Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2017, 14:07   #138
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kara, Keiko, Amna, Robin, Szept


Drogę Amnie zastąpił Pan, jak się okazało na nieme polecenie Marco. Kapłan Feniksa nakazał Szept i pozostałym strażnikom zebrać znów wszystkich przy stole, a przede wszystkim tych, którzy byli gośćmi w mieście.

Nim Głos Feniksa zaczął przemawiać, szepnął coś jeszcze na ucho Leny. Po chwili ta wróciła z długim mieczem, który podała mężczyźnie. Nawet tym jednak nie zasłużyła na miejsce u jego boku. Po prawicy bowiem wciąż zasiadała Keiko, obok której posadzona została przerażona takim wyróżnieniem Kara. Po lewej zaś stronie pojawiła się Bezimiennna, która gdzieś przepadła na większość imprezy, ale teraz znów była z nimi – jak zwykle cicha i jakby zastraszona. Dopiero obok niej mogła usiąść Lena.
Chcąc nie chcąc Amnie i Robinowi przypadły miejsca obok siebie naprzeciwko Kapłana.

Ten zaś wstał teraz, w jednej ręce trzymając kielich, a w drugiej broń – jakby był dawnym władcą, pozującym do obrazu. Trzeba też przyznać, że jako umięśniony, wysoki mężczyzna w złotej masce na twarzy prezentował jakieś dziwne, pierwotne dostojeństwo.

- Cisza! – warknął na zebranych eliciarzy i od razu wszystkie rozmowy się urawały – Przyszedł czas na decyzje naszych gości. Pokazaliśmy wam jak żyjemy, kim jesteśmy… zaufaliśmy wam, mimo… niemiłych wypadków. Zaufaliśmy, dzieląc się z wami naszymi radościami i troskami. Teraz dzielimy się z wami też jedzeniem i piciem… I wciąż niczego za to nie oczekujemy. Jeśli zechcecie, możecie jeszcze tej nocy odejść wolno, bez wyrzutów, bez awersji. O ile nie zaczniecie działać przeciwko nam, pozostaniemy sobie neutralni. – potoczył wzrokiem po psionikach z Novum… i Karze Jednak nie jesteśmy w stanie już was dłużej gościć. Wyruszamy na wojnę i potrzebujemy każdego wsparcia, jakie możemy uzyskać. Toteż czas na moje pytanie, skierowane do każdego z was osobno – czy przystaniecie do nas? Czy zgodzicie się poddać woli Feniksa i dbać o nasze wspólne dobro? Czy zgodzicie się walczyć, gdy nadejdzie czas i może zginąć w imię uprzywilejowanej, nowej rasy, jaką staliśmy się my względem ludzi?

Kapłan umilkł, po czym kielichem wskazał Robina.

- Jaka jest twoja decyzja? Czy wciąż chcesz być Generałem naszych wojsk i poprowadzić je przeciwko ludziom, którzy eksperymentowali na tobie i torturowali cię, a potem chcieli wykorzystać jako broń?

***

Następna w kolejce była Amna. Marco chwilę jej się przyglądał bez słowa, po czym rzekł:
- Wiem, że nie masz powodów darzyć mnie sympatią. Może jednak z czasem zrozumiesz, że to, co robię, podyktowane jest dobrem naszej społeczności i nowej rasy, którą tworzymy. Jeśli do nas dołączysz, zabierzemy ze sobą twojego zamrożonego chłopaka. Jeśli nie… zostaniecie tu sami. Bez Lekarstwa. – dodał złowróżbnie.

***

Kiedy Kapłan zwrócił się do Kary, wydawało się, że już nie przykłada takiej uwagi do słów, jakby z góry zakładał, że zna odpowiedź dziewczyny.
- Karo… od teraz jesteś jedną z nas. Już nie służącą, lecz szlachetną. Jesteś wolna i możesz iść dokąd zechcesz. Przy nas jednak nie tylko będziesz bezpieczna, ale też będziesz miała dostęp do Lekarstwa. Musisz wszak wiedzieć, że bez niego prawdopodobnie po 10 dniach zwariujesz i sama odbierzesz sobie życie. Twój wybór…

***

Keiko została wywołana na końcu, jakby to jej odpowiedzi najbardziej się obawiał ów nieustraszony Głos Feniksa.
- A Ty? – zapytał miękko – Moja przyjaciółko z dawnych lat? Czy dołączysz do mnie? Do swoich braci i sióstr, którzy też zostali obdarzeni mocami? Wiesz chyba dobrze, że nie chcę by po raz kolejny cokolwiek lub ktokolwiek nas rozdzielił…

Mężczyzna zamilkł, oczekując odpowiedzi. Wszystkie Dzieci Feniksa jej oczekiwały teraz.


Micha

W towarzystwie Ivana Micha szła tam, gdzie olbrzym ostatnio widział Czikitę. Oczywiście, gaduły tam nie było. Rozpoczęły się więc żmudne poszukiwania. Gdzie ta małpa mogła pójść? Od strony placu umilkły tymczasem wiwaty i muzyka – najwyraźniej Marco przeszedł do kolejnej części imprezy, ten bardziej ceremonialnej.
Ivan szturchnął nagle Michę, celowo albo i nie dotykając jej piersi wielkim paluchem.

- Idzie… - mruknął.

Faktycznie, ktoś wychodził zza zaułka od strony garaż. To jednak nie była Czikita, lecz Morti. Co ten gagatek tu robił? Przecież Marco sam wyznaczył mu wartę przy magazynach w ramach jakiejś tam kary?

- A ty tu czego? – warknęła na niego Micha, która trzeźwiała w zastraszającym tempie, co wcale jej nie cieszyło.
- Czika mnie zastąpiła. Żebym też pobalował trochę. – wyjaśnił Morti i szybko czmychnął w stronę imprezy, jakby bojąc się, że naczelna bimbrowniczka Feniksa go zawróci. Cóż, przynajmniej dowiedziała się, gdzie jest ta cycata gaduła…


Liam


Szukając sposobu wejścia do garażu, Liam nie wziął jednego pod uwagę – mocy jakimi dysponowało ciało, którego był rezydentem. Gdy dotknął dłonią wiaty do magazynu z nastawieniem, że chciałby przez nią przejść, wiata zaczęła dosłownie zamieniać się w pył pod dotykiem jego ręki.

Wystarczyło tylko przesuwać dłoń, by w ciągu kilkunastu sekund zrobić sobie wejście do garażu, gdzie stały dwa opancerzone auta, jeden na wpół rozebrany motocykl, półciężarówka oraz mnóstwo szrotu.

Do wyboru, do koloru. I co najważniejsze - bez nadzoru.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline