|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-05-2017, 08:53 | #141 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Sytuacja z sekundy na sekundę robiła się coraz poważniejsza. Nie trzeba było być specjalistą taktykiem, żeby zauważyć, że najeźdźcy przejmowali kontrole nad sytuacją. Wyglądało na to, że już tylko cud lub jakieś nadludzkie lub smocze bohaterstwo mogło ich uratować. Strzał z łuku zawiódł. Trafił, ale nie na tyle efektywnie jak by sobie życzył. Rozdrażnił dowódcę, ale rana i tam będzie mu doskwierała. Jego wierny przyboczny już pędził w jego stronę. Draugdin w ostatniej chwili zdążył zmienić broń ponownie na miecz i wyprowadził blok. Blok był skuteczny choć niefortunny, gdyż odbite ostrze atakującego przebiło pobliskiego wieśniaka. Wykorzystując ten fakt jak i impet swojego miecza puszczonego w ruch zrobił młynek bronią i ciął odsłoniętego w tej chwili wroga.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
23-05-2017, 10:53 | #142 |
Reputacja: 1 | Cięcie Rycerza Boskiego Strażnika dosięgło orka. Miecz wbił się głęboko w ciało zielonoskórego, a krew trysneła na zbroje i tarczę Draugdina. Tymczasem Jaśen, mimo tak poważnych obrażeń nadal stał na nogach, a nawet ruszył do ataku. Topór skręcił w lewo i trafił w powietrze. Z wielkim wysiłkiem drawl przyciągnął broń do siebie szykując się teraz jedynie do obrony przed nacierającym orkiem, gdy Kargar z impetem dźgnął orka w bok. Ostrze przeszyło całego orka na wysokości żeber. Najemnik wyciągnął jednym kopniakiem miecz z ciała wroga, który osunął się na ziemię i rzucił się cięciem przez głowę na tego z którym walczył Paladyn. Potężny cios odciął czerep i rękę zielonoskórego. Wódz spojrzał w stronę tunelu jakby na coś czekając, gdy Oghar podleciał do niego atakując buzdyganem. Obuch trafił w pierś wodza odrzucając go do tyłu. Watażka wypluł krew z ust i krzyknął. - Ty kundlu. - i rzucił się na półorka. W ostatniej chwili najemnik przykucnął unikając trafienia. W tym momencie ork, którego ciało pokrywały oparzenia od magii Liandona ruszył w pomoc wodzowi. Tym razem atak nie był tak skuteczny i Kargar zdążył sparować uderzenie z wysiłkiem odbijając ciężki cios zielonoskórego. Niemal w tym samym momencie Chorąży zaatakował Draugdina. Smokowiec zasłonił się przed atakiem i atak włócznią zarysował jedynie jego tarczę. Mechanika |
23-05-2017, 13:31 | #143 |
Reputacja: 1 | Kargar brał udział w walkach ale nigdy w tak chaotycznej rzezi. Zarówno obroncy jak i zieloni padali dookoła w kałużach posoki. Przybyli z odsieczą po to by sami stanąć do desperackiej walki o życie. Ale przynajmniej półork, drwal i smokowiec wciąż walczyli u jego boku a gwardzistów broniących wodza orków było coraz mniej. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 23-05-2017 o 13:36. |
27-05-2017, 14:10 | #144 |
Reputacja: 1 | Gadzie oczy Draugdina spojrzały na leżącego półelfa. Na twarzy smokowca widać było cień wahania. Po chwili jednak zwrócił się w stronę chorążego. Ruszył atakując potężnym pchnięciem. Ork próbował się cofnąć, ale ostrze było szybsze. Broń wbiła się głęboko w ciało zielonoskórego. W tym momencie Jesień wzniósł topór wysoko w górę. Spojrzał z wściekłością na wodza i opuścił broń. Ostrze trafiło w czaszkę orka i przecięło mu niemal połowę twarzy. Wróg padł na ziemię zalany krwią. - Na Talosa. Zabity. - rzekł zdziwiony drwal. Jakby nie dowierzając temu czego dokonał. Następnie zaatakował Kargar. Cięcie mieczem chybiło. Widząc to Oghar podniósł buzdygan do góry i rzucił się do ataku wskakując na ciało watażki. Obuch trafił w orka. Słychać było trzask gruchotanych kości i kolejny zielonoskóry poległ. Chorąży spoglądał na zabijanych orków i obrócił się w stronę tunelu, i znów spojrzał ze wściekłością w oczach na walczących. Z furią rzucił się na Paladyna. Włócznia chybiła o pół łokcia od głowy zbrojnego, który przystąpił do kontrataku. Broczący krwią ork tym razem zdążył uskoczyć, ale dobiegł łysy najemnik. Cios Kargara trafił go w głowę i zatrzymał się dopiero na wysokości barku wroga niemal rozpoławiając go na dwie części. Zapadła cisza. Jaśen w tym czasie przyglądał się zabitemu wodzowi. Oghar spojrzał w stronę tunelu i karczmy, po czym rzekł rzekł do Kargara. - Yyy póki nie ma zielonych to zobaczę co z półelfem i Ivorem, bo chyba jeszcze żyją. Ja sprawdzę co z czarownikiem, a ty leć do żołnierza. - Półork pobiegł w stronę Liandona. Ukląkł przed rannym. Oderwał kawałek materiału ze swojej tuniki pod zbroją i zaczął uciskać ranę. Wstał i wziął półelfa na rękę kierując się powoli w stronę karczmy. - Wódz zabity. Zabity przez mnie. Stara Kuźnia obroniona? - odrzekł niepewnie drwal rozglądając się po okolicy pełnej ciał osadników, orków i goblinów. Mechanika |
28-05-2017, 11:19 | #145 |
Reputacja: 1 |
|
29-05-2017, 00:17 | #146 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Draugdin zorientował się, że gdy jego towarzysz zabił wodza zielonoskórych ci, którzy pozostali zaczęli się szybko wycofywać. Pierwsze i najważniejsze prawo pola bitwy - ubić przywódcę, ale nie zawsze jest to proste do wykonania, a po drugie nie zawsze działa tak samo. Zależy od morale danej armii. Tu zadziałało i chwała bogom. Ruszył za Kargarem w kierunku rannych towarzyszy. Żałował jedynie, że wyczerpał już - przynajmniej nie na darmo - na dziś czary leczące. Jednak paladyn to nie tylko czary leczące. Ich szkolenie rozpoczyna się od podstaw udzielania pomocy, opatrywania i tego wszystkiego co potrzebne bez magii. Potem trzeba będzie policzyć straty i pochować tych co zginęli, a truchła goblinów spalić. Nie łudził się nawet, że atak się już nie powtórzy także trzeba będzie podjąć przygotowania i podjąć właściwe decyzje.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
29-05-2017, 12:00 | #147 |
Reputacja: 1 | Osada Stara Kuźnia Półork niosący półelfa uderzył pięścią w drzwi oberży krzycząc. - Yyy otwierać. Swój.- Gruba Theta uchyliła wejście do karczmy spoglądając na okolice i pytając. - Orkowie? - Ubici. - odrzekł wojak. W tym momencie dołączył do niego Kargar, który zabrał Ivora oraz Draugdin. Wrota do gospody otwarły się i trójka mężczyzn weszła do środka. Jeśen został na zewnątrz sprawdzając czy ktoś z poległych jeszcze żyje. Gospoda “Stara Kuźnia” Wewnątrz pomieszczenia, obok szynku stało dwóch łuczników, którzy uciekli z pola walki, Borivik i łowczyni, która została ranna podczas zasadzki na goblinów. Rany kobiety były zabandażowane, a w ręku trzymała łuk. Widać było że sprawia jej to dużo wysiłku. Bliżej stołów po lewej stronie nastroszył się szarobiały ryś. Zaś w sąsiednim pomieszczeniu było jeszcze dwóch chłopów, trójka kobiet i Bree siedząca na schodach. Przy samych drzwiach stała Theta, która miała na sobie pas biegnący od barku do bioder, z kilkunastoma sztyletami. Kuchta rzekła z trwogą w głosie. - Powiedzieli mi, że Adryk zabity. Czy to prawda? - Półork spuścił głowę mówiąc. - Yyy niestety. - Na twarzy kobiety pojawiły się łzy. Reszta osadników także tonęła w smutku. Theta rzekła załamana. - I co my teraz poczniemy. - Półrok pokręcił głową mówiąc. - Yyy nie czas na łzy. Bierzcie rannych. Nie wiadomo czy to koniec bitwy. Trzeba też ugasić pożar w stajni. - Drobna handlarka wraz z osadnikami wybiegła z drugiego pokoju słysząc Oghara. Na twarzy niziołczycy pojawił się uśmiech i ulga, że jej przyjaciel przeżył. Wojak odwzajemnił uśmiech. I przekazał Liandona dwójce kobiet. To samo zrobił także i Kergar. Osada Stara Kuźnia Z karczmy wybiegł Kargar, Draugdin oraz Oghar z trójką chłopów. Obok budynku stał Jaśen, który odrzekł z wściekłością i żalem. - Wszyscy umarli. Nikomu już nie pomożemy. Parszywe orki. Do tunelu. Widziałem, że jeden tam się schował, pomóżcie mi zabić wszystkich. - Nagle, kilkanaście metrów od najemników z płonącej stajni wyleciał goblin dosiadający konia z zaprzęgu Bree. Jeździec z trudem utrzymujący się na wierzchowcu kierował się w stronę bramy wioski. Mapy |
