzwi przed sobą i wszedł do następnego pomieszczenia.

Esmond i Altner spojrzeli na Acelie, jej ciało zaczęło drgać w szoku z wykrwawienia. Elfka była blada jak prześcieradło. Kanapa i salon nasiąkły jej krwią. Drgawki ustały po kilku sekundach, a z ust dziewczyny uciekł ostatni oddech. Acelia odeszła do lepszego świata.

Zaświaty


Balkazar rozmawiał z pobratymcem. Zdawali się mówić na wiele tematów na raz w tym samym czasie. Tak jakby kilku Balkazarów stało obok siebie i rozmawiało z kilkoma czerwonymi orkami. Pojęcie czasu, miejsca czy rzeczywistości nie istniało. Ork przedstawił się jako Urakka Łamacz, on również za swojego życia walczył u boku młodej Walkirii. Wraz z przyjaciółmi stawali przed coraz większymi próbami Wszechstwórcy. Jedna z nich okazała się być ich ostateczną. Śmierć rozdzieliła ich i rozsiała po różnych krainach.
- Śmieszne jak za życia zwracamy uwagę na różnice w kolorach, kulturach i rasach, a po śmierci nie ma to żadnego znaczenia. – Urakka potrząsnął głową śmiejąc się do siebie.
- Bracie, zbyt wiele niewinnej krwi rozmazałeś by stanąć przed Wszechstwórcą. Spłonąłbyś na wieki lub spadł w zapomnienie pod czeluści skały. Twoja misja wciąż trwa, wspieraj swoją Walkirię bo dzielne to stworzenia, ale także wrażliwe i kruche. Szanuj towarzyszy jakimi obarczy cię Wszechstwórca, nawet jeśli byliby bardziej paskudni i głupi niż podeszwy goblina. I…. – Ork zbliżył się bardziej do Balkazara i wyszeptał mu następne zdania do ucha.
- Jak znajdziesz moją Walkirię lub towarzyszy ze znakiem płonących skrzydeł wypowiedz moje imię. Powodzenia mój bracie. Wszechstwórca z Tobą i z młotem moim. – Ork wyszczerzył się życzliwie, w jego rękach zmaterializował się ciężki metalowy młot, który upuścił na dłonie Balkazara. Młot musiał ważyć tony, szkło pod jego nogami momentalnie popękało i brązowy ork zaczął spadać w dół. W pewnym momencie spadając ku coraz większej światłości minął się z lecącą w górę Acelią. Światłość wypełniła oczy. Następnie Balkazar obudził się z młotem w ręce na placu, gdzie Draug i Edgar ryglowali wrota bramy, a most zwodzony powoli piął się w górę. Ciężko ranny (1PŻ) wpatrywał się w trzymany metalowy młot. Wyryte było na nim U i symbol płonących skrzydeł.

Świątynia


- Dobrze cię widzieć olbrzymie - powiedział Olaf na powitanie, a mówił powoli bo zadzieranie głowy tak wysoko nie było dlań naturalne.
- Patrz co mam - dodał wyciągając przed siebie skrzynkę leczniczych eliksirów. - Musimy jak najszybciej znaleźć Ryfui, żeby dostarczyła to rannym przy bramie.
- Grzmot widział harpie na okolicznym namiocie zanim go tutaj zapędziliście - zamyślił się olbrzym, a nie była to jego ulubiona czynność. - Tylko że teraz pewnie rozpanoszyły się po okolicy orki i może być ciężko się do niej dostać. To chyba ostatni patrol gdybyśmy uderzyli sprawnie i z siłą rozprawilibyśmy się z tym ścierwem!
Łupnął w ścianę pięścią dla potwierdzenia swoich słów.
- W frontowych drzwiach świątyni jest dziura. Chodźmy tamtędy a ominiemy ten patrol, który szedł w kierunku Grzmota.
Olaf wypił jeden z napojów leczących, spojrzał na Rag i wręczył jej siedem fiolek, jedną Grzmotowi na wszelki wypadek i jedną zostawiając sobie.
- Zróbmy tak więc krasnoludy i nie traćmy czasu! Walkiria może potrzebować topora Grzmota. - powiedział barbarzyńca uderzając się w pierś.
- Gdzie jest ta wasza wyrwa? Grzmot ruszy nią pierwszy by nikt z nienacka nie uszkodził tych fiolek.
Gdy trójka dotarła do wyrwy w drzwiach było widać patrol wroga złożony z dwóch orków i goblinów zmierzającym w kierunku mostu.

Ryfui ruszyła z dachu świątyni posyłając strzałę w prawe udo goblina (-1PŻ). Ten wrzeszcząc wycelował w lecącą nad namiotami harpie i posłał strzałę w jej tors. Strzała utknęła w pancerzu, ale nie wyrządziła krzywdy. Dziewczyna przysiadła na brązowym namiocie zwracając na siebie uwagę jego kolegów. Dwóch orków pobiegło do brązowych namiotów i zaczęli rozrąbywać pale oraz materiał je wiążący.


Mapa:



Brąz - Balkazar
Fiolet - Sybill
Niebieski - Axim
Róż - Acelia
Jasnoniebieski -Draug
Pomarańcz - Bjorf
Zielony - Esmond
Czerwony - Rag
Cielisty - Edgar
Szary - Altner
Żółty - Olaf
Jasnozielony - Ryfui
Biały - Grzmot
 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 17-05-2017 o 20:41.
Ranghar jest offline