Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2017, 19:55   #122
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Martwa cisza, nie licząc szelestu liści targanych wiatrem. Brak ludzi w zasięgu wzroku - gdziekolwiek nie spojrzał. Jedynie cień samotnego kota majaczył przez chwilę w oddali, ale i on zlał się prędko z innymi kolorami nocy. Latarnia oświetlała wąski chodnik biegnący równolegle do drogi, od którego odgradzał Sharifa drugi pas jezdni. Można byłoby uwierzyć, że wóz strażacki po prostu zatrzymał się i nie zadziało się nic złowrogiego... gdyby nie tamten krzyk.

Sharif oddychał spokojnie, przesuwając lufą po perymetrze. Muszka zawsze podążała za jego spojrzeniem. Cicho, na ugiętych nogach, ruszył łukiem w stronę przodu pojazdu, mierząc uważnie w kabinę. Wóz strażacki był dość długi, a Irakijczyk starał poruszać się niepostrzeżenie. Powoli zbliżał się do celu. Każda sekunda zdawała się rozwlekać w czasie. Nie słyszał żadnych odgłosów ze strony Hannesa i drugiego strażaka. Zapewne oni również próbowali nie zwracać na siebie uwagi i bezszelestnie kroczyli. To była ta optymistyczna opcja.

Wreszcie Khalid dostrzegł boczną szybę, za którą powinien znajdować się kierowca. Niestety światło latarni odbijało się od niej w sposób uniemożliwiający dostrzeżenie wnętrza. Sharif musiał podejść jeszcze bliżej. Wreszcie znalazł się na wysokości drzwi.
Będąc już tam, zatrzymał się na moment, by przemyśleć swoją taktykę. Mógł gwałtownie pociągnąć za klamkę i wparować z pistoletem maszynowym do środka, zaskakując ewentualnego napastnika. Z drugiej jednak strony ktoś mógł właśnie siedzieć po drugiej stronie drzwi z lufą wymierzoną w jego stronę i tylko na to czekać.
Sharif mógł też spróbować podejrzeć co nieco kabiny z bliska przez szybę. Zawsze to bezpieczniej zbadać grunt, zanim się na niego wejdzie. Opcja była dobra, o ile nikt by go przy tej okazji nie zauważył.
Irakijczyk pomyślał jeszcze o granacie hukowo-błyskowym. Jednakże w tak małym zamknięciu mógł wyrządzić poważną krzywdę nowym znajomym Detektywa.

Co robić?, zdawał się pytać mężczyzna, patrząc w stronę drzwi. Sekundy zaczęły się przeciągać i trzeba było podjąć w końcu jakąś decyzję.
Jako że spryt był zawsze na pierwszym miejscu tego młodego mężczyzny, Sharif Khalid postanowił najpierw podejrzeć sytuację. W tym celu wspiął się na schodku wozu strażackiego i ostrożnie unosząc głowę, zajrzał przez boczną szybę do środka, starając się nie wychylać więcej niż linię oczu.

Irakijczyk wyprężył się, a mięśnie nadwyrężone po niedawnym zejściu z klifu zapiekły. Zmrużył oczy, aby dostrzec wnętrze wozu strażackiego, w którym nie paliło się żadne światło. Powinien dostrzec czwórkę ludzi, jednak w środku znajdował się tylko jeden pasażer. Siedział obok pustego miejsca dla kierowcy. Khalid widział jedynie lewy obrys sylwetki - nogę, ramię, bark, kawałek szyi; jednakże wydawało się, że człowiek opiera się o drzwi i spogląda przez okno naprzeciw Sharifa. Na pewno nie dostrzegł detektywa i wydawał się kompletnie zrelaksowany. Nie mógł stanowić zagrożenia przez co najmniej kilka cennych sekund, gdyby detektyw zdecydował się wtargnąć do środka.
Khalid dostrzegł jeszcze jeden szczegół - delikatny przebłysk ekranu odblokowanej komórki, która leżała w kącie na podłodze. Aby dojrzeć, co wyświetlała, musiałby wejść i podnieść ją - w tej chwili znajdowała się zbyt daleko, by chociażby rozpoznać model.

