Strażnicy ruszyli się, by zastąpić drogę Magowi, wystarczył jednak jeden ruch dłoni Inkwizytora by zatrzymali się wpół drogi.
- Dziękuję za ważną informację, Mistrzu - rzekł do czarodzieja, po czym zwrócił się do swoich ludzi -
Żywcem brać, nie pozwolić mu popełnić samobójstwa - jego ludzie ruszyli ku Casparowi. Chłopi stanęli przeciwko nim. W walce, jaka się wywiązała, szybko dało się zauważyć, że wieśniacy, choć przewyższający wroga liczebnie, dorównujący mu odwagą, a poświęceniem nawet go przewyższający, pod względem dyscypliny i taktyki znacząco mu jednak ustępują. Bitwa zaczynała zmieniać się w rzeź.
O ile jednak Otto nie miał pełnego sukcesu w przekonywaniu Inkwizycji, udało mu się to w stosunku do chłopów, a krzyki
Zdrajca i
Zabić wiarołomcę przebiły się przez zgiełk bitewny.
Stojący pół kroku za Inkwizytorem kapłan wyszeptał mu do ucha kilka słów, a ten zwracał się do maga nadal -
Rozkazy mam jasne, ale chętnie przyjmę pomoc Kolegium. Jestem przekonany, że nasi przełożeni jakoś się dogadają - traktował Otta Grzmiącego nie do końca z zaufaniem, ale także nie jako wroga. Otto zauważył, że wyraz twarzy Inkwizytora nieznacznie zmienił się po słowach Kapłana.
***
W tym samym czasie, kilka stołów dalej, szlachcic głośno domagał się wina. I ku zdziwieniu wielu, w tym nalewającego je karmczarza, dostał je pomimo tumultu. Wśród szalejącego chaosu, zrywających się z miejsc chłopów i przebijających się przez nich żołnierzy Inkwizytora jego stolik stanowił wysepkę spokoju.
Chłopi bali się go, a i słudzy prawa i porządku nie zbliżali się do niego.
***
Dziadyga tymczasem nadal śpiewnie mamrotał, jakby wyłączony ze świata. Osoba zdolna do widzenia wiatrów magii mogłaby zobaczyć, że odprawia potężny Rytuał.