29-05-2017, 17:17 | #148 |
Reputacja: 1 | Osada upadała. W okolicy płonęły budynki. Chłopi pierzchali ze strachu do karczmy. Nie dziwił się im. Sam również był przerażony. Właściwie nigdy w życiu się tak nie bał. Nigdy nie musiał ostatkiem swoich sił walczyć o własne przetrwanie. Teraz los nie dawał mu wyboru. Z drugie strony czuł, że może tak właśnie powinno się to skończyć. Tak jak chcieli tego jego prześladowcy z domu, tak jak przepowiadali mu to ludzie spotykanie na szlaku. Był niebezpieczny i powinien zostać ukamieniowany już dawno temu, bo stanowił zagrożenie. Dla siebie i innych. Wielokrotnie o tym myślał i rozumiał ich ale mimo to chciał żyć. Jego ciało samo broniło się, reagowało automatycznie, jak wyuczone. Ivor padł. Zabrał ze sobą zapewne wielu zielonych, ale koniec końców nic to nie zmieniło. Liadon miał być następny. Złowieszczy ryk przeszył powietrze. Ryk zwiastujący ratunek. Od strony bramy nadciągała odsiecz pozostałych towarzyszy, którzy walczyli przy palisadzie. Odwrócili uwagę orków od półelfa. Dali mu szansę przetrwania. Wiedział bowiem, że kolejnego ataku nie uniknie. Zdążył jednak posłać kolejny ognisty pocisk w stronę mordercy Ivor’a. Odpłynął następnie w pisku rozbrzmiewającym w uszach jak fala przyboju. TAK! NIECH POZNAJĄ TWOJĄ POTEGĘ. NARESZCIE NADSZEDŁ TEN DZIEŃ! POKAŻEMY TERAZ RAZEM DLACZEGO WSZYSCY POWINNI SIĘ BAĆ! RAZEM JESTEŚMY NIEPOKONANI! Młot bojowy przebił się przez opary powstałe po przypaleniu zielonej skóry. Oniemiały Liadon nie zdążył się uchylić. Obuch spadł na jego czoło rozbijając go momentalnie i wbijając w ziemię. Nogi ugięły się pod nim jak harmonijki. Ziemia przytuliła do siebie, jak z dawna oczekiwana kochanka. Potem nastała już tylko cisza.
__________________ you will never walk alone |
30-05-2017, 18:57 | #149 |
Reputacja: 1 | Kargar po zajęciu się rannymi najemnikami dołączył do Jasenia przed karczmą, zimnym spojrzeniem obserwując sytuację po tym jak uleciała z niego adrenalina. Żałoba po śmierci Adryka i pozostałych mieszkańców wioski nieszczególnie go obchodziła, ważniejsze były straty i bezpieczeństwo karawany, co mogło też mieć wpływ na jego zarobek....nie mógł znaleźć Segora, ten pewnie dobrze się ukrył. |
31-05-2017, 00:07 | #150 |
Reputacja: 1 | Osada Stara Kuźnia Łuna bijąca od płonącego dachu rozświetlała niemal całą osadę. Chłopi kiwnęli na słowa najemnika. - Dobra, ja wezmę drabinę, a wy wodę. Nie mamy wiele czasu. - odrzekł stojący najbliżej Kargara i dwójka w mgnieniu oka skoczyła po wiadra znajdujące się przy łaźni. Trzeci znikł za karczmą. Goblin tymczasem znalazł się już przy wozie Bree. Jednym sprawnym ruchem zeskoczył z konia i wdrapał się na pojazd szykując się do wejścia na bramę. Jaśen słysząc zapewnienie o pomocy od Kargara popędził ze wściekłością w stronę podziemi. Najemnik ruszył za nim. Rosły drwal jako pierwszy znikł w gruzach. Najemnik zszedł do podziemi chwilę później. Tajemnicza Komanta. W pomieszczeniu było gorąco, wszędzie unosiła się szczypiąca w oczy para, która nie pozwalała dostrzec niczego, dalej jak na parę metrów. Ściany komnaty pokryte były skraplającą się wodą i mchem, który porastał wiele miejsc. Jaśen stał parę metrów dalej od Kargara, który dopiero co wszedł do środka. Drwal ze zdziwieniem patrzył na zabitego goblina, który leżał na kamiennej posadzce. Nieszczęśnik pokryty był bąblami po oparzeniach i ranami ciętymi. Miał na sobie skórzane łachmany. A przy jednej z rąk leżała krótka włócznia. Uthgardtczyk rzekł do łysego wojownika. - Na pioruny Talosa, co go zabiło? To byłby ten, którego widzieliśmy wcześniejszej na powierzchni? - Mapy Ostatnio edytowane przez eugenes : 31-05-2017 o 12:05. |
| |