Detektyw zszedł ze schodka i odetchnął, nie opuszczając jednak lufy ani na moment. Brak trójki pasażerów na swoich miejscach wyraźnie go zaniepokoił. Dokąd mogli się udać? I co tu się do cholery wydarzyło?
Cokolwiek to było, ta jedna osoba w kabinie mogła znać tego przyczynę. I Sharif Khalid miał zamiar się jej wkrótce dowiedzieć.
Zbliżył się ponownie do drzwi i złapał prawą ręką za klamkę, lewą trzymając na rączce pistoletu maszynowego. Następnie pociągnął za drzwi i wparował do środka z krzykiem.
- Wszyscy, nie ruszać się!
Polecenie Khalida zostało wypełnione znacznie lepiej, niż mógłby się spodziewać. Okazało się, że siedzący pasażer jest w istocie jedynym człowiekiem obecnym w małym pomieszczeniu. Jednak w ogóle nie zareagował na przybycie mężczyzny. Nawet nie drgnął. Kiedy Irakijczyk podniósł nogę w celu wykonania kroku, but odstąpił od podłogi z leniwym mlaśnięciem. Było lepko. Coś musiało się rozlać. Niestety, stojąc w wejściu Irakijczyk zasłaniał główne źródło światła, jakim była latarnia za jego plecami.

- Co jest? - mruknął Sharif i wycofał się. Upewniając się, że nikt mu nie zagraża, stanął z powrotem na jezdni i zdjął plecak. Wiedząc, gdzie szukać, szybko rozpiął większą kieszeń i wyjął z niej czarną latarkę taktyczną. Natychmiast ją zapalił, trzymając w prawej dłoni i opierając lufę o tą samą rękę, ponownie zajrzał do środka, tym razem ostrożnie.
W świetle latarki podłoga nabrała szkarłatnego zabarwienia. Krew. Strumyk skapywał z siedzenia, na którym znajdował się człowiek wpatrzony w okno. Sharif powoli podszedł. Dostrzegł szerokie nacięcie na szyi oraz drugą ranę w postaci przebitego podgardla. Irakijczyk rozpoznał denata - był to jeden z mężczyzn, z którymi przyjechała Natalie. Miał na imię Aatu, czy jakoś tak. Ułożono go na fotelu i spięto pasami, aby zwłoki nie zwaliły się na podłogę. Był jeszcze ciepły.

Irakijczyk przyjął widok z opanowaniem. Człowiek zamordowany w gwałtowny ale skuteczny sposób nie robił na nim takiego wrażenia, jak ktoś poddany okrutnym torturom.
- Czysto! - zawołał Sharif, opuszczając broń. W tym samym czasie zaczął się rozglądać za jakimiś śladami, które mogłyby go naprowadzić, na to, co tu się wydarzyło. Także za narzędziem zbrodni.
Nie znalazł go. Zamiast tego odkrył dwa ślady krwi na materiale przykrywającym siedzenie kierowcy. Nie wyglądały one na bryzgi wyplute z tętnic denata, lecz raczej celowe wytarcie noża. A to sugerowało, że sprawca morderstwa wziął oręż ze sobą, opuszczając miejsce zbrodni. Inaczej nie dbałby o czystość narzędzia.
Oprócz tego Khalid schylił się po komórkę, którą spostrzegł w pierwszej kolejności, już po wejściu do kabiny. Tym razem, w świetle latarki, prędko rozpoznał model. Motorola… którą sam kupił! O ile nie zaistniał jakiś szczególny zbieg okoliczności, to telefon musiał należeć do Natalie! Równie interesująca okazała się zawartość odblokowanego, maleńkiego ekranu.


Dyktafon! I nagranie trwało już prawie szesnaście minut! Natalie musiała celowo włączyć aplikację, a następnie zostawić tutaj telefon. Po to, aby go znaleźli i z zapisu dźwięku dowiedzieli się, co przydarzyło się jej, a także innym pasażerom przedniej kabiny wozu strażackiego.

Irakijczyk zatrzymał nagranie, a następnie je zapisał. Po chwili zastanowienia przesłał go również na swój telefon przez Bluetooth. Na koniec schował oba telefony do kieszeni i raz jeszcze przesunął strumieniem światła po kabinie. Wyglądało na to, że sprawca siedział tu z nimi. Z oczywistych powodów w pierwszej kolejności odrzucił Aatu a następnie Natalie. Sharif nadwyrężał umysł, by przypomnieć sobie, kto tu jeszcze był. Ta dziewczyna… Arja. I jeszcze jeden mężczyzna, strażak, którego imienia nie pamiętał. Czy tamta dwójka siedziała w tym razem? Khalid wątpił, że jedna osoba była w stanie zamordować Aatu, a następnie porwać dwójkę pasażerów, bez dalszych śladów walki. I to w tak krótkim czasie. A może jednak?
Detektyw wyszedł z pojazdu przez te same drzwi, którymi dostał się do środka, zostając na razie zmarłego tak, jak się znajdował. Następnie obszedł wóz strażacki z przodu, kierując się na prawą stronę.
- Uwaga, wychodzę - uprzedził na głos, nie chcąc się wyłaniać znienacka. Broń nadal miał w pogotowiu, chociaż już z niej nie mierzył.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline