Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-05-2017, 02:57   #91
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Emma była w niemałym szoku. Zakończenie wizji sprawiło, że nogi się pod nią ugięły, gdy kolejny błysk oślepił ją i znów była w piwnicy.
- Dobry Jezu... - wysapała tylko przytykając dłoń do czoło. Była ewidentnie rozedrgana i kompletnie niespokojna po tym co się działo. Obserwowała pozostałych, wyraźnie po podobnych przeżyciach jak i ona. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Czy to był sen, czy to się działo na prawdę. Czemu to się działo. Czy oni wszyscy nie żyli i to był jakiś czyściec? Za dużo pytań, aż ją lekko głowa rozbolała z nerwów. Postanowiła więc pozostać bliżej schodów z piwnicy, ale obserwowała co czynili pozostali. Potrzebowała odetchnąć, uspokoić się. Oparła się ramieniem o ścianę i ze skrzyżowanymi rękami, pocierała skórę. Jakby to miało jej pomóc zrzucić z siebie to całe nieprzyjemne odczucie i emocje, które w niej teraz buzowały.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 15-05-2017, 08:50   #92
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację

Rana na dłoni Gwen nie była głęboka, ale wystarczyła, by cały amulet nasiąkł krwią, a szkarłatna ciecz skapywała miarowo na podłogę zielarni, gdy dziennikarka zaczęła odprawiać rytuał. Przez kolejne, dłużące się niczym godziny minuty nic się nie działo. Nie wyczuli niczego szczególnego, nic nadnaturalnego się nie zdarzyło. Gdy zdawało się, że pomysł Wesa był chybiony i należało poszukać innego rozwiązania, coś zaczęło się dziać.

Rozlane po podłodze krople krwi Gwen poczęły lgnąć do siebie, niczym żywe, tworząc powoli zamkniętą figurę na obraz wydłużonego stożka o szerokości około trzech metrów. Szkarłatna ciecz zdawała się cały czas multiplikować, pokrywając powoli kolejne, niewidzialne wcześniej dla ludzkiego oka linie na podłodze zielarni, układając je w rodzaj jakiegoś symbolu. Wszystko zbiegało się ze sobą, a Gwen nie przerywała obrzędu, kręcąc się wokół i patrząc, jak krople jej krwi zbiegają się ze sobą.

Nagle z głębi piwnicy doszedł ich stłumiony hałas, a chwilę potem Emma krzyknęła, padając na zimną podłogę i łapiąc się za krwawiące prawe ramię. Nad jej ciałem dojrzeli wysokiego mężczyznę, którego nigdy wcześniej w hotelu nie widzieli. W dłoni dzierżył zakrwawiony nóż, a jego dziki wyraz twarzy i zupełnie czarne, pozbawione białek oczy dały im od razu do zrozumienia z kim mają do czynienia.


O dziwo, napastnik zostawił leżącą pod jego stopami Emmę i wskazując na Gwen palcem, jak zahipnotyzowany ruszył powoli w jej stronę. Jego krok był spokojny i powolny, niczym mordercy, który doskonale zdawał sobie sprawę, że jego ofiara już mu nie ucieknie. Powarkiwał przy tym niczym zwierzę, pewne swojej uczty. Gwendoline, świadoma tego, co się dzieje, wciąż odprawiała rytuał, a linie symbolu niemal wypełniły się już krwią.

Podłoga wokół krwawego stożka i całej piwnicy zaczęła dziwnie falować i co jakiś czas traciła kontury, rozmywając się w nieprzeniknioną czerń. Powietrze stało się duszne i lepkie, światło żarówek migotało. Podskórnie czuli, że zaczyna dziać się coś niedobrego, a nieznajomy z nożem był coraz bliżej Gwen.

 

Ostatnio edytowane przez Tabasa : 15-05-2017 o 08:52.
Tabasa jest offline  
Stary 16-05-2017, 11:36   #93
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
W napięciu patrzył na Gwen obracającą się wokół własnej osi pośrodku zielarni, modląc się w duchu, żeby jego pomysł zadziałał. Wciąż przed oczami przelatywały mu migawki z koszmaru, jaki przeżył kilka minut wcześniej - nie zamierzał dopuścić, by ktoś znów wrzucił go do kotła z jego największymi lękami, dlatego bardzo liczył, że krew będzie jednak katalizatorem rytuału. Nawet, gdy oczekiwanie się przedłużało, nie tracił nadziei, bo cóż innego mogło być "płonącym życiem"? Z drugiej strony, szkoda, że Moss nie napisał wprost o co mu chodziło, zaoszczędziłoby to nieco czasu i roboty.

Odetchnął z ulgą, gdy krew kobiety zaczęła układać na podłodze jakiś wzór, a jednocześnie otworzył szeroko oczy, widząc, że posoka poczęła żyć własnym życiem. Przejechał dłonią po czuprynie, taksując wzrokiem zarysowujący się już powoli tajemniczy symbol. Czyli magia jednak istniała i wszystkie te babcine opowiastki przed snem miały w sobie ziarno prawdy. Niech to szlag. Gdyby komuś opowiedział o tym, co tu widział, zamknęliby go w pokoju bez klamek. Stwory, nawiedzony hotel, dziwne rytuały - takie rzeczy do tej pory widywał jedynie w horrorach. Teraz był uczestnikiem takich wydarzeń i wcale mu się to nie podobało.

Z rozmyślań wyrwał go krzyk Emmy i gdy Taggart spojrzał w tamtą stronę, ujrzał ją leżącą na podłodze, ranną. Z wielkim, pokrwawionym nożem stał nad nią typ, którego Wes nie kojarzył... czyżby jeden z gości hotelu, opanowany przez to licho, które krążyło w murach? Nie było czasu się nad tym zastanawiać, gdy tamten całkiem zignorował krwawiącą przyjaciółkę i ruszył w stronę Gwen. Oczywiście, mogli się tego spodziewać, że nagle pojawi się ktoś, kto nie będzie chciał dopuścić do odprawienia obrzędu. Przecież nie mogło iść im zbyt gładko... Normalnie jak w horrorach klasy B.
- Emma, jesteś cała?! - Krzyknął w stronę ranczerki i zaciskając mocniej nóż w dłoni spojrzał w stronę dziennikarki. - Gwen, nie przerywaj rytuału, nie wiadomo, co się stanie, jak to zrobisz. My zajmiemy się tym skurwielem! Henry, do dzieła!

Taggart rozejrzał się błyskawicznie po najbliższym otoczeniu. Miał nadzieję znaleźć jakieś wiadro, garnek, czy coś innego, na tyle ciężkiego, by mógł przywalić temu opętanemu facetowi w łeb. Jeśli nic takiego nie było pod ręką, po prostu ruszył na niego z boku, próbując zajść od tyłu i uderzyć trzonkiem noża w tył głowy. Jeśli to go nie powstrzyma, pójdą na noże. I to dosłownie, czego Wes bardzo chciałby uniknąć. Podłoga zaczynał znikać, więc muszą działać szybko, bo jedynym bezpiecznym miejscem zdawało się być wnętrze stożka, w którym stała Gwen. Podkręcony adrenaliną zmniejszał dystans do nieznajomego, mając w głowie konkretny plan.
 
Kenshi jest offline  
Stary 17-05-2017, 16:22   #94
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Gwen obracała się wokół własnej osi z wyciągniętą przed sobą dłonią, w której ściskała drewniany amulet. Wciąż czuła piekący ból w dłoni, a ciepłe strużki krwi spływały jej po przedramieniu, spadając kroplami na zimną piwniczną posadzkę.
Mijały chwile, a wokół nich nic się nie działo. Czyżby robili coś źle? Może krew nie była tym, czego potrzebowali? Gwendoline zaczęła powoli tracić nadzieję, jednak wciąż powoli obracała się, wpatrując się w swoją dłoń. Działaj, do cholery, działaj!
I jakby na zawołanie coś się wydarzyło. Krew na podłodze zaczęła formować się w coś na kształt stożka. Krople lgnęły do siebie, jakby przyciągane magiczną mocą. Gwen nie przestała więc się obracać, wpatrując się z zaciekawieniem w dziwne, niewytłumaczalne zjawisko. Rytuał działał. Widziała, jak linie symbolu na podłodze wypełniają się jej krwią i powoli ukazuje się podziemne przejście.
Wtedy jej uwagę przykuł głośny krzyk Emmy. Spojrzała w jej stronę, lecz nie przestała odprawiać rytuału. Kątem oka zauważyła, jak ranczerka pada na ziemię, chwytając się za krwawiące ramię. Potem, kiedy okręciła się wokół własnej osi, zauważyła obcego mężczyznę z nożem, który zaczął iść w jej kierunku.
Jej uszu dotarły słowa Wesleya. Tak, miał rację. Nie mogła przerwać rytuału. Musiała zawierzyć własne życie w ręce pozostałej trójki. Musiała im zaufać, że uda im się powstrzymać napastnika, nim ten dopadnie do niej. Nie przerwała więc, dalej kręcąc się w koło. Nie bała się. Była zdeterminowana. Wierzyła, że Wesowi i Henry'emu uda się powstrzymać nożownika. Wiedziała, że Emmie nie stało się nic poważnego. Nie zamierzała ich zawieść.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 18-05-2017, 22:58   #95
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Henry widząc mężczyznę z nożem, zaklną i ruszył w jego stronę miał zamiar zachować dość bezpieczny dystans - jeden cios cholernym nożem i mogło być po nim. Najlepiej było by pozbawić go noża, coś ciężkiego z pewnością wyprowadziło by mężczyznę z równowagi a najlepiej jakby to coś było rzucone w jego kierunku jak zauważył w myślach Henry. Jeśli nic ciężkiego nie znajdowało by się akurat w zasięgu wzroku, to Henry miał zamiar użyć słoików i kilka rzutów z pewnością powstrzymało by zombiaka. A jeśli i to nie dało by rady to Henremu pozostawało nic innego jak zablokować nawiedzonego mężczyzn własnym ciałem, przynajmniej kupił by trochę czasu dla Gwen by mogła dokończyć ten przeklęty rytuał - choć jak zauważył sarkastycznie z jego wagą i krzepą mogły być to daremne trudy.
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline  
Stary 19-05-2017, 15:54   #96
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację

Wes miał szczęście. Dwa kroki po prawo jego wzrok odnalazł sporą, głęboką stalową misę, która musiała być pozostałością po jakimś urządzeniu rolniczym. Chwycił ją i ruszył na mężczyznę z nożem, uderzając go prosto w głowę. Tamten zatoczył się, tracąc równowagę, ale nie upadł. Wyglądało na to, że cokolwiek go opętało, jest silne i nie da się tak łatwo wyeliminować. Nieznajomy odwrócił się w stronę Taggarta ze złowieszczym warknięciem, a sekundę później przyjął na plecy uderzenie starego kija bejsbolowego, którego Henry znalazł pośród rupieci. Uderzenie nie było silne, a zmurszałe drewno złamało się w pół, jednak to wystarczyło, by Taggart uderzył misą ponownie. I jeszcze raz.

Opętany po każdym ciosie zalewał się strumieniem krwi płynącym z nowo otwartych ran, jednak tym razem starał się bronić, młócąc nożem powietrze w te i wewte. Emma, która zdołała zebrać się z podłogi, zamachnęła się znalezionym kijem od szczotki, jednak tamten był szybszy i kolejne uderzenie noża doszło brzucha ranczerki. Kobieta zabulgotała, splunęła krwią i osunęła się z powrotem na ziemię. Henry i Wes widzieli, jak próbuje łapać powietrze, uciskając ranę i jak błagalne posyła im spojrzenia, jednak nie byli w stanie nic zrobić, zwłaszcza, że nożownik ponownie ruszył w stronę kręcącej się dookoła Gwen. Grunt pod ich nogami rozmywał się coraz bardziej, podczas gdy tam, gdzie stała dziennikarka, był zupełnie stabilny.

Drwal i lekarz natarli na opętanego raz jeszcze, uderzając czym mieli pod ręką i po raz kolejny spowalniając. To był ostatni dzwonek, gdyż podłoga niemal zniknęła i obaj mężczyźni wskoczyli do uformowanego z krwi stożka, który ułożył się w jakiś dziwny symbol.


Nieprzenikniona czerń pochłonęła nagle wszystko, co znajdowało się wokół stożka. Opętany spadł w obsydianową nicość, tak samo jak nieruchome ciało Emmy. Trzymany przez Gwen amulet rozbłysł oślepiającym, żółtym światłem i wszyscy zdali sobie sprawę, że stoją na szczycie niemal trzymetrowej, kamiennej kolumny, którą wieńczył ponury symbol. Z prawej strony odchodziły wiodące w ciemność, strome schody. Nie mając większego wyboru, ruszyli na dół, rozświetlając sobie drogę amuletem, gdyż włączone latarki nie były w stanie przebić się przez gęsty mrok, który z pewnością nie był naturalny.

Po mniej więcej pięciu minutach wędrówki, schody urywały się, wprowadzając ich do sporego, pogrążonego w mroku pokoju. Dopiero gdy podeszli bliżej, w świetle amuletu ujrzeli wymalowany pośrodku podłogi kolejny symbol. Środkową część zajmowała duża, czarna dziura, w której nagle zaczęło się coś pojawiać. Najpierw ujrzeli chwytające się brzegów długie, na wpół zgniłe palce zakończone szponami, a następnie dostrzegli znajomą, paskudną twarz stwora, którego widzieli w drzwiach, porywającego Saoirse w szalejącą zamieć. Tym razem wyglądał jeszcze bardziej złowieszczo i realnie.

Po plecach przebiegły im ciarki, a serca waliły jak szalone. Nie było wątpliwości, że monstrum chce wydostać się z dziury. Pomieszczenie wypełniło się upiornym, nieludzkim wyciem, od którego aż chciało się krzyczeć ze strachu, a Gwen miała wrażenie, że w ciemności przed nimi coś się poruszyło.

Jakby tego było mało, światło bijące od amuletu zaczęło powoli przygasać...

 
Tabasa jest offline  
Stary 21-05-2017, 09:16   #97
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Wszystko szło dobrze do pewnego momentu. A potem Emma otrzymała cios nożem i Wes poczuł się tak, jakby ktoś dał mu w pysk. Ciało przeszyły drgawki, czuł, jak krew odpływa mu z twarzy.
- Emma! Emma! - Krzyczał w stronę leżącej kobiety, jednak nic nie mógł dla niej zrobić.
Był odcięty, a podłoga coraz szybciej znikała im spod nóg. Chciał pomóc, ale podświadomie wiedział, że jeśli oddali się od stożka, prawdopodobnie zginie. Przed oczami przeleciały mu najważniejsze chwile, które spędził z Emmą - znali się od podstawówki i chodź nie byli najlepszymi przyjaciółmi, to Taggart czuł w sercu rozrywający ból, który pogłębił się, gdy podłoga zupełnie zniknęła, zabierając napastnika i Emmę w mrok.

Drwal stał pośrodku wymalowanego symbolu jak wryty, wciąż wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą leżała kobieta. Czy cios nożem okazał się śmiertelny? A może dopiero teraz umarła, pochłonięta przez tę ciemność? Wes zacisnął zęby, nie zwracając nawet uwagi na to, co przedstawia symbol w stożku. Nie interesowało go to. Emma i Seer nie żyły, nie można było dopuścić do dalszych śmierci. Trzeba było to skończyć. Tu i teraz. Modlił się w duchu, by Robert i reszta jego pracowników odnaleźli się cali i zdrowi, ale chyba nie było na to większych szans, biorąc pod uwagę, co tutaj zaszło.

W ponurym nastroju schodził z pozostałymi stromymi schodami w dół, skupiając się na swoich myślach. Decydując się na pomoc Robowi, nie miał bladego pojęcia, że wdepnie w takie gówno. Paranormalne gówno. I nie wiedział nawet, czy wyjdzie z tego wszystkiego żywy. Gdy w końcu znaleźli się na dole i Gwen rozświetliła pomieszczenie, trafili na kolejny plugawy symbol, z którego w dodatku zaczęło wyłazić to ścierwo, które zabiło Saoirse. Czyli to była ta cała pieczęć, którą trzeba było zamknąć. Wes w mig oczyścił umysł, musieli działać.
- Gwen, nie przerywaj rytuału, Henry, walmy to coś po łapskach. - Mężczyzna uniósł nóż z długim ostrzem. - Nie możemy pozwolić, żeby to wyszło, bo inaczej będzie po nas. Trzymajmy się na bezpieczną odległość, żeby nie wciągnęło nas do siebie...

