Ryfui zrobiła krok na mocno już drżących pod toporami Orków namiotami, po czym posłała strzałę w tuż tuż znajdującego się Goblina... mały śmieć miał cela, trafił ją, choć nie uczynił krzywdy. Następnym razem może już być gorzej. Cholera, gdzie reszta? Wszystkich gdzieś wcięło, zostawiając ją samą na polu walki, i jeszcze chwila, a ona będzie miała to wszystko gdzieś.
Krok, oddanie strzału, podryw do lotu, ponowne wylądowanie na dachu Świątyni. Byleby wyeliminować łuczników, i byleby z dala od Orków walczących wręcz. Wciąż tkwiąca w kolanie strzała, teraz kolejna, wbita w pancerz. Harpia warknęła pod nosem. Ruch: 1x w prawo, strzał do Goblina, 3x w prawo, na dach świątyni
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |