SÅ‚oniki!
Po przeczytaniu tego tematu doszedłem do wniosku, że w przypadku jakiegokolwiek problemu - czy to wojny, czy apokalipsy czy zwykłej awarii prądu jest znacznie łatwiej na wsi.
Co do ziół - należy pamiętać, że zazwyczaj są wolno działające i do pierwszej pomocy się nie nadają. Jest bardzo mało roślin, które mają szybkie działanie, a te są z kolei bardzo niebezpieczne - za duża dawka i się idzie do piachu albo ma się większy problem niż przed "ratunkiem".
Jedynie ziołowe preparaty - tynktury, intrakty alkoholowe i olejowe działają w miarę szybko, stąd i tak trzeba mieć przygotowaną apteczkę.
Ale w przypadku pomocy, gdzie się nam nie spieszy - gorączka, niestrawności, biegunki - tutaj rośliny mają pole do popisu i sprawdzają się nie gorzej niż leki syntetyczne. Działają minimalnie wolniej, ale mają mniej efektów ubocznych. Tutaj się można rozwodzić nad tematem w nieskończoność. Tylko istnieje kolejny problem - wiedza z zakresu ziołolecznictwa to olbrzymia kobyła, której nie da się nauczyć tak na wszelki wypadek. Albo musi to być pasja albo źródło utrzymania. |