Po tych słowach, wystraszony jak cholera podszedł do jamy w podłodze i zachowując dystans, pochylił się i począł uderzać nożem z góry, jakby kroił filety z kurczaka. W paski. Liczył, że te śmieszne ataki chociaż przystopują stwora, by Gwen dokończyła rytuał. Zawodzenie, jakie rozniosło się po pokoju sprawiło, że zimny dreszcz przeszedł Wesowi po plecach, ale nie zawahał się ani na moment, tnąc bestię po paskudnych paluchach.
 
Kenshi jest offline  
Stary 22-05-2017, 21:47   #98
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
- Przykro mi, Wes - powiedziała Gwen, kiedy pierwsza część rytuału dobiegła końca i stali na szczycie schodów pośród nicości.
Chwyciła mężczyznę za dłoń i ścisnęła lekko. Wiedziała, że z Emmą znali się wcześniej. Nie miała pojęcia, jakie relacje ich łączyły, ale domyślała się, że jej śmierć na pewno przygnębiła Taggarta. Uśmiechnęła się do niego blado, po czym puściła jego dłoń, nie chcąc wprowadzać go w zakłopotanie.
Nigdy nie spodziewała się, że tak potoczy się sprawa z pozoru prostego śledztwa. Miała tylko przyjechać na kilka dni, pomóc dawnemu przyjacielowi w rozwiązaniu dziwnej zagadki i wrócić do swojego codziennego życia. Nigdy by nie pomyślała, że znajdzie się w środku krwawej jatki i to spowodowanej przez jakąś istotę nie z tego świata, że będzie odprawiać magiczne rytuały za pomocą własnej krwi i prawdopodobnie, bo kto to mógł wiedzieć, ratować świat przed zagładą.
Poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Zaczęła żałować, że w ogóle odebrała wtedy ten telefon. Że zgodziła się przyjechać na to zadupie, by pomóc Robertowi - nawet nie mogła być pewna czy ten nie był już martwy. Zaczęła nawet podejrzewać, że był w to wszystko w jakiś sposób zamieszany i celowo rzucił garstkę swoich przyjaciół na pewną śmierć. Jebany skurwiel.

Zeszli schodami. Wędrówka trwała nieskończoność, a jedynym źródłem światła, które zdawało się przedzierać przez nienormalną ciemność, był amulet trzymany przez Gwen.
Z duszą na ramieniu i obawami, co jeszcze ich czeka, dotarli w końcu na sam dół. Gwen rozejrzała się po pomieszczeniu. Prócz przenikliwej ciemności znajdował się tam jedynie tajemniczy symbol, a pośrodku niego ziejąca czernią dziura.
- Mam złe przeczucia - mruknęła, a wtedy z dziury zaczęło coś wyłazić.
Jak szybko się okazało tym czymś był stwór, który wcześniej porwał i zamordował Seer.
Gwen chciała krzyknąć, ale głos ugrzązł jej w gardle. Przez chwilę nawet chciała zacząć uciekać, ale wtedy przypomniała sobie słowa Mossa wypisane w dzienniku. Nie było już odwrotu. Musieli powstrzymać tę istotę przed opuszczeniem tego miejsca. Musieli ją zamknąć. Musieli przeżyć.
- Trzymaj! - rzuciła w stronę Henry'ego, wciskając mu w dłoń gaz pieprzowy. - Może wam się przydać. Nie dajcie się zabić. - Mówiąc ostatnie zdanie, spojrzała na Wesa, po czym skinęła do niego głową.
Wytarła amulet o bluzkę, bo był cały we krwi i mając nadzieję, że to wszystko faktycznie zadziała - zaczęła ponownie odprawiać rytuał, który rozpoczęła na górze. Tym razem zamierzała zakończyć to raz na zawsze.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 24-05-2017, 20:22   #99
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Dotarłszy na dół schodów, Henry zobaczył symbol był pewien że nie zwiastuję on niczego dobrego - demony duchy i ożywieni zmarli, gorzej być nie mogło.
Mężczyzna wydusił z siebie tylko krótkie przekleństwo, zupełnie nie pasujące do angielskiego dżentelmena.

-Gówno

Gdy z czarnej otchłanie zaczęło coś się wyłaniać, a nie było to coś co każdy chciał by widzieć - Henry ścisnął tylko mocniej swoje prowizoryczne uzbrojeni.

Henry odmruknął coś nie wyraźnie do Gwen i chwycił sprawnie puszkę z gazem, był już pewien że pomysł z przyjazdem do hotelu Roberta był najgłupszą rzeczą jaką mógł uczynić - ale kto normalny spodziewał by się duchów, zjaw opętanych zabójców i potworów z koszmarów. Miał tu tylko przyjechać na krótko, odpocząć i zrelaksować się przy okazji rozwiązać problem trapiący starego przyjaciela a tak teraz walczył o przetrwanie w domu gdzie wszystko może cię zabić.

Widząc co robił Wes, Henry ruszył za nim i tak samo jak on zabrał się za szponiaste paluchy potwora, oczywiście uprzednio popsikał go po pysku gazem gdyby miał zapalniczkę dodatkowo podpalił by łatwopalną substancję.
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline  
Stary 25-05-2017, 17:42   #100
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację

Drwal ciął palce stwora, a tamten warczał z bólu, jednak nie cofnął ręki. Henry prysnął w jego stronę gazem pieprzowym i po kilku chwilach, gdy substancja zaczęła działać na dobre, bestia rzucała paskudnym łbem w tę i z powrotem, zawodząc, jakby całe zastępy umarłych krzyczały zza grobu. Lekarz nie poprzestał na tym, przejeżdżając ostrzem po dłoni potwora. Krew lała się z otwartych ran, jednak niewiele to pomagało. Monstrum wciąż było zdeterminowane, by wyjść z dziury i nie wyglądało na to, by miał zamiar się poddać.

Dopiero, gdy Gwen oczyściła amulet z krwi, ten rozbłysł oślepiającym światłem ponownie. Wlał w ich serca nieco pokrzepienia, rozświetlając gęsty mrok. W jego blasku dostrzegli, że dziura zaczyna się kurczyć. Co prawda powoli, ale sukcesywnie. Wes i Henry, ubabrani ciemną, śmierdzącą posoką, pracowali w pocie czoła, chlastając bestię. Zostawiając z obu kurczowo zaciśniętych dłoni jedynie ochłapy mięsa i ścięgien. Tamten wił się, wrzeszcząc i wywołując u trójki ludzi wracające falami uderzenia strachu, jednak jak na razie, to właśnie oni zyskiwali przewagę.

I gdy zdawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, że za chwilę ten koszmar się skończy, nagły atak mroku, niczym żywej istoty, oplótł całe pomieszczenie, pomijając wymalowany pośrodku symbol. Z ciemności wystrzeliły ku Henry'emu i Wesowi cieniste ręce, których zakończone pazurami dłonie zacisnęły się na barkach i nogach obu mężczyzn, wbijając w ciało i próbując zaciągnąć w mrok. Obaj krwawili, jednak rany nie były na tyle poważne, by mieli się poddać. Walczyli, aby pozostać w świetle rzucanym przez amulet.

O dziwo, żadna z cienistych, paskudnych rąk nie próbowała dobrać się do Gwen, jednak atak na Wesa i Henry'ego sprawił, że Koszmar znajdujący się w dziurze zdołał wydobyć już jedną z wielkich łap i kawałek odrażającego łba. Warcząc paskudnie, raz za razem machał zamaszyście swoimi szponami, próbując trafić Gwendoline, która odsunęła się na granicę światła rzucanego przez amulet.

Owalna pieczęć wciąż się zamykała, jednak bardzo powoli. W całym tym chaosie zdawali sobie sprawę, że jeśli nie opanują sytuacji, będą zgubieni. Potwór robił wszystko, by wydostać z mrocznego tunelu drugą rękę i pochwycić dzierżącą amulet Gwen. Henry i Wes walczyli, jak mogli, ale powoli brakowało im sił, a droga ku ponurej ciemności skracała się błyskawicznie.

 
Tabasa jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172