48-72 godziny, to nie problem przetrwać, nawet nie jedząc i pijąc niewiele. Zimą mógłby być problem, ale też nie aż tak wielki.
Za to na naprawdę duże problemy nie jesteśmy i nigdy nie będziemy przygotowani. I nie dlatego, że nam się nie chce, to po prostu kwestia nakładu pracy względem spodziewanych korzyści. Za mojej pamięci była w Polsce tylko jedna klęska (powódź z 1997) która mnie dotknęła tylko w taki sposób, że się przez wakacje strasznie nudziłem. Więc z mojej perspektywy przygotowywanie się na ewentualne katastrofy nie ma sensu. Co innego gdybyśmy żyli w strefie zagrożonej częstymi katastrofami, wówczas przygotowanie się na taką ewentualność jest rozsądne.
No a teraz jeśli ktoś ma ochotę się podszkolić w przetrwaniu bez niczego, to polecam
ten link. Filmiki są bez słów, na zasadzie, "małpa widzi, małpa robi", i choć nie dają szczegółowej wiedzy, ani umiejętności to są pewną wskazówką jak można sobie radzić w dziczy nie mając absolutnie nic prócz własnych rąk.