Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2017, 09:16   #97
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Wszystko szło dobrze do pewnego momentu. A potem Emma otrzymała cios nożem i Wes poczuł się tak, jakby ktoś dał mu w pysk. Ciało przeszyły drgawki, czuł, jak krew odpływa mu z twarzy.
- Emma! Emma! - Krzyczał w stronę leżącej kobiety, jednak nic nie mógł dla niej zrobić.
Był odcięty, a podłoga coraz szybciej znikała im spod nóg. Chciał pomóc, ale podświadomie wiedział, że jeśli oddali się od stożka, prawdopodobnie zginie. Przed oczami przeleciały mu najważniejsze chwile, które spędził z Emmą - znali się od podstawówki i chodź nie byli najlepszymi przyjaciółmi, to Taggart czuł w sercu rozrywający ból, który pogłębił się, gdy podłoga zupełnie zniknęła, zabierając napastnika i Emmę w mrok.

Drwal stał pośrodku wymalowanego symbolu jak wryty, wciąż wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą leżała kobieta. Czy cios nożem okazał się śmiertelny? A może dopiero teraz umarła, pochłonięta przez tę ciemność? Wes zacisnął zęby, nie zwracając nawet uwagi na to, co przedstawia symbol w stożku. Nie interesowało go to. Emma i Seer nie żyły, nie można było dopuścić do dalszych śmierci. Trzeba było to skończyć. Tu i teraz. Modlił się w duchu, by Robert i reszta jego pracowników odnaleźli się cali i zdrowi, ale chyba nie było na to większych szans, biorąc pod uwagę, co tutaj zaszło.

W ponurym nastroju schodził z pozostałymi stromymi schodami w dół, skupiając się na swoich myślach. Decydując się na pomoc Robowi, nie miał bladego pojęcia, że wdepnie w takie gówno. Paranormalne gówno. I nie wiedział nawet, czy wyjdzie z tego wszystkiego żywy. Gdy w końcu znaleźli się na dole i Gwen rozświetliła pomieszczenie, trafili na kolejny plugawy symbol, z którego w dodatku zaczęło wyłazić to ścierwo, które zabiło Saoirse. Czyli to była ta cała pieczęć, którą trzeba było zamknąć. Wes w mig oczyścił umysł, musieli działać.
- Gwen, nie przerywaj rytuału, Henry, walmy to coś po łapskach. - Mężczyzna uniósł nóż z długim ostrzem. - Nie możemy pozwolić, żeby to wyszło, bo inaczej będzie po nas. Trzymajmy się na bezpieczną odległość, żeby nie wciągnęło nas do siebie...

Po tych słowach, wystraszony jak cholera podszedł do jamy w podłodze i zachowując dystans, pochylił się i począł uderzać nożem z góry, jakby kroił filety z kurczaka. W paski. Liczył, że te śmieszne ataki chociaż przystopują stwora, by Gwen dokończyła rytuał. Zawodzenie, jakie rozniosło się po pokoju sprawiło, że zimny dreszcz przeszedł Wesowi po plecach, ale nie zawahał się ani na moment, tnąc bestię po paskudnych paluchach.
 
Kenshi jest offline