Kargar brał udział w walkach ale nigdy w tak chaotycznej rzezi. Zarówno obroncy jak i zieloni padali dookoła w kałużach posoki. Przybyli z odsieczą po to by sami stanąć do desperackiej walki o życie. Ale przynajmniej półork, drwal i smokowiec wciąż walczyli u jego boku a gwardzistów broniących wodza orków było coraz mniej.
Mając wrażenie, że ociekający czerwienią świat porusza się w zwolnionym tempie, Kargar podniosł wzrok z zastygłego w niemym krzyku łba orka którego przed sekundą odciął i wzniósł miecz na poparzonego bydlaka, który właśnie go zaatakował.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 23-05-2017 o 13:36.